Kochani! Dziś podsumuję pewien czas pracy nad Zbuntowanym, który chronił. Gdy Żona skończyła serię gruntownych poprawek po moim pierwszym kontakcie z tekstem, ponownie wziąłem opowieść na warsztat. Po tym etapie nastąpił czas wspólnej pracy nad książką, ostatnie szlify przed oddaniem jej w ręce profesjonalistów. I tak oto dotarliśmy do recenzji wewnętrznej.
To było dla mnie drugie podejście do III tomu Bielijonu. Tym razem tekst przeszedł bardzo gruntowne poprawki autorskie — zresztą sprowokowane nie tylko przemyśleniami Oli, ale także moimi uwagami. Dlatego wymagał ponownego spojrzenia na całą książkę i wyłapania, czy opowieść jest spójna, czy nie zachodzą jakieś nielogiczności. Oczywiście — jak to ja — mimochodem znajdowałem też zabłąkane literówki i miałem kolejne pomysły na ulepszenie tej historii.
Z racji ograniczeń technologicznych i czasowych, przyjęliśmy dość ciekawy sposób pracy. Otóż, zamiast redagować plik ze Zbuntowanym, który chronił, wysyłałem poprawki na czacie komunikatora 😆 Mieliśmy nawet specjalne hasło rozpoznawcze, którym rozpoczynały się te wiadomości — żeby łatwiej było wyłowić je z gąszczu osobistych rozmów 🔍
W trakcie tych działań zaczęliśmy się zastanawiać czy nie pełnię tutaj roli redaktora... Jednak jest to chyba zbyt daleko posunięte domniemanie. Nie mam ku temu kwalifikacji a jedynie kilkuletnią praktykę w pracy z tekstami mojej Żony jako beta czytelnik 📚 Natomiast przyszło nam do głowy, żeby przemyśleć sprawę nabycia przeze mnie wspomnianych kwalifikacji. Gdybym miał większą wiedzę w tej kwestii, kolejne spisane przez nas tomy byłyby wstępnie zredagowane już w domowym zaciszu (czasem jednak bardzo hałaśliwym).
Jeśli chcecie przyjrzeć się jak od środka wyglądały nasze szlify kolejnego tomu Bielijonu, to koniecznie zajrzyjcie na naszego Patronit'a! Ale uwaga: dostęp do materiałów tylko dla patronów — może i Wy zasilicie ich grono?
Kiedy już III tom Bielijonu został dostatecznie przemaglowany, dopieszczony i wyszlifowany mogliśmy nareszcie oddać go do wewnętrznej recenzji. Jest to etap, kiedy tekst wydostaje się ze szczelnie zamkniętego gabinetu pisarza i trafia do kogoś, kto spojrzy na niego na świeżo, od zewnątrz 👓 Owocem tego spojrzenia jest wnikliwa ocena zalet i wad książki, a także wyznaczenie jej gatunku i wieku odbiorców. Oczywiście nie jest to suche wypunktowanie plusów i minusów, jakie widzi recenzent — oprócz nich są także wskazówki do dalszej pracy nad powieścią, możliwe ścieżki rozwoju fabuły i sugestie usunięcia zbędnych wątków. Tak więc recenzja taka nie jest udostępniana nikomu na zewnątrz, a ma za zadanie jedynie pomóc twórcom w dalszej pracy — dlatego właśnie mówimy o niej, że jest wewnętrzna.
Jak łatwo się można domyślić, po etapie wewnętrznej recenzji Ola zabrała się za przeanalizowanie rad i uwag dotyczących Zbuntowanego, który chronił 🏹 Chwilami nie było łatwo, bo przecież tyle serca i czasu włożyliśmy w poprawki przed recenzją... Dlatego trzeba było trochę odczekać, dać opaść emocjom (i poczekać, aż ciąża da mi spokój 😄 ~Aleksandra), a wtedy można było wziąć się do dalszej pracy nad tekstem.
Teraz pozostaje nam wytrwać do końca poprawek. Po nich wspólnie zerkniemy na wprowadzone zmiany i odeślemy ten tom do redakcji 🚀
Dziękujemy, że jesteście z nami!
Do zobaczenia w następnej relacji z naszych twórczych zmagań 👋🏼
~Mateusz
Trwa ładowanie...