(Fot. pinimg.com)
Wynikiem była nasza niechęć do jakichkolwiek działań na wschodzie, tworzących stare, dobre, znane światu instrumenty nacisku politycznego na elity nowych państw buforowych, które mogłyby zostać uznane za imperialne lub kojarzyłyby się z polską imperialną przeszłością na wschodzie, a przy okazji z „paskudnym” światem, pełnym przemocy ze strony potęg silniejszych od nas, który to świat miał odejść na zawsze do podręczników historii. Dbaliśmy przy tej okazji trwożliwie o podmiotowość nowych państw (i ich elit) na wschodzie bardziej, niż nasi partnerzy zachodni dbali o naszą w czasie bolesnej społecznie transformacji i lat gonienia Zachodu.
Właśnie we wschodniej strefie buforowej, gdyż tam instrumenty polityki Zachodu nie sięgają albo nie są skuteczne, a zatem państwa zachodnie muszą liczyć się w tym regionie z Polską.
W charakterystycznych dla siebie niecenzuralnych słowach Józef Piłsudski oceniał politykę polską wobec Zachodu, która powyższych zaleceń by nie realizowała. Wówczas musiałaby być na wszystkich kierunkach posłuszna i wtórna wobec woli ówczesnych mocarstw zachodnich, pozbawiając nas podmiotowości i zmuszając do akceptacji woli mocarstw spoza naszego regionu.
Przebieg wojny 1919–1921 na wschodzie dobitnie potwierdził tę prawidłowość.
Jerzy Giedroyć w tym samym duchu pomstował na polskie rządy po przełomie 1989/1991 za nierealizowanie planu budowania wpływów i ogólne wielkie niezrozumienie znaczenia potencjalnych wpływów polskich na Białorusi, Ukrainie czy na Litwie dla wagi Polski dla Zachodu. Wpisywał się w ten sposób w myślenie Piłsudskiego, które okazało się – w roku 2020 już to wiemy – ponadczasowe.
Pomimo „końca historii” i przekonania naszych elit, że po rozpadzie Sowietów tego rodzaju (geopolityczne) myślenie przestrzenią oraz budowanie instrumentów nacisków stało się w nowych okolicznościach triumfu modelu demokracji liberalnej i nowoczesności anachronizmem. A jako zupełna fantasmagoria jawiły się przedwojenne rozważania Adolfa Bocheńskiego o potrzebie polskiej doktryny Monroego w naszej części Europy.
W ten sposób dobrnęliśmy do momentu, że Macron w imieniu Francji deklaruje konieczność uregulowania spraw europejskich z Rosją, zapewne kosztem Ukrainy, z czasem pewnie również kosztem Białorusi, czyli obszarów najważniejszych dla naszych żywotnych interesów na wschodzie, od których zależy bezpieczeństwo, a zatem możliwość prawidłowego gospodarowania, modernizacji i ogólnego rozwoju Polski.
Nic bardziej błędnego. Otóż bez zgody Polski ani Francja, ani nawet Niemcy, ani w ogóle nikt inny nie będzie w stanie porozumieć się w jakiejkolwiek ważnej sprawie dotyczącej naszej części Starego Kontynentu, zwłaszcza jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Polska może na przykład uzbrajać Ukrainę, podsycając walkę Ukraińców z Rosją, albo dostarczać Białorusi surowców i niezbędnych produktów konsumpcyjnych.
To nie megalomania. To są fakty.
Aby dotarło to do innych, będzie do wykonania ogrom codziennej pracy naszej dyplomacji, wojska i szeroko pojętej administracji oraz środowisk eksperckich i rozegranie nowej gry statusowej o własną rolę w Europie, w tym wobec potęg pozaeuropejskich: USA, Chin i Turcji, które mają interesy w naszym regionie świata.
Nadszedł zatem czas na rewizję wielkiej strategii Rzeczypospolitej i zakomunikowanie tego na różnorakich poziomach. Bez tego w nowej grze o równowagę nie będziemy się liczyć, a na stary ład nie ma co się oglądać. Nawet jeśli Amerykanie pozostaną w Europie, dokonywać się będzie nowa gra o równowagę. Właściwie już się to dzieje. Musimy wziąć w tym udział.
Poniżej wstępny plan rewizji wielkiej strategii Polski na wschodzie, w punktach.
1.Zakomunikowanie sojusznikom i partnerom europejskim (zwłaszcza Niemcom i Francji), że Białoruś, Ukraina, Litwa i państwa bałtyckie stanowią strefę bezpośrednich, żywotnych interesów Rzeczypospolitej i państwo polskie będzie swe interesy chroniło, a nieliczenie się z nami będzie karane i sankcjonowane na rozliczne dostępne Polsce sposoby.
– Tych sposobów jest wbrew obawom niektórych bardzo wiele, bo samo współdziałanie w ramach Unii Europejskiej daje bardzo dużo instrumentów nacisku, nie wspominając o kluczowym położeniu Polski, która komunikuje państwa na wschodzie z obszarem Atlantyku. Nie da się właściwie Polski ominąć na szlakach transportowych i handlowych do państw z zachodu kontynentu; nie da się bez udziału Polski (w razie stanowczej postawy Warszawy) ustabilizować kwestii bezpieczeństwa na Ukrainie i zapewnić stabilizacji na Białorusi oraz zagwarantować niepodległości państw bałtyckich. Żadne formaty normandzkie, mińskie i rotacje wojsk natowskich na Litwie, Łotwie i w Estonii nie zmienią tej prawidłowości. Potrzebna jest jedynie stanowcza postawa Warszawy.
– Oczywiście potrzebny jest katalog interesów, które chcemy zakomunikować; to jeszcze przed nami.
– Należą do nich na pewno wszelkie porozumienia z mocarstwami spoza regionu: 17+1, Trójmorze, polityka europejska wobec wschodu, uzgodnienia mocarstw zachodnich, Chin oraz Turcji z Rosją na temat naszego regionu; kluczowe inwestycje w infrastrukturę wpływającą na przepływy strategiczne i skomunikowanie, takie jak Nord Stream, wszelka infrastruktura przesyłowa i magazynowa energii, porty ukraińskie, rumuńskie i bałtyckie, infrastruktura kolejowa (kazus ukraiński), nabycie ważnych technologii (kazus Motor Siczy); regulacje prawne wpływające na akumulację i pracę kapitału – jak zmiany zasad obrotu ziemią i inwestycji kapitału zewnętrznego na Ukrainie i Białorusi.
Nasz obszar gospodarczy i nasz kapitał musi być obecny na wschodzie, to naturalne, a w tej chwili są one blokowane przez złe praktyki oligarchiczne i przewagi kapitału zachodniego mające poparcie polityczne swoich rządów. Też tak musimy, zwłaszcza forsowana liberalizacja obrotu ziemią na Ukrainie jest bardzo ważna dla nas jako potęgi w produkcji rolnej. Powinniśmy na tym przede wszystkim korzystać przede wszystkim my, a nie Niemcy, Amerykanie czy Izraelczycy. Mamy naturalne przewagi, potrzebujemy wsparcia naszych polityków wykorzystujących instrumenty nacisku, by mieć co najmniej równo boisko z innymi.
– Wszystko, co tu zostało powiedziane, powinno być przedmiotem rozpoznania i ochrony służb wywiadowczych państwa polskiego, by chronić nasze interesy. Powinno to być przedmiotem działań ofensywnych wywiadu i kontrwywiadu, powinna też powstać sieć powiązań i zależności kontrolowanych przez Warszawę.
2. Chiny nadchodzą do Europy przez masy lądowe Eurazji, Turcję, Nadczarnomorze i Morze Śródziemne, zapewne także przez Rosję. Należy zakomunikować Pekinowi, że nie będzie miał żadnych szans na inwestycje w Polsce, jeśli wszelkie jego działania polityczne, ekonomiczne i inwestycyjne na Białorusi, Ukrainie, w państwach bałtyckich, w obszarze Bałtyku, w Rumunii i w dolinie Dunaju nie będą uzgadniane z Warszawą, z racji bowiem naszego położenia dającego nam możliwość kontrolowania przepływów strategicznych (wraz z Ukrainą) na osi wschód – zachód z Azji do Europy wszelkie inwestycje w regionie związane z przepływami strategicznymi nie są neutralne dla interesów Rzeczypospolitej. Możemy przecież na nich tracić (Nord Stream albo połączenie kolejowe z Ukrainy na Słowację, albo Pas i Szlak przez dolinę Dunaju z pominięciem Polski). Pekin wbrew pozorom potrzebuje Polski. Jeśli oczywiście naprawdę chce się bardziej uniezależnić w transporcie od oceanu światowego. Nie ma innej drogi dla dużych wolumenów niż przez Polskę. Nie mamy nic do stracenia w komunikacji z Pekinem tej kwestii, zwłaszcza że inwestycji nie ma, a w polityce zagranicznej opieramy się i tak na USA.
3. Należy niezwłocznie rozpocząć przygotowywanie koncepcji operacyjnej dla sił zbrojnych RP do wojny ograniczonej w naszej części Europy (a zatem nie pełnoskalowej, kontynentalnej), nielinearnej (a zatem nie całe NATO kontra Rosja), być może zupełnie samodzielnej (a zatem bez NATO i USA, tak się może zdarzyć), w ramach wojny nowej generacji (nie tylko kinetycznej, ale także informatycznej, propagandowej, w systemie świadomości sytuacyjnej rozpoznania i sygnalizacji zdolności), w ramach aktywnej obrony, w tym na strategicznym przedpolu (od Zatoki Ryskiej po Odessę i Konstancę i po Dniepr i Dźwinę), z oddziaływaniem ogniowym na cały ten obszar w ramach dokonującej się rewolucji w sprawach wojskowych, czyli mówiąc nieco bardziej lapidarnie – do zbudowania własnych zdolności antydostępowych A2AD przeciw Rosji. W ten sposób staniemy się na pomoście bałtycko-czarnomorskim czynnikiem siły, z którym trzeba się liczyć, a nasi politycy otrzymają instrument nacisku politycznego, dzięki któremu będą mogli realizować także inne cele – inwestycyjne czy regulacyjne na wschodzie.
4. Trzeba przygotować politykę narracyjną, w której będziemy dzielić wspólnotę losów (zarówno odnoszącą się do przeszłości, jak i do przyszłości) i interesów narodów pomostu w opozycji do narracji rosyjskiej.
5. Pieniądze, pieniądze, pieniądze – na wspieranie inwestycji polskich na wschodzie przez biznes prywatny, przez banki, przez spółki skarbu państwa, na tworzenie funduszy na zakup przedsiębiorstw znajdujących się w trudnym położenie finansowym (np. Motor Sicz), zakup ziemi, technologii podwójnego zastosowania i technologii, które dają szansę na stworzenie własnego łańcucha dostaw czy przeskoki technologiczne. Białoruś i Ukraina mają tutaj sporo do zaoferowania. Na stworzenie finansowych mechanizmów pozyskania naukowców i wiedzy oraz kompetencji. Tak zrobili Amerykanie, po wojnie o Donbas sięgając po naukowców z Ukrainy; tak robią teraz Turcy.
6. Rozwój Centralnego Portu Komunikacyjnego i innych projektów zwiększających skomunikowanie regionu w kierunku polskiego centrum, które stanowi obszar grawitacyjny dla Królewca, Grodna, Wilna, Brześcia, Lidy, Baranowicz czy Lwowa, czyli połączenia z Polską w celu przepływu ludzi i towarów (a więc też wiedzy, informacji, danych, innowacji oraz przedsiębiorczości). Na dalszym etapie połączenie przez zachodnią Ukrainę do Konstancy i Bukaresztu autostradą i koleją wielkich prędkości – wewnętrzną linią komunikacyjną Międzymorza spinając dwa zupełnie odrębne obszary gospodarcze tworząc w ten sposób synergie rynków.
7. Inwestycje polskiego sektora bankowego na wschodzie – pożyczki, gwarancje, ubezpieczenia, zakupy walorów.
8. Gdyby system międzynarodowy dalej się rozpadał, a obecność USA lub funkcjonalność NATO nie byłyby zapewnione – do rozważenia jest sojusz z Ukrainą i wzajemne gwarancje bezpieczeństwa. Jest to co prawda sprawa OGROMNIE ryzykowna, ale takich możemy dożyć wkrótce czasów, że my i Ukraina będziemy jedyną realną siłą powstrzymującą regionalną dominację Rosji.
9. Infrastruktura energetyczna łącząca cały obszar: rewersy, połączenia, magazyny, przepływy strategiczne ze Świnoujścia, Gdańska i portów polskich, cyfrowe Trójmorze i Międzymorze, autostrada cyfrowa.
Frapujące jest to, że wszystkie te postulaty i konieczność rewizji strategii wobec Wschodu są tak samo potrzebne niezależnie od tego, czy obierzemy opcję niepodległościową (nowoatlantycką) orientowania się na USA i budowy swojej roli w regionie, czy opcję kontynentalnej konsolidacji unijnej i tym samym budowy kontynentalnego imperium europejskiego. W obu opcjach chodzi o to, by z Polską się liczono. Strefa wschodnich buforów w obu opcjach będzie pierwszorzędna dla żywotnych interesów państwa polskiego, zarówno przy wspieraniu obecności USA w Eurazji i powstrzymywaniu naporu Rosji i Chin, jaki i przy konsolidacji imperium europejskiego, kiedy to będziemy najsilniejszym państwem wschodniego przedpola. Geografia w obu tych wariantach zmusi nas do kontroli przedpola własnego bezpieczeństwa od Zatoki Ryskiej przez Białoruś i Ukrainę aż po Morze Czarne i porty rumuńskie.
Autor
Jacek Bartosiak
Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.
Trwa ładowanie...