(Fot. flickr.com)
Znajomość historii – a zwłaszcza filozofii historii – pozwala na odniesienie precedensów z przeszłości do aktualnej rzeczywistości.
Futurologia może nam pomóc przewidzieć, jaka czeka nas przyszłość, zarówno w perspektywie długoterminowej, jak i krótkoterminowej.
Koncepcje utopijne i antyutopijne to pozytywne albo negatywne modele rozwoju społeczeństw. Teraz właśnie czas przyjrzeć się bliżej ideom i modelom rozwoju człowieka przedstawianym przez pisarzy, reprezentujących nurty utopijne i antyutopijne.
Geopolityka wydaje się obecnie najciekawszym narzędziem, dzięki jej znajomości można dywagować na temat przyszłego rozkładu światowych potęg oraz o tym, kto ma wystarczającą przewagę, aby rządzić kontynentami, a nawet światem.
Temu, co się obecnie dzieje, z pewnością można było zapobiec, ale naszym przywódcom się to nie udało.
Efekty tego, co się teraz dzieje, będą ludziom towarzyszyć przez długie lata w kulturze, geopolityce i ich osobistej historii. Tymczasem to, przed czym obecnie wszyscy stoimy, jest czymś, czego nigdy wcześniej nie było. Zwykle intelektualiści tworzą modele lub wzorce zachowań zgodnie z historycznymi precedensami. Wobec spustoszenia, jakie sieje koronawirus, prawie niemożliwe jest przewidzenie przyszłości. W odniesieniu do gospodarki możemy obecną sytuację przyrównać do tej zaistniałej po światowym kryzysie gospodarczym XX wieku; jeśli chodzi o pandemie, możemy ich wymienić kilka, na przykład czarną śmierć i grypę hiszpankę. Globalne i regionalne, społeczne i jednostkowe konsekwencje mogą przybrać apokaliptyczną skalę, jeśli kraje, które nadal będą w stanie powstrzymać tę chorobę (na przykład te leżące w Europie Wschodniej), nie wprowadzą poważnych środków, szczególnie wobec osób przybywających z zagranicy.
Już teraz można podzielić kraje toczące walkę z koronawirusem na kilka typów:
Na podstawie takiej klasyfikacji możemy wyciągnąć kilka ciekawych wniosków.
Po pierwsze, wydaje się, że nagle wirus zmienił się z „broni biologicznej” przeciwko Azji w „broń biologiczną” przeciwko cywilizacji zachodniej. Obecnie wszystkie najbardziej dotknięte nim kraje (z wyjątkiem Iranu) należą do Zachodu. Donald Trump i niektórzy inni amerykańscy politycy starali się winić Chiny za wybuch pandemii koronawirusa.
Po drugie, kraje, których sytuację można określić mianem „post-Corona” lub które osiągną ten status w najbliższej przyszłości, mają albo będą miały możliwość czerpania w zaistniałej sytuacji korzyści geoekonomicznych i geopolitycznych.
Nadal żyjemy w tym globalnym porządku międzynarodowym, który został zbudowany po Poczdamie i Jałcie. Po ustaniu obecnego kryzysu najprawdopodobniej nieuniknione będzie przetasowanie władzy globalnej i gospodarczej. Przed nami nowy podział rynków globalnych i stref wpływów. Korelacja sił może się zmienić, ale obecny hegemon nie zrezygnuje z geopolitycznych zdobyczy i mienia bez walki.
Po trzecie, Unia Europejska jest obecnie zajęta walką z koronawirusem. Jest to walka o przetrwanie instytucji UE i samej UE. Na dodatek rozpada się strefa Schengen.
To absolutnie jasne, że pojęcie „Schengen” będzie kwestionowane nawet po zakończeniu pierwszej bitwy (nie mówiąc już o wojnie) przeciwko wirusowi. Ochota państw członkowskich na przywrócenie takiego samego poziomu suwerenności, jaki istniał przed kryzysem, wkrótce zniknie. Łatwo przewidzieć, że kraje UE będą powracały do koncepcji suwerenności narodowej, w którym to wypadku najlepszym, czego będzie można oczekiwać od „entuzjastów euro”, będzie idea „narodów europejskich” (Europe des nations). Ostatnie dwa tygodnie uwidoczniły w skali globalnej, co ważne dostrzegli to również Europejczycy, że w sytuacji kryzysu można polegać tylko na własnym narodzie, bo w rzeczy samej nikt inny nie jest chętny do pomocy. Wszystkie państwa członkowskie są w szoku po tym, czego były świadkami we Włoszech, które zamknęły granice i nie wiedzą, co będzie dalej. Nie sposób przewidzieć, jak długo to potrwa i jak się skończy.
W czasach kryzysu lub nieszczęść ludzie chcą zwracać się do Boga, ale państwa, korzystając ze swojej obecnej władzy, wyprowadziły religię do Internetu, na ekrany komputerów i smartfonów. To ogromne poczucie niedostatku zawitało we wszystkie zakątki ludzkości: odczuwają je całe narody.
Po czwarte, globalna gospodarka „kaszle” razem z ludzkością z powodu koronawirusa. Konsekwencje obecnego kryzysu można porównać z konsekwencjami poprzednich globalnych kryzysów XX wieku. Byłoby to jednak porównanie niewystarczające, ponieważ świat nigdy nie był tak głęboko spleciony i współzależny, zwłaszcza że wszystko dzieje się w ciągu kilku dni, tygodni lub miesięcy. Obecny kryzys nie jest „zwykłym” kryzysem gospodarczym, jaki obserwowaliśmy na przykład w 2008 roku. Ówczesne wydarzenia były jak tradycyjna lawina, w której śnieg zsuwa się po stromym zboczu. Teraz stoimy w obliczu globalnego upadku ze skały w przepaść. Rządy stolic zachodnich deklarują, że kontrolują sytuację, starając się, jak w czasie poprzednich współczesnych kryzysów gospodarczych w epoce postzimnowojennej, inwestować w gospodarkę (tak zwane pakiety ratunkowe). Mówi się o masowej nacjonalizacji głównych banków i branż jako jedynym środku, który może zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne. System kredytowy krajów Zachodu może powodować poważne problemy dla stabilności społecznej.
Po piąte, chodzi o konsekwencje społeczne i psychologiczne, które mogą zagrozić szczególnie silnie zurbanizowanym aglomeracjom. Zdrowie psychiczne wielu milionów ludzi może zostać narażone na szwank z powodu ograniczenia kontaktów i mobilności, tak naturalnych dla współczesnego człowieka. W „The Lancet” opublikowano badania, które sugerują, że w sferze psychologicznej kwarantanna powoduje podobne objawy jak zespół stresu pourazowego (PTSD), z dezorientacją i gniewem, i może mieć długotrwałe skutki. W najbliższej przyszłości pojawi się prawdopodobnie wielka liczba osób z takimi diagnozami. Sytuację taką można porównać tylko z wojną. Zbiorowe wybuchy paniki to kolejny problem. Szczególną uwagę należy zwrócić na czynnik społeczny, który może złagodzić psychologiczne i społeczne konsekwencje masowego zatrzymania ludzi w ich domach, jakim jest Internet. Stabilny i szybki Internet to najlepsze rozwiązanie, by zapobiec agresywnemu zachowaniu ludzi lub ewentualnym zamieszkom z powodu niezdolności państwa do poradzenia sobie z kryzysem. Kilka razy osobiście byłem tego świadkiem w Turcji, kiedy na moim uniwersytecie wybuchały zamieszki studenckie z powodu braku dostępu do Internetu. Odbywały się wiece na pełną skalę, a ludzie skandowali i domagali się tylko jednej rzeczy – Internetu.
Wszystkie rządy powinny wiedzieć, jak ewentualnie uniknąć takich scenariuszy.
Po szóste, rutyna życia setek milionów ludzi w ciągu kilku dni okazała się całkowitym koszmarem „stworzeń”, które zgodnie z restrykcyjnym, a niekiedy represyjnym obowiązkiem muszą pozostać w domu razem z resztą rodziny. Mentalność Chińczyków umożliwia im działanie jako monolityczny organizm społeczny i historyczny, który akceptuje i szanuje kolektywizm. Tymczasem my wszyscy dorastaliśmy na Zachodzie z myślą, że kolektywizm lub jakikolwiek inny pozaeuropejski model ludzkiego postępowania jest okrutny i totalitarny i tylko liberalna demokracja i poszanowanie indywidualizmu są w stanie doprowadzić ludzkość do naprawdę świetlanej przyszłości. Chiński porządek społeczny i polityczny nie jest ani demokratyczny, ani szczególnie liberalny, ale widzieliśmy, że kultura kolektywizmu i zdolność autorytatywnego reżimu do mobilizowania narodu w czasach zagrożenia egzystencjalnego wystarczyły, aby ten naród uratować. Środki ograniczające stały się istotne nawet dla narodów Zachodu. Zgodnie z tą logiką należałoby wspomnieć o ostatnim przemówieniu polskiego premiera Mateusza Morawieckiego ogłaszającego stan wyjątkowy w Polsce, gdy kilkakrotnie wspominał on o demokracji i powiedział, że stan wyjątkowy w kraju nie zaszkodzi zasadom społeczeństwa demokratycznego. Dla krajów demokratycznych bardzo ważne jest prowadzenie polityki, która szanowałaby ich zaangażowanie w demokrację i ich gotowość do walki z wirusem na podstawowym poziomie solidarności i zaufania między państwem a społeczeństwem obywatelskim. „Kryzys koronawirusa” ma niezaprzeczalnie globalny wymiar moralny i wartościowy.
Po siódme, wszyscy jesteśmy świadkami globalnej rewolucji cyfrowej.
Po ósme, istnieje aspekt ekologiczny, jeden z najciekawszych związanych z koronawirusem. Na świecie mamy kilka regionów geograficznych, w których natura ogromnie skorzystała na katastrofach lub konfliktach ludzkich. Na przykład w Czarnobylu, w strefie neutralnej między Koreą Południową a Północną, w Donbasie czy strefie neutralnej między okupowanym Krymem a obszarem ukraińskim. Były to jednak pojedyncze przypadki. To, czego jesteśmy świadkami teraz, to szybka dezindustrializacja całego świata. Na przykład według NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej satelity monitorujące zanieczyszczenie wykryły znaczny spadek poziomu dwutlenku azotu (NO2) w Chinach. Nie ma wątpliwości, że to wybuch epidemii koronawirusa i będące jego efektem spowolnienie gospodarcze spowodowały tak dużą poprawę sytuacji ekologicznej w jednym z najbardziej uprzemysłowionych miejsc na świecie. Spadek zużycia stali, ropy naftowej, węgla, rzadsze korzystanie z transportu, zwłaszcza samolotów, oraz praca zdalna z domu i nieużywanie samochodów, którymi w normalnych okolicznościach dojeżdżało się do pracy, pozytywnie wpływają na sytuację ekologiczną na świecie i w poszczególnych krajach. Być może jest to moment, aby podjąć i przeprowadzić rewolucję ekologiczną, ale wszystko zależy od samego faktu, jak skuteczna będzie wojna przeciwko koronawirusowi.
Chiny z pewnością będą próbowały przywrócić poprzednie poziomy produkcji, ale byłaby to produkcja wbrew rzeczywistemu popytowi w świecie, który nie potrzebuje produktów na poziomie sprzed kryzysu. Jednak Chiny mają teraz szansę stać się globalną fabryką farmaceutyczną i produkować wszystkie niezbędne produkty medyczne, których kraje we wszystkich zakątkach świata potrzebują, aby poradzić sobie z kryzysem.
Po dziewiąte, nie jest tajemnicą, że według naukowców najbardziej dotkniętą chorobą grupą społeczną są osoby starsze. Układ odpornościowy młodego pokolenia jest w stanie wytrzymać szkodliwe działanie wirusa. Zatem koronawirus jest o tyle specyficzny, że jest skierowany do starzejących się ludzi na całym świecie. Zgodnie ze Światowym raportem na temat starzenia się ludności w 2019 roku ONZ udział w populacji osób w wieku 65 lat lub powyżej 65 lat jest szczególnie wyraźny w dwóch regionach; są to Europa i Ameryka Północna oraz Australia i Nowa Zelandia. Część populacji powyżej 65 lat stanowi tutaj około 17%. Na kolejnym miejscu znajduje się Azja Południowo-Wschodnia z około 9%. Włochy, Niemcy, Hiszpania, Grecja, Finlandia, Wielka Brytania, Portugalia i Łotwa mają największy odsetek osób w wieku powyżej 65 lat. Włochy są tutaj niezaprzeczalnym liderem z około 22% całej populacji. Jest zatem pewne, że Europa stanowi podatny grunt dla koronawirusa.
Jeśli chodzi o USA, sytuacja nie jest tak dramatyczna. Ale amerykański obraz jest specyficzny. Amerykańskie przywództwo jest obecnie podobne do sowieckiego biura politycznego w ostatnich latach przed pieriestrojką, kiedy każdy jego członek miał ponad 70 lat. Dziś elity polityczne USA po obu stronach to ludzie po siedemdziesiątce lub starsi. W Związku Sowieckim takie anomalie demograficzne spowodowały ogromny kryzys, ponieważ nie było nikogo, kto byłby w stanie powstrzymać pęd kraju kierowanego przez młode pokolenie pod przewodnictwem Michaiła Gorbaczowa ku historycznej otchłani. Młodzi czuli, że mają wolne ręce, aby wprowadzić program liberalny (zgodnie z tradycją marksistowsko-leninowską – lewica).
Po dziesiąte, kształt Chin zmienia się, ponieważ kraj ten prawie przezwyciężył wirus. Wielu ekspertów przewidywało upadek Chin z powodu wirusa. Daremnie. Dla Chin jako państwa, a zwłaszcza dla Chińczyków, te dwa miesiące staną się częścią narodowego DNA i powodem do dumy. Pokonanie koronawirusa będzie uważane za jedno z najważniejszych wydarzeń w historii Chin od 1949 roku. Ponadto Chiny zbliżają się obecnie do sytuacji, w której z jednej strony globalny problem już ich nie dotyczy, a z drugiej mogą dyktować warunki ekonomiczne reszcie świata. Co więcej, mogą użyć dyplomacji korony w celu podważenia jedności euroatlantyckiej. Włochy nie zapomną tego, co Chiny im zrobiły. Chiny są gotowe pomóc w walce z koronawirusem Polsce, Iranowi, Syrii, Serbii, a lista ta w najbliższych dniach zapewne się rozrośnie. Chińska pomoc medyczna zostanie dostarczona do wszystkich zakątków świata, może nawet do Ameryki Północnej. Chiny przejęły historyczną rolę Wielkiej Brytanii jako „światowej fabryki”, stają się teraz „globalną fabryką farmaceutyczną”.
Globalne geopolityczne przejęcie władzy jest nieuniknione, jeśli kryzys nadal będzie się rozszerzał na zachodnie sfery finansowe, społeczne i polityczne. Wirus wydaje się teraz erodować Zachód i jego głównego hegemona w Stanach Zjednoczonych od wewnątrz.
Aby skutecznie podjąć obecne wyzwanie, Zachód musi wprowadzić naprawdę skuteczne środki zaradcze. W przeciwnym razie może nasz świat zachodni czekać całkowita klęska zarówno jeśli chodzi o stabilność społeczną, jak i pozycję geopolityczną na świecie.
Moje rozważania są wprawdzie pesymistyczne i skręcają w kierunku negatywnego końca możliwych scenariuszy, mam jednak nadzieję, że nigdy się nie sprawdzą.
Autor
Ridvan Bari Urcosta
Starszy analityk w Strategy&Future. Doktorant w Zakładzie Studiów Strategicznych UW. Współpracuje z wieloma instytucjami naukowymi, w tym ECFR, Jamestown Foundation, U.S. War College. Felietonista "Foreign Affairs" i "Jerusalem Post". Ridvan urodził się w Abchazji; we wczesnych latach 90. wraz z rodziną wyjechał na Krym, gdzie mieszkał do momentu jego aneksji przez Rosję. Następnie pracował jako członek misji Komitetu Praw Człowieka ONZ na Ukrainie. W pracy badawczej skupia się na regionie Morza Czarnego, wschodniej części Morza Śródziemnego, Morza Azowskiego, działaniach Rosji na Bliskim Wschodzie oraz na sytuacji Tatarów krymskich, a także na zagadnieniach związanych z marynarką wojenną Ukrainy.
Trwa ładowanie...