Trzy pieski

Obrazek posta

W bajkach dzieci spotykają się z Trzema Świnkami. U nas spotkać można się z Trzema Pieskami. 
Nie są to jednak takie zwyczajne pieski. 
Wyobraź sobie przez moment, jak mógłbyś się czuć, gdybyś całe swoje życie spędził w brudnym, zimnym i rozpadającym się domu. 
Nie ma okien, nie ma drzwi, dach ledwo co stoi nad Twoją głową, a pośrodku tego wszystkiego jesteś Ty. Zmarznięty, przerażony i zostawiony sam sobie. 
Takie właśnie było życie Alice, Boba i Marleya. 
Życie, które polegało na ciągłej walce o jedzenie i picie. 
W domu nie byli sami, psów było więcej, ale do nas trafili oni wraz z Cooperem, który niestety nie jest już z nami- odszedł za tęczowy most. 
Gdy cała czwórka przyjechała do nas, była całkowicie przerażona. Być może pierwszy raz  w życiu przebywali gdzieś poza swoim pustostanem. Przyjechały do nas w parach, w kilkutygodniowych odstępach. Pierwszą parą byli Alice i Cooper. Cooper nieśmiało, ale dał do siebie podchodzić, Alice nie chciała kontaktu. Niechętnie wychodzili z boksu, rzucali się na jedzenie i cały czas, gdy byli poza swoim boksem łapczywie szukali pożywienia. W ich oczach człowiek był jedynie dostarczycielem pożywienia. 

Drugą parą był Bob z Marleyem- tutaj było dużo gorzej. Przerażeni spali razem w jednej budzie. Nie chcieli wychodzić z boksu. Byli przerażeni, gdy próbowano ich dotykać. Z czasem zaczęli wychodzić na wybieg, ale człowiek musiał się chować- inaczej wracali do bud. 

Z każdym miesiącem było lepiej. Na ten moment minął niespełna rok odkąd do nas przybyli. 

Nastąpiła w nich niesamowita przemiana. Najbardziej kontaktowy ze wszystkich był Cooper. Biegał za człowiekiem i z radości podgryzał go po nogach, czy rękach. Chodził za nami i ciągnął nas za nogawki. Robił wszystko, żeby tylko być głaskany. Chętniej się ruszał i biegach po wybiegu.  Niestety w lipcu straciliśmy Coopera w wyniku zmiany nowotworowej. 

Alice zajęła miejsce Coopera. Zawsze jest krok w krok z człowiekiem. Z zaciekawieniem przygląda się temu co on porabia. Uwielbia być głaskana, całowana i tulona. Nie widzi już człowieku tylko szansy na przetrwanie, ale szanse na miłość. 

Bob także stał się niesamowicie kontaktowy. Rozdaje buziaczki na prawo i lewo. Z radością podąża za człowiekiem. Nadstawia siebie i swój tłusty brzuszek do głasków. Jest nadal łapczywy jeśli chodzi o jedzenie, ale to jego druga miłość, zaraz po człowieku- musimy ją uszanować. 

Marley nie przepada nadal zbytnio za kontaktem fizycznym. Uwielbia kontakt z człowiekiem i jego obecność, ale na swoich zasadach. To on ma przyjść i dać buziaczka, albo polizać Ci plecki, Ty możesz się do niego uśmiechnąć- to wystarcza mu do merdania ogonem. 

Zastanawiasz się dlaczego opowiadamy Ci ich historię?

Bo tych psów nikt nie chciał. Każda fundacja mówiła nie, na ich przyjęcie- bo wiedziała jak źle i ciężko może z nimi być. 

Tak, było ciężko. Tak, początki były ciężkie, ale patrzymy na ich każdego dnia i widzimy jak bardzo było warto. 

Alice, Bob i Marley to wciąż psy adopcyjne, wciąż nadają się do adopcji na swoje ostatnie lata życia. A my wciąż marzymy, że ktoś zakocha się w ich spojrzeniu, w ich historii i w ich przemianie. 

Tak jak my się zakochaliśmy. 

 

 

niekupujadoptuj szukamdomu fundacjadlazwierząt trzypieski

Zobacz również

Dzień w fundacji
Dlaczego niechętnie adoptujemy?
Dlaczego miejsca takie jak nasze są potrzebne?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...