Najpierw organizowali się pod hasłem „Bronimy polskiej granicy”. Teraz ekstremiści planują brutalne pobicie aktywistów, niosących humanitarną pomoc na pograniczu.
„Myślę, że trzeba w pierwszej kolejności zająć się aktywiszczami” – pisze na komunikatorze Telegram osoba, podpisująca się jako Lukasz Dzieża.
„No tak, dorwać gdzieś w lesie i naje..ć pasów na ryj” – podchwytuje ktoś, ukrywający się za profilem Marcin Nowy i dodaje: „Bo to same ci..y i ku..wy poćpane”.
Ekstremiści wymieniają się również informacjami na temat działań służb na pograniczu.
Jeden z nich o pseudonimie Mad Max twierdzi, że „Po Wyczółkach (wieś na pograniczy, dop. red.) jeździ dużo policji. Zatrzymują i sprawdzają, przeszukują wszystkie samochody, nie dlatego, żeby zapobiec nielegalnej emigracji. Raczej chronią tych zje..ów, bo ludzie dawno by ich spacyfikowali.”
Jednocześnie Mad Max proponuje, by do ataku na aktywistów doszło w lesie. Chce ofiarom zabrać telefony, żeby nikt nie nagrał napastników. Ktoś inny dodaje, by pobicie zorganizować późniejszą porą „po ciemniaku”.
Ci, którzy chcą pobić ludzi, niosących pomoc migrantom i uchodźcom na pograniczu, najpierw poznali się wirtualnie w grupie na Facebooku „Bronimy polskiej granicy”. Początkowo każdy mógł przeczytać, o czym piszą. Wtedy można było poznać intencje założycieli grupy i jej członków.
Jeden z nich anonimowo przechwalał się, że jest żołnierzem, który służył na pograniczu i złamał rękę cudzoziemcowi. Inni wprost informowali z imienia i nazwiska, że służą w wojsku przy granicy z Białorusią. Zamieszczali nawet swoje zdjęcia.
Wielu chętnych do „bronienia polskiej granicy” pozowało z bronią, w mundurach. Nawoływało do walki za „naszą ojczyznę, rodziny, kobiety i dzieci”.
Jak się z czasem okazało, ich celem są nie tylko cudzoziemcy czy aktywiści.
Jeden z członków grupy wprost zachęcał do powołania militarnych oddziałów w Polsce do „wyeliminowania polityków z instytucji państwowych”.
„(…) jawnie o obalaniu rządu nie pisze się, ponieważ to sabotaż. Można za to iść siedzieć. Takie rzeczy lepiej pisać prywatnie…” – sugerowała pod tym postem członkini grupy.
Administratorem grupy na Facebooku jest Dariusz Sierhiej, zawodnik MMA. Publikował już nagrania z wyjazdu na pogranicze polsko-białoruskie.
W tym samym czasie jeden z aktywistów poinformował policję o tym, że grupa niezidentyfikowanych mężczyzn próbowała wejść na posesję, gdzie sam przebywał. Usłyszał rozmowę przyjezdnych. Mieli mówić, że „Tu mieszka ten, co pomaga ciapakom”.
Część ekstremistów przeniosła się z Facebooka do grupy utworzonej na komunikatorze internetowym Telegram. Tam też na początku używali tej samej nazwy, co wcześniej „Bronimy polskiej granicy”. Teraz, by trudniej było ich wyszukać, zmienili ją na „Madzia”.
I to tu planują zorganizowanie napaści na aktywistów.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że służby zostały poinformowane o sprawie.
🔶 Artykuł powstał dzięki wsparciu moich Patronów. Jeżeli uważasz, że to, co robię, jest ważne, Dołącz do tego grona.
Trwa ładowanie...