Weekly Brief 16–22.05.2020

Obrazek posta

The Third Session of the 12th National People’s Congress open
(Fot. Wikimedia)

 

COVID-19

W piątek wieczorem liczba wykrytych przypadków wystąpienia wirusa SARS-CoV-2 u ludzi wynosiła już prawie 5,3 miliona. Dzienny przyrost liczby nowych przypadków niestety nie maleje; w czwartek padł wręcz rekord – w ciągu 24 godzin wykryto 107 tysięcy nowych zachorowań. Aktualnie najbardziej dynamiczny wzrost liczby nowych przypadków odnotowywany jest w Brazylii (330 tysięcy wykrytych przypadków, 21 tysięcy zgonów). Dzienne wzrosty dochodzą tam już do 20 tysięcy przypadków, a dużym problemem staje się liczba wręcz niemożliwa do określenia przypadków zakażeń wśród plemion amazońskich. W Sao Paulo już na początku tego tygodnia wykorzystano 90% możliwości szpitali publicznych, a burmistrz miasta ostrzegał przed zupełnym załamaniem się systemu.

Pod względem epidemiologicznym sytuacja poprawia się natomiast w kraju z drugą największą liczbą zakażonych, to jest w Rosji. Zauważalna jest tendencja spadkowa w odniesieniu do nowych zachorowań, natomiast wzrasta liczba odnotowywanych przypadków śmiertelnych. Do piątku w kraju tym koronawirusa wykryto u niemal 327 tysięcy osób; zmarło 3249 z nich (dla przypomnienia: ten niski wynik jest efektem alternatywnej metody liczenia zgonów).

Zarówno najwięcej zachorowań (niemal 1,65 miliona), jak i zgonów (blisko 100 tysięcy) miało miejsce w Stanach Zjednoczonych. Na początku pandemii część ekspertów w USA była zdania, że kryzys ekonomiczny, spowodowany (bądź przyspieszony) przez koronawirusa będzie jedynie chwilowy, a po ostrym spadku większości wskaźników ekonomicznych nadejdzie równie szybkie odbicie w kształcie litery V. Dzisiaj coraz wyraźniej widać, że skutki kilkumiesięcznych lockdownów będą odczuwalne nawet w perspektywie lat. Jak podaje Biuro Budżetowe Kongresu (CBO), gospodarka Stanów Zjednoczonych zacznie się podnosić z zapaści już w trzecim kwartale tego roku; jednakże PKB nie osiągnie poziomu sprzed kryzysu przynajmniej do końca 2021 roku, to jest do krańcowego horyzontu prognozy. Również bezrobocie jeszcze długo pozostanie na poziomie wyższym niż lutowe 3,5%. W czwartym kwartale 2021 roku ma wynosić 8,6%.

Co gorsza, samo zdjęcie ograniczeń i lockdownów nie oznacza, że aktywność gospodarcza wróci do normy sprzed pandemii, co zauważył szef FED-u Eric Rosengren. Jego zdaniem ponieważ wirus cały czas rozprzestrzenia się w społeczeństwie, to nawet ponowne otwarcie gospodarki nie wpłynie znacząco na poprawienie statystyk w handlu detalicznym, ponieważ gros społeczeństwa dalej unikać będzie robienia zakupów i przebywania w miejscach publicznych. Tak więc powrót do relatywnej normalności możliwy będzie jedynie po niemal całkowitym opanowaniu pandemii.

To z kolei oznacza, że katastrofalne dane dotyczące bezrobocia w Stanach Zjednoczonych także nie ulegną znaczącej poprawie, na którą liczono w Białym Domu. W czwartek Departament Pracy USA poinformował, że w ubiegłym tygodniu złożono kolejne 2,4 miliona wniosków o przyznanie zasiłku – dane te są jednak zaniżone, ponieważ od połowy kwietnia Amerykanie mogą składać wnioski również w tymczasowych punktach otwartych w ramach federalnego programu pomocy bezrobotnym. Gdyby zsumować liczbę wniosków złożonych do biur stanowych i federalnych, okazałoby się, że w ostatnich siedmiu dniach w USA przybyło kolejne 3,3 miliona bezrobotnych, od połowy marca natomiast nie 35,5 miliona, ale aż 44 miliony osób pozostają bez pracy.

Z kolei amerykański rynek mieszkaniowy skurczył się w kwietniu o 29,7% w porównaniu z tym samym miesiącem zeszłego roku. Stało się tak, mimo że część stanów uznała budownictwo za działalność niezbędną dla gospodarki, a więc nie objęły jej zasady kwarantanny. Spadek wynika w dużej mierze z przerwania łańcuchów dostaw, a co za tym idzie z braku materiałów potrzebnych do budowy.

Zła sytuacja ekonomiczna panuje również w Rosji. Według różnych prognoz w tym roku krajowe PKB ma skurczyć się od 4,3% do nawet 6%. Spadek nawet o najniższą prognozowaną wartość spowoduje, że gospodarka Federacji wróci do rozmiarów z 2013 roku. Według ekspertów gospodarka wróci do poziomu sprzed kryzysu najwcześniej w 2022 roku. Prognozy te są tworzone przy założeniu, że rosyjska gospodarka będzie się stopniowo otwierać i nie dojdzie do kolejnej ogólnonarodowej kwarantanny wywołanej drugą falą koronawirusa.

Dodatkowych problemów dostarcza sytuacja na rynku ropy. Według danych opublikowanych we wtorek przez Państwową Służbę Celną ilość gazu kupowana zarówno przez państwowe, jak i prywatne tureckie podmioty za pośrednictwem rurociągu Turecki Potok spadła siedmiokrotnie. Kiedy się porówna te dane z pierwszym kwartałem 2018 roku, widać, że spadek jest jeszcze większy, bo aż 14-krotny. W wyniku tych spadków rurociągi Turecki i Błękitny Potok łączące oba państwa były wykorzystane w marcu zaledwie w 10%. Nie oznacza to bynajmniej, że w Turcji doszło do takich spadków zapotrzebowania na energię. Pod koniec ubiegłego roku w kraju o 13% zwiększono import LNG, a jednym z kluczowych dostawców skroplonego gazu są Stany Zjednoczone.

 

DWIE SESJE, JEDNO PAŃSTWO, JEDEN SYSTEM

W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego w Pekinie rozpoczęła się – z dwumiesięcznym opóźnieniem spowodowanym pandemią COVID-19 – sesja Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych. Dzień wcześniej natomiast rozpoczęła się Ludowa Polityczna Konferencja Konsultatywna Chin. Jako że oba wydarzenia odbywają się właściwie symultanicznie, ukuto dla nich nazwę „dwie sesje”. Ponieważ jednak Konferencja Konsultatywna pełni tę właśnie, doradczą funkcję, skupimy się na OZPL.

Zgodnie z pojawiającymi się wcześniej półoficjalnymi informacjami, podczas piątkowej sesji OZPL przedstawiony został projekt ustawy mającej na celu utworzenie mechanizmów prawnych mających „utrudnić, zapobiec lub ukarać działania zagrażające bezpieczeństwu narodowemu” na terenie Hongkongu. Szczegóły legislacji mają zostać przygotowane przez Komitet Stały OZPL; ich efektem ma być uniemożliwienie przeprowadzania „działań mających na celu podważanie władzy i suwerenności państwa, organizowanie zamachów terrorystycznych i secesjonistycznych oraz wtrącania się” zewnętrznych podmiotów w sprawy Specjalnego Regionu Administracyjnego.

Chociaż artykuł 23 hongkońskiej ustawy zasadniczej wymaga, aby SAR uchwalił przepisy dotyczące bezpieczeństwa narodowego, to jednak nie był on dotychczas egzekwowany; próby ustanowienia tego rodzaju przepisów wywołały w 2003 roku falę protestów. Zdaniem „South China Morning Post”, głosowanie nad ustawą odbędzie się 28 maja, ostatniego dnia trwania zgromadzenia, w wypadku jej – bardzo prawdopodobnego – zatwierdzenia Komitet Stały mógłby zaakceptować jej kształt jeszcze w czerwcu, po czym mogłaby zostać niezwłocznie promulgowana w Hongkongu.

Komentując projekt, wiceprzewodniczący Komitetu Stałego OZPL Wang Chen stwierdził, że Pekin nie dopuści do uczynienia z Hongkongu „narzędzia do prowadzenia infiltracji, a próby sabotowania więzów łączących Hongkong z Państwem Środka są wyrazem chęci przekroczenia nieprzekraczalnych granic”.

Przedstawiciele prodemokratycznej opozycji Hongkongu (w tym członkowie LegCo Dennis Kwok i Tanya Chan) oświadczyli, że projekt ustawy oznacza „koniec Hongkongu i koniec doktryny »jednego kraju, dwóch systemów«”. Odmiennego zdania byli, rzecz jasna, przedstawiciele pekińskiego Biura ds. Hongkongu i Makao oraz lojalistycznych władz SAR z Carrie Lam na czele. Ta ostatnia stwierdziła, że „rezolucja nie naruszy wolności i praw, którymi cieszą się obywatele Hongkongu, jak też niezależności władzy sądowniczej”. Fakt, że według części komentatorów przyjęcie ustawy oznaczać będzie konieczność utworzenia w Hong Kongu nowych agencji – bądź „zaszczepienia” tych już istniejących w Chinach – w celu zagwarantowania ochrony owego bezpieczeństwa narodowego, wskazuje, że rację mają raczej opozycjoniści.

W ten właśnie sposób kończy się więc najprawdopodobniej rozdział historii Hongkongu jako prawdziwie autonomicznego regionu Chińskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, wynegocjowany jeszcze przez Deng Xiaopinga i Margaret Thatcher. Dodajmy, że w minionych tygodniach doszło nie tylko do aresztowań przedstawicieli hongkońskiej opozycji, ale również do dość siłowego – w przenośni i dosłownie – przełamania wielomiesięcznego impasu w LegCo, za który odpowiedzialni byli reprezentanci partii opozycyjnych w jednoizbowym parlamencie Hongkongu.

W odpowiedzi władze Tajwanu zaapelowały do Pekinu o rozpoczęcie szczerego i otwartego dialogu z mieszkańcami Hongkongu; Alex Huang, rzecznik prasowy prezydent Formozy Tsai Ing-wen, oznajmił, że Tajpej będzie jeszcze aktywniej bronić demokracji i wolności, a więc wartości, które zdaniem Tajwanu stoją w sprzeczności z propozycjami unifikacji Chin i Formozy w ramach „jednego państwa, dwóch systemów”.

Tsai, nawiasem mówiąc, została zaprzysiężona na drugą kadencję w środę; uważa się, że to właśnie ostra reakcja Chin na protesty w Hongkongu umożliwiła jej wygraną w wyborach. Dodajmy także, że zarzewiem samych protestów było morderstwo dokonane właśnie na Tajwanie przez obywatela SAR.

Decyzja podjęta podczas OZPL wywołała także natychmiastową reakcję USA; jeszcze w czwartek, przed oficjalnym przedłożeniem projektu ustawy, prezydent USA Donald Trump ostrzegał, że jego kraj zareaguje na przyjęcie ustawy „bardzo zdecydowanie”. Już po jego przedstawieniu sekretarz stanu USA Mike Pompeo nazwał projekt „katastrofalnym”, dodając, że „Stany Zjednoczone potępiają propozycję jednostronnego i arbitralnego narzucenia Hongkongowi prawa dotyczącego bezpieczeństwa narodowego”.

Trudno rozpatrywać słowa Pompeo inaczej niż w kontekście zapowiadanego – i już opóźnionego – raportu na temat stanu demokracji w Specjalnym Regionie Administracyjnym. Jest zupełnie możliwe, że w następstwie uchwalenia ustawy Stany Zjednoczone zdecydują się na zniesienie specjalnego statusu państwa uprzywilejowanego, jakim w relacjach z Ameryką cieszył się dotychczas Hongkong.

To z kolei doprowadzi do dalszego pogorszenia i tak już fatalnej sytuacji ekonomicznej w Hongkongu; byłby to trzeci potężny cios spadający na gospodarkę byłej brytyjskiej kolonii, po ubiegłorocznych protestach i pandemii COVID-19. Co więcej, wraz z uchwaleniem prawa bardzo prawdopodobne jest, że nastąpi kolejny wybuch niezadowolenia społecznego, a wraz z nim ostrzejsza niż wcześniej reakcja Pekinu. Okazji ku temu niestety nie zabraknie; 27 maja ma być w Hongkongu głosowany projekt ustawy zakazującej kpienia z chińskiego hymnu; 4 czerwca to natomiast obchody rocznicowe masakry na placu Tiananmen, które obchodzone są w Hongkongu co roku, ale w związku z pandemią zostały odwołane.

Wkrótce po przedstawieniu projektu „na łonie” OZPL dwóch amerykańskich senatorów (republikanin Pat Toomey i demokrata Chris Van Hollen) przedstawiło projekt ustawy, która pozwalałaby na nałożenie sankcji na przedstawicieli administracji oraz na agendy rządowe ChRL odpowiedzialne za jego realizację – a także na banki z nimi współpracujące.

W swoim trwającym godzinę przemówieniu, otwierającym pierwszą sesję plenarną OZPL, premier Chin Li Keqiang oznajmił również, że deficyt budżetowy ChRL wyniesie w tym roku „co najmniej 3,6% PKB” (dla porównania, w ubiegłym roku deficyt budżetowy miał wynieść 2,8%). Li oznajmił również plan utworzenia dziewięciu milionów miejsc pracy w ośrodkach miejskich, co ma pozwolić na utrzymanie bezrobocia na poziomie 5,5%; inflacji konsumenckiej (wskaźnik CPI) na poziomie do 3,5%; ogłosił obniżki podatków dla małych i średnich przedsiębiorstw w kwocie powyżej 2,5 biliona juanów (ponad 352 miliardów dolarów).

Li zapowiedział także emisję obligacji na kwotę 3,75 biliona juanów (prawie 526 miliardów dolarów); środki pozyskane z ich sprzedaży mają posłużyć do budowy infrastruktury, w tym sieci 5G. Jakkolwiek imponująco owa kwota by wyglądała, warto zauważyć, że jest ona mniejsza nie tylko od tej zaproponowanej przez Waszyngton (jak dotąd trzy biliony dolarów), ale również przez Berlin (800 miliardów dolarów).

W tym kontekście wspomnieć warto, że w ubiegłą niedzielę Pekin ogłosił plan unowocześnienia infrastruktury, ochrzczony przez media Go West, na podobieństwo podobnego przedsięwzięcia rozpoczętego w 2000 roku (autor „Weekly Brief” uparcie twierdzi, że jest to na cześć piosenki Pet Shop Boys, na której melodię intonowane są przyśpiewki kibiców piłki nożnej na całym świecie. Nawiasem mówiąc, gdyby tylko wiedzieli, co owa piosenka opiewała, zastanowiliby się dwa razy nad wyborem melodii). Zakłada on rozbudowę infrastruktury transportowej (w tym połączenia kolejowego Tybet – Syczuan i linii KDP biegnącej wzdłuż rzeki Jangcy) łączącej zachodnie prowincje z resztą kraju.

Nawiasem mówiąc, wcześniej w mijającym tygodniu Bloomberg informował o istnieniu „wielkiego planu”, który miał się cieszyć poparciem samego Xi Jinpinga, zakładającego, że do końca 2025 roku Chiny zainwestują 10 bilionów juanów (około 1,4 biliona dolarów) w same tylko nowe technologie (w tym 5G i powiązane z nią AI, big data, IIOT – Industrial Internet of Things i inne enabling technologies). Co warte odnotowania, pieniądze te mają zostać rozdysponowane przede wszystkim pomiędzy „czempionów” w rodzaju Huawei czy Alibaba Group. Zdziwilibyśmy się, gdyby część funduszy nie trafiła do producentów układów scalonych, takich jak spółka córka Huawei, HiSilicon, która stanie się kluczowa w obliczu stale zaostrzanych ograniczeń nakładanych przez USA na producentów zaawansowanych technologicznie podzespołów. À propos układów scalonych, w niedzielę media informowały, że inny chiński ich producent, SMIC (Semiconductor Manufacturing International Corporation), został dokapitalizowany kwotą 2,25 miliarda dolarów przez państwowe fundusze inwestycyjne Państwa Środka.

Wracając do plenarki OZPL; z wypowiedzi Li Keqianga wynika także, że Pekin ma przeprowadzić emisję specjalnych obligacji skarbowych w kwocie biliona juanów; o 1,6 biliona juanów podniesiono także górną granicę dla emisji obligacji przez lokalne administracje.

Li oznajmił również, że Chiny nie przedstawią w tym roku prognoz dotyczących planowanego wzrostu PKB, co ma mieć związek z dużą niepewnością dotyczącą sytuacji gospodarczej na świecie w związku z pandemią COVID-19 (oraz, czego Li już nie powiedział, z rosnącymi napięciami na linii Waszyngton – Pekin). Dodajmy, że w pierwszym kwartale bieżącego roku gospodarka Państwa Środka skurczyła się o 6,8%.

Według chińskiego premiera chińskie wydatki na obronność mają wynieść 1,27 biliona juanów (178 miliardów dolarów). Jest to wzrost o 6,6% w stosunku do ubiegłego roku. Dla porównania, w ubiegłym roku wyniósł on 7,5%. Według SIPRI w 2019 roku Chiny przeznaczały na zbrojenia 1,9% PKB.

Na koniec dodajmy, że obok Hongkongu poruszenie wywołało również sformułowanie użyte przez Li Keqianga dotyczące dążenia do zjednoczenia z Tajwanem – a konkretnie brak użycia przez chińskiego premiera stwierdzenia, że owo zjednoczenie miałoby się odbyć w sposób „pokojowy”.

W przemówieniu Li Keqianga trudno było znaleźć wiele odniesień do sytuacji międzynarodowej – chociaż i zapowiedzi większego skupienia na rynku wewnętrznym mówią o niej wiele – zdaniem chińskich komentatorów jest to wynikiem specyfiki dwóch sesji, które koncentrują się raczej na polityce wewnętrznej. Jednym z nich była jednak zapowiedź dotrzymania przez Chiny postanowień pierwszej fazy umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi oraz obietnica wzmożenia prac nad porozumieniami o wolnym handlu z Japonią i Koreą Południową.

 

AUSTRALIA

Nie ryzykując wiele, można natomiast założyć, że podobne porozumienie nie zostanie w najbliższym czasie podpisane z Australią. Oto w poniedziałek Chiny potwierdziły nałożenie 80,5% cła na australijski jęczmieńczyniąc zadość ubiegłotygodniowym groźbom. Cła – oficjalnie przyczyną ich nałożenia była zmowa cenowa – zostały nałożone na okres pięciu lat; w sam raz, aby wykończyć australijskich producentów tego zboża. W dniach poprzedzających nałożenie ceł minister handlu Australii próbował jeszcze bezskutecznie skontaktować się ze swym chińskim odpowiednikiem Zhong Shanem, który uznał najwyraźniej, że nie ma o czym rozmawiać.

Z kolei australijski minister rolnictwa David Littleproud stwierdził, że „Australia nie prowadzi z Chinami wojny handlowej i nie zamierza odpowiadać podobnymi retorsjami”, dodając jednocześnie, że byłby „rozczarowany, gdyby decyzja Pekinu miała związek z apelami Canberry o przeprowadzenie śledztwa w sprawie wybuchu pandemii COVID-19”. Littleproud zauważył także, że „czy nam się to podoba, czy nie, jesteśmy wysoce zależni od chińskiego rynku”.

Już dzień później, we wtorek 19 maja, pojawiły się doniesienia o możliwej kolejnej fali ceł punitywnych Pekinu na australijskie produkty. Według tych sugestii Pekin wziął na cel także owoce morza, płatki owsiane, owoce i produkty mleczne, których producenci podobnie jak producenci jęczmienia, wołowiny oraz – nieco wcześniej – węgla także dołączyliby do ofiar chińskich retorsji.

Chiny postanowiły więc Australię przykładnie, i na oczach całego świata, ukarać. Australia zapowiedziała złożenie skargi do WTO; zważywszy jednak na fakt, że w grudniu USA skutecznie zneutralizowały Organ Apelacyjny WTO, a więc ostateczną instancję rozsądzania sporów pomiędzy państwami, może to nie przynieść pożądanych przez Canberrę rezultatów. Fakt, że gospodarka Australii oparta jest w znacznej mierze na eksporcie surowców i żywności – a więc produktów łatwych do zastąpienia, a na dodatek jest w znacznym stopniu zależna od handlu z Chinami, czyni z niej wybitnie wdzięczny cel zademonstrowania kija, jaki dzierżą nie tylko Stany Zjednoczone, ale i Pekin.

 

SAMSUNG

O ile jednak żywność i surowce zastąpić łatwo, to układy scalone o wiele trudniej – dlatego też Chiny, negocjując z ich dostawcami, starają się sięgać również po marchewkę. Oto w poniedziałek media informowały o spotkaniu gubernatora chińskiej prowincji Shaanxi z Lee Jae-yongiem wiceprezesem Samsung Electronics – a więc największego koreańskiego czebola, firmy odpowiedzialnej za 17% PKB Republiki Korei. Gubernator prowincji miał obiecać wsparcie finansowe dla zagranicznych przedsiębiorstw prowadzących działalność w Państwie Środka. W Shaanxi zlokalizowana jest fabryka Samsunga, w której produkowane są pamięci flash. Samsung wybudował pierwszą fabrykę w 2014 roku, rozbudowując ją następnie w roku 2017 kosztem siedmiu miliardów dolarów; w ubiegłym roku natomiast koreańskie przedsiębiorstwo ujawniło plan jej dalszej rozbudowy, mającej kosztować kolejne osiem miliardów dolarów.

Warto dodać, że Samsung może liczyć w Chinach na specjalne traktowanie, co dało się zaobserwować w kwietniu, gdy pomimo ograniczeń przemieszczania się i zamkniętych granic do Chin przyleciało 200 inżynierów Samsunga; również praca w zakładach koreańskiej firmy nie została wstrzymana podczas trwania pandemii.

 

5G… ENERACJA MYŚLIWCÓW NIE MA SZCZĘŚCIA

Aż dwa myśliwce piątej generacji straciły w ciągu ostatnich kilku dni Stany Zjednoczone. Najpierw w ubiegły piątek rozbił się myśliwiec przewagi powietrznej F-22 Raptor, a następnie we wtorek, podczas lądowania, F-35. Co ciekawe obie maszyny operowały z bazy sił powietrznych Eglin na Florydzie. W obydwu wypadkach piloci maszyn katapultowali się.

 

TORPEDY NA TAJWANIE, HELIKOPTERY W INDIACH

W środę Biały Dom wydał zgodę na sprzedaż Tajwanowi torped Mk 48; wartość transakcji ma wynieść 180 milionów dolarów. Jest to kolejna już transakcja floty Formozy po niedawno podpisanym kontrakcie na unowocześnienie fregat przez Francję. Co ciekawe, uzbrojenie ma pochodzić z magazynów US Navy.

Podobnie zresztą jak helikoptery ZOP MH-60R, które mają zostać dostarczone Indiom na mocy podpisanego w lutym tego roku kontraktu, w ramach którego New Delhi ma otrzymać 24 maszyny. Kontrakt opiewa na 2,21 miliarda dolarów, ale ponieważ Indie miały otrzymać pierwsze helikoptery już na początku przyszłego roku, Marynarka Wojenna USA zadecydowała o przekazaniu trzech maszyn alokowanych dla niej Hindusom.

 

DEGLOBALIZACJA

Czerpiąc najwyraźniej inspirację od Japonii, Stany Zjednoczone pracują nad rozwiązaniami prawnymi mającymi skłonić amerykańskie przedsiębiorstwa do przeniesienia produkcji do domu. Obok wspomnianej w ubiegłym tygodniu negatywnej motywacji (musieliśmy znaleźć w końcu zamiennik dla słowa „kij”), a więc ceł i kar finansowych, którymi Donald Trump groził amerykańskim firmom nieskłonnym do powrotu do macierzy, teraz pojawiły się i możliwe zachęty. Według informacji Reutersa administracja USA ma rozważać subsydia, liberalizację regulacji oraz obniżki podatków. Kongres ma nawet brać pod uwagę utworzenie wartego 25 miliardów dolarów reshoring fund, który miałby zachęcić amerykańskie firmy do „drastycznego zredefiniowania” więzi łączących je z Chinami.

Cel owych działań zwięźle określił Donald Trump, mówiąc, że jest nim „produkowanie wszystkiego, czego potrzebujemy, w Ameryce i wyeksportowanie reszty”. Języczkiem u wagi są produkty medyczne i leki, które mogą stać się wyznacznikiem trendów oraz rozwiązań, które aplikowane będą także w innych sektorach. Republikański senator Josh Hawley zapowiedział, że do sprowadzenia produkcji z powrotem do CONUS miałyby zachęcić firmy farmaceutyczne „hojne subsydia”; podobną opinię wygłosił także Lindsey Graham, który ma przedstawić projekt ustawy umożliwiającej reshoring w nadchodzącym tygodniu.

Już w ostatni wtorek natomiast administracja Białego Domu podpisała wart 354 miliony dolarów czteroletni kontrakt na dostawę leków generycznych z firmą Phlow Corp. Warto zauważyć, że podobnie jak w wypadku półprzewodników, w rękach amerykańskich podmiotów często znajdują się patenty na produkcję leków, jednak wytwarzane są one najczęściej w Chinach i Indiach.

Metale ziem rzadkich są kolejnym obok farmaceutyków dobrem postrzeganym przez Waszyngton jako niezwykle ważne dla bezpieczeństwa narodowego USA. We wtorek Pentagon zaproponował wprowadzenie legislacji, której celem byłoby uniezależnienie się od Chin jako dostawcy metali ziem rzadkich. Miałaby ona pozwolić na przeznaczenie 2,1 miliarda dolarów na zakup tych surowców na potrzeby produkcji pocisków, amunicji oraz części elektronicznych. Co ciekawe, ustawa zakładałaby również zniesienie jakichkolwiek limitów na zakup pierwiastków ziem rzadkich na potrzeby produkcji pocisków hipersonicznych. W inicjatywę tę wpisuje się także propozycja senatora Teda Cruza, którego ustawa Onshoring Rare Earths Act zakłada utworzenie łańcuchów dostaw metali ziem rzadkich całkowicie niezależnych od Chin, zobowiązując Departament Obrony do pozyskiwania ich w USA.

 

DELISTING

W poniedziałek amerykańska giełda papierów wartościowych Nasdaq ogłosiła zamiar wprowadzenia nowych ograniczeń dotyczących warunków składania IPO (pierwszych ofert publicznych). Nowe regulacje nakładają obowiązek uzyskania IPO o wartości minimum 25 milionów dolarów lub 25% wartości kapitalizacji rynkowej. Konieczne będzie także przeprowadzanie audytów spółek chcących zadebiutować na giełdzie. Jest to pierwszy wypadek, gdy Nasdaq wprowadza minimalną wartość dla IPO; oznacza to również, że mniejsze przedsiębiorstwa pochodzące – na przykład – z Chin będą miały problemy ze spełnieniem wymagań dotyczących przejrzystości. Tu za przykład może posłużyć chińska sieć kawiarni Luckin Coffee, która ogłosiła we wtorek, że Nasdaq poinformował o zamiarze usunięcia jej z giełdy. Decyzja miała zostać podjęta w związku z ujawnionymi w kwietniu sfałszowanymi danymi dotyczącymi sprzedaży (Luckin Coffee miała zawyżyć wyniki o, bagatela, 40%). W środę media poinformowały, że właściciele chińskiej przeglądarki internetowej Baidou również rozważają wycofanie się z Nasdaq.

W środę natomiast senat USA jednogłośnie przegłosował ustawę nazwaną Holding Foreign Companies Accountable Act, nakładającą na chińskie przedsiębiorstwa obowiązek udowodnienia, że nie są kontrolowane przez „obcy rząd”, oraz poddania się audytowi co najmniej raz na trzy lata.

O stanie relacji na linii Waszyngton – Pekin wiele mówią słowa analityka banku inwestycyjnego Raymond James Edwarda Millsa, który jeszcze przed głosowaniem nad ustawą zauważył, że „w obecnym klimacie żaden senator nie chciałby być postrzegany jako wspierający Chiny”. Nie ma raczej wątpliwości, że podobnie będzie z Izbą Reprezentantów, o podpisie Donalda Trumpa nie wspominając.

Z kolei inny analityk, idealnie podsumowując ideę Mackinderowskiego „going concern”, stwierdził, że „inicjatywa cieszy się poparciem zarówno demokratów, jak i republikanów, którzy starają się zademonstrować swoje jastrzębie nastawienie wobec Chin własnym elektoratom”.

W odpowiedzi administracja w Pekinie planuje, aby chińskie przedsiębiorstwa zamiast w Nowym Jorku, wchodziły na giełdę w Londynie, co miałoby umożliwić połączenie pomiędzy LSE (London Stock Exchange) a giełdą w Szanghaju, które zostało utworzone w czerwcu ubiegłego roku, ale tak naprawdę nigdy nie oderwało się od ziemi w związku z krytyczną reakcją rządu Jej Królewskiej Mości na tłumienie na polecenie Pekinu antyrządowych protestów w Hongkongu. Nawiasem mówiąc, londyńska giełda jest piątą na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej i jest mniejsza od tej w SAR, która stała się jednym z preferowanych kierunków dla chińskich firm chcących wejść na giełdę. Tym bardziej więc Chiny może zaboleć prawdopodobne pozbawianie Hongkongu uprzywilejowanego statusu w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi.

 

UE

Podczas poniedziałkowej telekonferencji kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron przedstawili Plan Odnowy Unii Europejskiej. Plan przewiduje utworzenie funduszu o wartości 500 miliardów euro, z którego kraje Unii będą otrzymywały (w formie grantów) środki na walkę ze skutkami pandemii oraz wywołanego przez nią kryzysu ekonomicznego. Fundusze zostaną pozyskane przez Komisję Europejską w formie obligacji, które dzięki posiadaniu przez Komisję oceny ratingowej na poziomie AAA będą miały oprocentowanie na bardzo niskim poziomie. Pozyskane środki będą uwzględnione w budżecie wspólnoty na lata 2021–2027 i przez ten właśnie budżet będą wydatkowane. Następnie dług ma być spłacany przez wszystkie kraje wspólnoty już po 2027 roku.

Przedstawiona propozycja wzbudziła sprzeciw państw oszczędnej czwórki (w obecnej konfiguracji jest to Austria, Dania, Holandia i Szwecja). Już we wtorek kanclerz Austrii Sebastian Kurz stwierdził, że możliwa jest pomoc dla gospodarki unijnej, która nie będzie wymagała umiędzynarodowienia długów, a kraje oszczędnej czwórki pracują nad alternatywą dla planu Merkel i Macrona. Do przyjęcia planu potrzebna będzie zgoda wszystkich 27 państw członkowskich, dlatego w najbliższym czasie można się spodziewać szeregu rozmów pomiędzy obiema stronami.

Na uwagę zasługuje jeszcze kilka kwestii. Po pierwsze, jak już zostało wyżej wspomniane, środki będą rozdzielane proporcjonalnie do stopnia, w jakim dane państwo ucierpiało ekonomicznie na skutek pandemii. Chodzi tu zarówno o Włochy i Hiszpanię, jak i Francję – jedno z państw Unii najgorzej radzących sobie z kryzysem. Dodatkowo fundusz ma również pokrywać częściowo mechanizmy pomocowe utworzone przez państwa na czas pandemii, a francuski system – tradycyjnie – jest w tym względzie najhojniejszy.

Wątpliwości budzi także wielkość funduszu; podczas kwietniowych dyskusji na temat emisji koronaobligacji Hiszpania zabiegała o utworzenie funduszu o wartości 1,5 biliona euro. Również kanclerz Merkel w trakcie prezentowania projektu nazwała go „krótkoterminowym rozwiązaniem” i stwierdziła, że dłuższe projekty będą dyskutowane w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy.

W momencie, w którym w Waszyngtonie omawiana jest możliwość jednostronnego zaprzestania honorowania amerykańskich obligacji będących w posiadaniu Chin, część inwestorów zaczyna rozglądać się za nową formą lokaty kapitału. Wymówienie obligacji przez USA może doprowadzić do utraty zaufania do amerykańskich papierów wartościowych i może oznaczać, że będą one bezpieczne, tylko jeżeli ich posiadacze będą pozostawać w dobrych relacjach ze Stanami Zjednoczonymi. W takiej sytuacji obligacje wspólnoty europejskiej firmowane jednomyślnie przez wszystkie 27 państw Unii mogą okazać się ciekawą alternatywą.

 

CLOSED SKIES

W czwartek Departament Stanu USA poinformował o zamiarze wycofania się Stanów Zjednoczonych z Traktatu o otwartych przestworzach. Według informacji opublikowanej na stronie Departamentu decyzja została podjęta w związku z „nagminnym i jaskrawym” niestosowaniem się do jego postanowień przez Rosję, w szczególności z niedopuszczeniem do przelotów nad Abchazją, Krymem oraz eksklawą kaliningradzką, a także odmową wydania zgody na loty podczas ćwiczeń Zapad-17. Komunikat podkreśla, że USA mogą rozważyć ponowne przystąpienie do traktatu, jeżeli Rosja powróci do pełnego stosowania się do jego zapisów.

 

Autor

Albert Świdziński

Dyrektor analiz w Strategy&Future.

 

Weekly Brief Albert Świdziński

Zobacz również

Chińskie wyzwanie. Część 1
„Sprawa pułkownika Miasojedowa” Józef Mackiewicz – o niesprawiedliwości
Widziane z zachodniego Limitrofu. Sprawy wojskowe na Wschodzie. Przegląd za okres 12–19.05...

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...