"(...) A zatem literatura. Książki, które otrzymuje z wydawnictw. Monotonia mononarracji. Można odnieść wrażenie, że jedyne, co się teraz wydaje to kolejne, identyczne opowieści, które przekonują , że jedyny głos warty uwagi należy do kobiet. Rozumiem oczywiście, że feministyczne, feminizujące i sfeminizowane narrację to jest reakcja na patriarchalny model rzeczywistości, który funkcjonował przez setki lat (jeśli nie przez tysiące), ale umówmy się, że narracje typowo męskie odeszły do lamusa dawno temu, a większość mężczyzn, to nie są żadne, krwiożercze bestie ociekające spermą i testosteronem, tylko bledziudkie samce typu beta, którymi ich partnerki zarządzają jak własnym terminarzem. (...)"