Jak bierzesz starszego psa, to zdajesz sobie sprawę, że jego wkrótce nie będzie, zabraknie.- mówi Agnieszka, na początku naszej rozmowy.
Znajdujemy się w mieszkaniu opiekunów Abi, w salonie na dywanie. Między mną a Agnieszką leży Wasabi wpatrzona w swoją opiekunkę.
Starasz się wykorzystać ten czas. Starasz się pokazać mu jeszcze więcej miłości.- kontynuuje Agnieszka.
Abi jest trzecim psem Agnieszki i jej męża. Pierwszy ich pies miał dziewięć miesięcy, gdy pojawił się w ich życiu. Następnie adoptowali Elfi z innej fundacji, gdy ta miała 12 lat.
To właśnie Elfi otworzyła ich na starsze psy i tak wiele nauczyła. Była z nimi trzy i pół roku- zmarła na nowotwór.
Agnieszka zauważyła, że, gdy ich pierwszy pies był w ich życiu, jej obecność była codziennością, nie na tyle celebrowaną, co przy kolejnym psie.
Przy następnym, para odczuwała ciągłą potrzebę okazywania psu miłości, bo wiedzieli, że życie Elfi było ciężkie i sunia nie doznała tyle miłości ile by mogła.
Gdy wzięliśmy Abi, każdego dnia cieszyliśmy się z każdego centymetra podniesionego ogonka.- mówi ucieszona Agnieszka.
Wiadomo, są mniejsze i większe problemy, ale jak jest się takim otwartym, na tego psa i na to, że chce się z tym psem spędzać czas, nie tracić tego czasu, to wszystko jest do osiągnięcia.- tak podsumowuje opiekunka Abi początki po adopcji.
W domu Abi odnalazła się od razu. Poznała kociego rezydenta, który jest teraz jej bratem i nie miała z nim żadnych spięć.
Zmiana była jednak dla Abi stresująca, więc nie chciała susiać na zewnątrz. Susiała w domu.
Opiekunowie Abi nie przejęli się tym zbytnio- kupili podkłady dla szczeniąt i zaczęli uczyć ją załatwiać się na nie. Następnie z podkładami wychodzili na dwór.
Już w kilka dni problem został rozwiązany.
Sąsiedzi się z nas trochę śmiali- mówi Agnieszka- że tak się radowaliśmy jak susia na dworze. Krzyczeliśmy, że super, jej, udało się. A ona się cieszyła, no i my też się cieszyliśmy.
Przez pierwsze dwa tygodnie Abi nie podchodziła do mojego męża jak był w domu.- zauważa Agnieszka. - Jak już przestała się go bać, był taki szczęśliwy. Bardzo na to czekał.
Agnieszka z mężem dużo wyjeżdżają. Podróżują po Polsce, jeżdżą na wyjazdy związane z pracą opiekuna Abi, który jest onkologiem.
Mimo, że Abi jest u nich tylko dwa miesiące, była już nad morzem i szykuje się na następny wyjazd.
Pies Cię w niczym nie ogranicza. Możesz iść do sklepu z tym psem, możesz go zostawić w domu. Możesz wyjechać z nim, tylko musisz go obserwować. - zauważa Agnieszka.- Abi mieszkała już w Hiltonie i wszystko jej odpowiadało.
Rozmowa z Agnieszką była bardzo interesująca. Ciekawie słuchało się jej uwag i spostrzeżeń. Ciekawe były zmiany jakie w nich zachodziły dzięki temu, że w ich życiu były zwierzęta.
Mój mąż był trochę pedantem.- zauważa Agnieszka- Z czasem jak masz psa to przestaje Ci przeszkadzać sierść, wszystko po kolei. Tak bardzo go kochasz. Co jest dobre, bo taki pedantyzm przeszkadza w życiu.
Agnieszka kilka razy straciła swoje ciąże. Finalnie poddali się z mężem z próbami posiadania dzieci. Agnieszka uważa, że terapeutycznie zadziałały na nią zwierzęta. Całe uczucia jakie przelewaliby na dziecko, przelewają na Abi.
Gdzieś musimy ulokować te swoje wszystkie uczucia- uważa Agnieszka.- Nie da się tak, że to z Ciebie wyjdzie. Zostawisz to z boku i będziesz udawała, że nie ma pokładów tej miłości. Trzeba je w coś włożyć, żeby żyć zdrowo. A psy są do tego idealne.
Po tych starszych psach to widać, że one dużo przeżyły. Wyglądają, jakby wiedziały, że ileś tych lat już mają i gdy dostaną dom, to one się tak rozpływają ze szczęścia. I wtedy wiesz ile im dałaś, ostatnie lata życia. I one też to widzą. - słowa Agnieszki.
Jak mieliśmy pierwszego psa- wspomina Agnieszka- to była uczona nie wchodzić na łóżko i kanapę. Jak wzięliśmy Elfi, mój mąż mówi " No wskakuj, ile jej tam zostało" No i Elfi zagrzewała nam stópki, a teraz Abi zagrzewa.
Ile one nam dają- mówi Agnieszka.- Ile nam dają miłości. To ile my się doświadczenia uczymy takiego życiowego. Elfi miała raka. To jak ona walczyła... Ludzie mogliby brać przykład z niej.
A czy zauważyliście, że takie zwierzęta- z adopcji okazują taką wdzięczność? pytam.
Tak, bardzo.- pada natychmiastowa odpowiedź.- To widać po ich spojrzeniu. To są zupełnie inne psy, niż takie kupione lub wzięte od szczeniaka. Nasz pies jest zawsze przy nas. Cały czas w oczy się nam patrzy, z resztą widzisz, jak cały czas ze mną siedzi.
Trwa ładowanie...