Filip Springer: Robimy festiwal, którego fundamentem jest lokalność.  

Obrazek posta

Zaczęliśmy w 2017 roku. Właśnie wtedy odbyła się pierwsza edycja naszego festiwalu MiedziankaFest. Robiliśmy go w opisanym przeze mnie w debiutanckiej książce miasteczku wymazanym z mapy na skutek szkód górniczych. Co tu dużo mówić - było i nadal jest tam magicznie. Festiwal był sukcesem - z roku na rok publiczność rosła nam dwukrotnie. W trzecim roku festiwalu zrozumieliśmy, że Miedzianka już większej imprezy nie pomieści. A jednocześnie obserwując samochody na rozrastającym się każdego roku parkingu i rozmawiając z wysiadającymi z nich ludźmi, dotarło do nas, że robimy kolejny festiwal dla wielkomiejskiej publiczności. Takiej, którą stać na kilkudniowy wyjazd na literacki festiwal, a nie takiej, która chciałaby po prostu wziąć w nim udział.  Bez względu na budżet, jakim dysponuje.
Pandemia dała nam czas do namysłu. Wyszliśmy z niej z rewolucyjnymi wnioskami.
Uznaliśmy, że tym, co chcemy robić, jest kameralny festiwal literacki dla lokalnej publiczności. Taki, gdzie nie ma tłumów, ale jest komplet na widowni. Gdzie rozmowa o książkach może być głęboka, spokojna, kameralna. Gdzie kontakt z autorami i autorkami jest osobisty i prawdziwy. 

Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego myślałem, że robienie takiego festiwalu będzie prostsze. 

Tak czy inaczej - postanowiliśmy wyruszyć w drogę. Dzięki temu nie tylko zupełnie zmieniliśmy profil festiwalu, ale także znacząco zmniejszyliśmy jego ślad ekologiczny. Nasza samochodowa flota liczy 10 aut - to o kilkaset samochodów mniej niż wtedy, gdy robiliśmy festiwal w Miedziance i wszyscy musieli na niego jakoś dojechać. 

Od 2022 roku przejechaliśmy kawał Polski. W tym roku wyruszamy do Wielkopolski. Na naszej trasie po raz kolejny znajdą się mniejsze miasta. Szalenie je lubimy. Mamy wrażenie, że przychodzi w nich na festiwal taka publiczność, która chce to zrobić, a nie taka, którą było stać na przyjazd do Miedzianki. Za wycofanie się z tamtej, stacjonarnej formuły festiwalu spotkała nas fala krytyki. Ale każdy kolejny dzień Festiwalu po Drodze utwierdza nas w przekonaniu, że nasza decyzja była jak najbardziej słuszna. Fundacja Instytut Reportażu ma siedzibę w Warszawie, ale nie jest stricte warszawska. W tym roku spotkamy się w Mosinie, Śremie, Gostyniu, Jarocinie, Kaliszu, Ostrzeszowie, Ostrowie Wielkopolskim i Pleszewie. I już nie możemy się tych spotkań z Wami doczekać. Mamy nadzieję, że wy również.

Pełen program festiwalu znajdziecie na stronie www.festiwalpodrodze.pl 

 

springer festiwalpodrodze miedziankafest festiwal

Zobacz również

Co się będzie u nas działo w sierpniu?
Mariusz Szczygieł: Na ambitnej literaturze się w Polsce nie zarabia. Co znaczy, że tym bar...
Julianna Jonek-Springer: Naszym celem nie jest zysk

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...