Rewolucja w sprawach wojskowych i sowiecki kompleks rozpoznawczo-uderzeniowy

Obrazek posta

Plan Schliffena opracowany w roku 1905 (fot. historylearning.com)

 

W roku 1992 Office of Net Assessment we współpracy z biurem sekretarza obrony USA opublikowało raport o przyszłej wojskowej rewolucji technicznej (Revolution in Military Affairs, RMA). Sowieccy teoretycy wojskowości już w latach 70. zwiastowali nadejście trzeciej, jak to wówczas określili, fali wojskowej rewolucji technicznej XX wieku. Pierwsza dotyczyła motoryzacji wojny oraz użycia lotnictwa i broni chemicznej w czasie I wojny światowej. Jej dojrzałą formą w czasie II wojny światowej były: niemiecka koncepcja Blitzkriegu (czyli operacji pancerno-zmechanizowanych z komponentem lotniczym), angloamerykańska koncepcja bombardowań strategicznych oraz przewidziana zarówno przez Japonię, jak i Stany Zjednoczone na zmagania na Pacyfiku koncepcja zastąpienia w bitwach morskich pancerników lotnictwem pokładowym startującym z lotniskowców.

Druga fala rewolucji technicznej nadeszła wraz z rozwojem pocisków balistycznych i broni atomowej i dojrzałą formę osiągnęła w latach 70. XX wieku wraz z nastaniem równowagi nuklearnej USA‒ZSRS. Trzecia fala rewolucji technicznej miała polegać na połączeniu amunicji precyzyjnej, sensorów i radarów dalekiego zasięgu, skomputeryzowanego systemu komunikacji i kontroli sytuacyjnej, czyli rozpoznania i uderzenia na dalekie odległości, w jeden spójny i całościowy system rozpoznawczo-uderzeniowy.

 

Marszałek Nikołaj Ogarkow, ówczesny szef Sztabu Generalnego ZSRS, w 1984 roku zauważył, że rozwój pozajądrowych systemów zniszczenia daje bardzo duży wzrost potencjału uderzeniowego, zbliżając je pod względem efektywności do broni nuklearnej.

 

Wtedy Sowieci wprowadzili do użycia termin kompleksu rozpoznawczo-uderzeniowego (z rosyjskiego: RUK – Рекогносцировочно-yдарный комплекс).

W 1997 roku Andrew Marshall, szef Office of Net Assessment, stwierdził, że Sowieci mieli rzeczywiście rację, iż nowe możliwości zrewolucjonizują sposób prowadzenia wojny. Upadek Związku Sowieckiego oraz asymetryczne wojny ze słabymi państwami lub z rebeliantami, w których Amerykanie brali udział w latach 90. XX oraz na początku XXI wieku, pozwoliły zapomnieć o RMA. Tymczasem Marshall w swoim biurze opracowywał i publicznie porównywał działania operacyjne USA w I wojnie irackiej w zakresie RMA do pierwszego wprowadzenia czołgów przez Brytyjczyków pod Cambrai w listopadzie 1917 roku. Dowodził między innymi, że pojawiła się nowa technologia połączona z nowym sposobem działania, ale jeszcze jest w stadium „raczkowania” (infancy). Twierdził, że siły zbrojne USA znajdowały się w 1993 roku na poziomie z roku 1922, jeśli chodzi o umiejętność użycia i konceptualizowania nowych zdolności wojskowych, które daje RMA, w relacji do nowinek i możliwości z okresu I wojny światowej i czasów zaraz po niej. Natomiast w marcu 2008 roku Marshall stwierdził, że siły zbrojne USA są bardzo niedojrzałe, jeśli chodzi o wykorzystanie spójnego systemu rozpoznawczo-uderzeniowego przewidzianego przez RMA. Posługując się ponownie obrazowym porównaniem z konceptualizowaniem zdolności, jakie dała pierwsza rewolucja w sprawach wojskowych (czołgi i samoloty), dodał, że znajdują się odpowiednio na poziomie sprzed 1930 roku.

Marshall zwrócił na przykład uwagę, że Amerykanie stosują nowy sposób prowadzenia wojny wobec Talibów, zdemoralizowanej armii irackiej, terrorystów czy powstańców i dżihadystów, a nie przeciwko symetrycznemu przeciwnikowi z własnym rozbudowanym, trwałym i odpornym kompleksem rozpoznawczo-uderzeniowym.

 

Andrew Marshall, dyrektor Office of Net Assessments (fot. Wikipedia)

 

Tymczasem potencjalni przeciwnicy, tacy jak Chiny – dowodził następnie Marshall, pracują nad własnym, coraz bardziej dojrzałym kompleksem rozpoznawczo-uderzeniowym, a zatem nad własnymi zdolnościami przewidzianymi w RMA, podczas gdy Amerykanie jeszcze nie dysponują swoim kompleksem, który byłby dojrzały i który dawałby im istotną przewagę nad innymi symetrycznymi przeciwnikami.

 

Seminaria, na których badano rozwój amerykańskiego RMA do 2015 roku, pokazały, że to, iż w zakresie obserwacji i komunikacji Amerykanie polegają wyłącznie na kosmosie, jest ich poważną słabością. Nie ma już bowiem bezpiecznych sanktuariów dla sił zbrojnych USA – okręty nawodne mogą być niszczone z coraz większych odległości, nawet będąc w ruchu, a lotniskowce mają coraz mniejsze szanse przetrwania na współczesnym polu walki. Samoloty załogowe, w tym również typu Stealth, będą traciły swoje zalety operacyjne wraz z rozwojem sensorów i radarów oraz rozbudową zintegrowanej nowoczesnej obrony przeciwlotniczej. Bazy w Eurazji i na jej obrzeżach będą podlegały intensywnemu działaniu ogniowemu przeciwnika, wykorzystującego własne kompleksy rozpoznawczo-uderzeniowe na znaczne odległości. Amerykańska tradycyjna projekcja siły może więc być nieskuteczna, a przy tym zbyt kosztowna, by nadal praktykować ją w ten sam sposób. Seminaria wykazały ponadto, że sposób prowadzenia wojny może się zmienić znacznie bardziej pomiędzy rokiem 2015 a 2050, niż to miało miejsce na przykład pomiędzy rokiem 1990 a 2015. W systemie walki RMA najważniejsza będzie zdolność utrzymania własnego systemu rozpoznawczo-uderzeniowego, czyli wspomniana tu już kilkakrotnie umiejętność prowadzenia i wygrywania nowoczesnych bitew zwiadowczych, przejawiająca się zdolnością do „zrolowania” lub „wyłączenia” systemu świadomości sytuacyjnej przeciwnika i skuteczną oraz trwałą ochroną swojego systemu.

Niektórzy porównują sytuację sił zbrojnych USA do statusu otoczonej nimbem niezwyciężoności armii niemieckiej z okresu 1870‒1914. Niemiecki nowoczesny system kolejowy, umożliwiający transport na wielką skalę, gęsta sieć telegraficzna pozwalająca scentralizować zarządzanie wojną, nowoczesne systemy broni oraz produktywność koncepcyjna i operacyjna niemieckiego sztabu generalnego umożliwiały stosunkowo łatwe pokonanie przeciwników, takich jak Austria i Francja, którzy jeszcze nie umieli prowadzić nowoczesnych wojen industrialnych. W latach 1870‒1914 wyższość armii niemieckiej w całej Europie była uważana za dogmat. Test nowych czasów przyniósł rok 1914, gdy Niemcy zostali zatrzymani pod Paryżem. Pojawiły się bowiem symetryczne siły zbrojne, które nauczyły się prowadzić nowoczesną wojnę przemysłową, pozbawiając Niemcy wcześniejszej przewagi.

Zobaczymy, jak w XXI wieku rozwinie się sytuacja dla sił zbrojnych USA w obliczu potęg Chin i Rosji, otwarcie wypychających swobodną projekcję siły USA z Eurazji za pomocą nowoczesnych systemów antydostępowych A2AD. Bałtyk, Polska, państwa bałtyckie, być może Ukraina, Rumunia, Morze Czarne, Morze Południowochińskie, Wschodniochińskie, Tajwan, Filipiny, Japonia i Korea będą poligonami rywalizacji systemów w ramach rewolucji w sprawach wojskowych. Wielka gra się rozpoczyna. Polska i cały pomost bałtycko-czarnomorski będą musiały wziąć w tym udział.

 

Autor

Jacek Bartosiak

Założyciel i właściciel Strategy&Future, autor książek „Pacyfik i Eurazja. O wojnie”, wydanej w 2016 roku, traktującej o nadchodzącej rywalizacji wielkich mocarstw w Eurazji i o potencjalnej wojnie na zachodnim Pacyfiku, „Rzeczpospolita między lądem a morzem. O wojnie i pokoju”, wydanej w 2018 roku, i „Przeszłość jest prologiem" z roku 2019.

 

Jacek Bartosiak

Zobacz również

WEEKLY BRIEF Weekly Brief 2.11 – 8.11.2019
Ian Brzeziński o Chinach, USA, NATO i Polsce
S&F Hero: Wschodnia część polskiego teatru wojny

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...