Nieśmiertelny. Bożena Keff, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2024.
8,5/10
Czymże jest „Nieśmiertelny”? Książka, która boli, piecze, ukazuje niezabliźnione rany.
„Wszystko tu niby pasuje.
Ale nic do końca.
Bo wszystko to
jest odwiecznym
błędem”.
Bożena Keff w pewien sposób wraca do swojej innej publikacji, do „Strażników fatum” (Krytyka Polityczna, 2020). Inna to jednak narracja. Tam mamy analizę, naukowe dowody i wywody, w „Nieśmiertelnym” jest życie i śmierć w adaptacji codziennej, gdzie duch walczy z materią.
Książka podzielona na rozdziały, a raczej opowiadania, swoją konstrukcją przypomina cebulę, która rozbieramy i musimy (czytelnicy) zdecydować, w jaki sposób ją pokroić, jak ją skonsumować.
„Podróżowanie w obszarze własnego życia, tego, dokąd wolno ci dotrzeć, a dokąd nie”.
W niedawnym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” Bożena Keff mówi: - Wiedziałam, że jestem Żydówką i wiedziałam, że to nie jest wygodne, nie w Polsce.
I to jest ‘sens obierania” – „sposób rozbierania cebuli”.
W tym zestawie najmocniej gada do mnie tytułowy tekst ‘Nieśmiertelny”. To nie jest nowela, o wyjątkowo przejmujący esej, po którym warto wyjść na spacer z własnymi myślami, doświadczeniami, przeszłymi lekturami, filmami, obrazami.
To tekst jeszcze mocniej, niż pozostałe, stawia na równi życie i śmierć. Czy życie to „tylko” obumieranie, a śmierć wyzwolenie i nowy etap. Ale etap czego/
Czy nieśmiertelność poza literaturą i kinem jest wykonalna, możliwa?
Przez lata byłem przekonany, że nieśmiertelna jest tylko PAMIĘĆ, ale dzisiaj wiem, że to teza nie tyle naiwna, ile głupia. Chociaż kiedyś napisałem tekst, w którym dowodziłem, że pamiętają tylko dzieci i starcy. Pierwsi, że im coś obiecano, drudzy, ilu obietnic nie dotrzymali. Ta dywagacja jest pojemna, a świat przedstawiony przez Bożenę Keff mrocznie intrygujący.
Autorka pisze o niezgodzie, o dystansie i jego braku.
Ten tekst zajmuje, przejmuje i nie ma terminu ważności. Zostaje w nas i nie ma mowy, by dało się wyplenić, odrzucić.
„[...] w polskiej kulturze Żyd nadal jest postacią napiętnowaną i nie ma w niej takiego miejsca na osobę mające jakieś związki z tożsamością żydowską, które byłoby wolne od logiki piętna” – pisze Bożena Keff w „Strażnikach fatum”.
W „Nieśmiertelnym” pisarka nie ogranicza się (tylko) do kultury, sztuki. Pisze o codzienności i niemetrykalnym polskim antysemityzmie, obecnym od zawsze i (raczej) na zawsze. Nasza narodowa przypadłość, czy cecha i „chluba”?!
„Jesteś jakby wśród fal, które są czołem wzniesienia wody; fale dobiegają do brzegu, rozpraszają i znów się formują”.
Książkę przeczytałem szybko, wręcz zachłannie, by w pewnym momencie zrozumieć, że należy zwolnić, wrócić do zakreślonych fragmentów, by jeszcze raz porządnie rozwałkować. Okazuje się, że w każdym opublikowanym opowiadaniu jest fraza, która skłania do rozłożenia „tego wszystkiego” na własne czynniki pierwsze. Powody do takiego działania są proste: - ta lektura nie jest oderwana od rzeczywistości. To jej fragmenty, to prawda o rzeczywistości. Rzeczywistość rzeczywistości. Tek zaległej, poległej. I tej żywej, którą niektórzy już dawno pogrzebali.
I Polska, kraj, z którego chciałoby się uciec, ale zostaje się z bezsilności, ze strachu i przyzwyczajenia.
Polska, Chrystus Narodów, którego naród obłąkańczo jest podzielony i oskarżycielski, bo to wygodne, na swój sposób komfortowe.
Czy to jest tylko (i aż) książka o zmaganiach z pamięcią o Zagładzie, a polskich przekleństwach i zaklęciach? Nie. O dziwo, to tło, które widać wyraźnie, ale „Nieśmiertelny” to przede wszystkim proza o człowieku konfliktowym, który nie potrafi porozumieć się sam ze sobą, dlatego często wybiera pewnego rodzaju oportunizm. Przestaje być chciwym zachłannym wobec życia, poddaje się codzienności, która uwiera, obciera, boli.
Świat Marzeny i Bruna, bohaterów książki, jest inny; inaczej poukładany, a zarazem zaburzony. A jednak nie tylko przeszłość ich łączy, nie tylko to, że są Żydami. Mianownikiem jest rozwarstwienie, dekompozycja ich pragnień.
Trwa ładowanie...