Co tydzień. Subiektywny przegląd tygodnia. Wydarzenia, które zwróciły moją uwagę. Oto odcinek 9.
- Igrzyska trwają w najlepsze. I znowu złapałem się na tym, że jestem boomerem i najbardziej lubię oglądać dyscypliny, które jednoznacznie kojarzą się z klasycznymi igrzyskami. Boks, zapasy, judo, szermierka, pływanie, kajakarstwo, wioślarstwo, lekkoatletyka. A zupełnie nie interesują mnie dyscypliny wprowadzone do programu igrzysk w ostatnich latach, na przykład jazda na deskorolce (choć pewnie inaczej się to nazywa). A te wyżej wymienione często między igrzyskami nie wzbudzają mojego zainteresowania, ewentualnie tylko wynikowo. Oczywiście trochę wstyd mi jest się do tego przyznać, ale niech to będzie swego rodzaju coming out.
***
- Igrzyska trwają bo się rozpoczęły. A rozpoczęły się od ceremonii otwarcia. I znów okazało się, że znamy się na wszystkim. Tym razem na historii sztuki i religii, metafory rozumiemy najlepiej i najtrafniej, a do tego bardzo łatwo jest obrazić nasze uczucia religijne. Jesteśmy narodem utrapionym.
Nie znam się na metaforach, na sztuce, na przekazach płynących z takich przedstawień. Tak jak zawsze byłem słaby z „interpretacji wiersza”. A zatem nie wypowiem się, tym bardziej, że oglądałem tylko fragmentami, bo nie przepadam za uroczystościami otwarcia bądź zamknięcia wielkich imprez sportowych. Nudzą mnie. Wiem, że dla sportowców defilujących przed publicznością to bardzo ważne, szanuję to. Ale mnie te przedstawienia nudzą. Doceniam też starania organizatorów i dlatego nie ośmieliłbym się skrytykować przekazu. Wina leży po mojej stronie. To JA jestem kiepskim odbiorcą, a nie oni mają złe pomysły. Kreatywności było tam, z tego co zauważyłem, potężne ilości.
I tylko szkoda, że te dyskusje przyćmiły wydarzenie najpiękniejsze, bo ludzkie, czyli powrót do publicznych występów Celine Dion. Nie jestem fanem jej muzyki ale cieszyłem się jak dziecko kiedy to zobaczyłem, bo jej historia jest poruszająca. No ale ważniejszy był niebieski ludzik, na którego mojego dziecko zareagowało okrzykiem: Papa Smerf!. Nasi katolicy widzieli w nim Jezusa. Bo chcieli, bo lubią się umartwiać i głosić, że są prześladowani. Oburza ich to, co na oburzenie nie zasługuje. A nie oburza to, co oburzające jest w pełni.
A co do ostatniej wieczerzy to najbardziej podoba mi się interpretacja obrazu Leonarda Da Vinci, autorstwa Dana Browna z powieści „Kod Da Vinci”. Choć może to nie jest jego interpretacja.
Swoją drogą w kościele czci się ten obraz…zapewne bez wiedzy, że jego autorem był hulaka i homoseksualista. Absurd goni absurd.
***
- Polska to bardzo szczęśliwy kraj, bezproblemowy. Jak inaczej określić naszą ojczyznę skoro po kilka dni trwa narodowa dyskusja WSZYSTKICH najpierw na temat profesora Bralczyka i jego słownictwa a’propos umierania zwierząt, a potem rozpętuje się prawdziwa batalia o cześć Przemysława Babiarza. Ciekawe jest to, że broni go cała skrajna, związana z PiS, prawica, a atakują wszyscy ci, którzy są przeciwnikami tamtej władzy. To jest bardzo wyraźny podział, taki sam jak ten przy ocenie afer pisowskich. Sprawa stała się wyraźnie polityczna.
Babiarz jest znakomitym komentatorem z bezgraniczną wiedzą o sporcie. Na komentowaniu wydarzeń sportowych w telewizji zjadł zęby. Wielu z nas, dziennikarzy sportowych (byłych lub obecnych), nie dorasta mu do pięt. Ale czy naprawdę twierdzicie - obrońcy Przemka, że został od komentowania odsunięty za to jedno jedyne zdanie na temat „Imagine”? I żeby było jasne. To, że pracuję teraz w TVP, nie oznacza, że wiem coś więcej. Nie, nie wiem niczego co nie pojawiło się w mediach. Po prostu łączę kropki. To pewien całokształt, który pozwala mi być zdziwionym, że w ogóle na igrzyska pojechał. Był bardzo blisko Jacka Kurskiego, który wiadomo jaki był i co robił. Na zawieszenie Babiarza wybrano po prostu najgorszy i najbardziej błahy powód.
I nie mam nic do jego poglądów. Ma jakie ma. Chodzi wspieranie kogoś takiego jak Jacek Kurski. Ten zresztą już nie omieszkał obronić Babiarza, tak jak Morawiecki i Duda. To Przemkowi wystawia dość słabe świadectwo. PANU Przemkowi. Wybaczcie. Bo komentatorem sportowym jest wybitnym.
***
- Czy zainteresowała Was sprawa Jacka Jaworka? To historia idealna na scenariusz filmowy. Mała wieś, pewnie kilka, lub kilkanaście domów, wszyscy się znają. Facet zabija trzy osoby, członków najbliższej rodziny i znika. Nikt nie może go znaleźć, nie wiadomo gdzie się ukrywa. Być może za granicą więc szuka go też policja w Europie. I nagle, zupełnym przypadkiem, ktoś znajduje ciało z raną postrzałową w głowie. Trzy lata po tamtym zabójstwie. Kilka dni trwają oględziny zwłok i badania DNA, po czym okazuje się, że to ON! Jacek Jaworek. Ten, który zabił z zimną krwią brata, bratową i ich syna. I teraz pytanie czy popełnił samobójstwo, czy może ktoś mu w tym pomógł. A jeśli samobójstwo to z powodu wyrzutów sumienia jakie go dręczyły?
Do zrealizowania przez Davida Finchera, reżysera m.in. filmu „Siedem”.
***
- W polityce trochę odleciał nam Władysław Kosiniak – Kamysz. Nie mam na myśli braku poparcia podczas głosowania nad ustawą w sprawie depenalizacji pomocnictwa w aborcji. To przecież było jasne, PSL nie kryło się z poglądami. Choć z drugiej strony członkowie tego ugrupowania mogliby walczyć w obronie życia w nieco inny sposób, a tym, którzy próbują pomóc kobiecie, dać święty spokój. „Święty”, bo przecież na świętości to się znają najlepiej.
Odleciał, bo przypomniało mu się, że powinien się trochę odróżnić, trochę powalczyć, trochę pokazać pazurki. Trochę za późno jednak. Ociera się o groteskę.
Za to sygnalistów jest coraz więcej i będzie więcej, jak cymbalistów w Panu Tadeuszu. Żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu. Za to sygnaliści bardzo chcą grać przy Giertychu. W sumie dobrze, byle tylko nikt ich za to nie gloryfikował.
Teraz pojawił się kolejny. Opowiadał o rzeczach bardziej zatrważających niż Mraz, ale mniej trafiających do społeczeństwa, bo nie były to zeznania stricte o kasie. A to kasa przyciąga uwagę, a nie jacyś sędziowie i ich KRS. Jednak suma zeznań Mraza i Cichockiego daje podły obraz tamtej władzy. I tylko dodam, że PiS nadal ma dość duże poparcie społeczne w sondażach. „Co za naród, co za ludzie” jak mówił komisarz Ryba w „Kilerze”.
cdn. za tydzień
Trwa ładowanie...