Tydzień subiektywny - odc. 17

Obrazek posta

Co tydzień. Subiektywny przegląd tygodnia. Wydarzenia, które zwróciły moją uwagę. Oto odcinek 17.

 

- Powódź budzi moje emocje. Nie potrafię wczuć się w sytuację tych, którym woda zabrała to, co mieli z rzeczy materialnych. Nie potrafię też wczuć się w ich emocje. Nie potrafię sobie wyobrazić tego, co ich czeka przez najbliższe dni, tygodnie, miesiące, nawet lata. To z nimi zostanie.

My, niedotknięci tym kataklizmem, zapamiętamy ten czas zupełnie inaczej. Może się czegoś nauczymy, może wyciągniemy wnioski. Po raz kolejny, tak jak mieliśmy wyciągnąć wnioski z covidu na przykład. Nie udało się.

Ale pamiętacie na pewno powiedzenie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Wszystko widać jak na dłoni. Zwłaszcza jeśli chodzi o polityków. Rząd jest zaangażowany w pomoc tak bardzo, że jego członkom nie chce się nawet komentować wszelkich oskarżeń PiSu. Donald Tusk powiedział wprost „Nie mam na to czasu”. Bo nie ma, jest obecny na kilku sztabach dziennie, w różnych miastach. I jeśli ktoś powie, że niepotrzebnie, to niech zwróci uwagę na to jak premier trzyma wszystkich „za pysk”. Z drugiej strony są ci, którzy nie wiedzą jak sobie poradzić w sytuacji, w której mogli zarobić, a nie zarobią. Nie potrafię tego inaczej odbierać po tym wszystkim co się działo w ostatnich latach…z wyborami kopertowymi, z respiratorami, z wizami…i z wszystkim czego się tknęli. Ich bredzenie o pomocy powodzianom jest żenujące do granic możliwości. Zwłaszcza kiedy okraszane jest obrazkiem kilku smutnych członków (partii) z kilkoma zgrzewkami wody i paroma opakowaniami papieru toaletowego. Na to naprawdę szkoda czasu i energii.

***

- W tym wszystkim zaimponował mi Andrzej Duda. Nie wiem czy szanowni czytelnicy zwrócili uwagę na fakt, że Prezydent PODZIĘKOWAŁ premierowi! I nawet zdobył się na wymówienie jego imienia i nazwiska. Nie spodziewałem się. Mówił też o całym rządzie, że pomaga, że jest od początku tragedii na miejscu i że nie chce komentować roszczeń TV Republika w związku z nieobecnością tej telewizji na sztabach kryzysowych. Szok!

To oczywiście nie załatwia sprawy wcześniejszych słów o tym, że rząd sobie nie radzi i jeszcze wcześniejszych, że wygląda na to iż polski rząd współpracuje ze służbami rosyjskimi (po akcji z Pablo Gonzalezem). Nie zaciera też wrażenia jakie zrobił Prezydent pomysłem wyjazdu na spotkanie z Donaldem Trumpem. To wręcz wyglądało tak, że skoro Trump odwołał, to Duda pojechał na tereny powodziowe. Zapewne tak nie było ale tak to wygląda.   

***

- Ile to? 366 tysięcy wiz wydanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy? Żadne zaskoczenie. Tam gdzie można nanieść błota, tam PiS tego błota naniosło. Żadnej refleksji. Choćby takiej, że przecież kiedyś to wyjdzie. Bo przecież nie mają refleksji, że to działanie na szkodę Państwa, o którym tak pięknie i patriotycznie potrafią się wypowiadać, najczęściej w kościołach, bo jeszcze do tego mieszają Boga. Wpuszczać, po wzięciu łapówki, Rosjan, po tym jak Putin najechał Ukrainę, to całkowite zlekceważenie zasad i swojego kraju. Bo to byli dobrzy Rosjanie? A kto to sprawdził? Nikt. A Kaczyński wmawia swoim klakierom (czyli wyborcom), że nie było afery, to nawet nie „aferka”…to atak polityczny, zemsta polityczna. Szczerze mówiąc…nie zdziwiłbym się gdyby ktoś w końcu powiedział: „Tak, za te osiem lat należy się zemsta”.

Akurat dziś przeczytałem fragment tekstu symetrysty: „gdy główne partie mainstreamowe będą karmić bez umiaru polaryzację…”.  Ja problem widzę gdzie indziej…w tym, że media wciąż traktują PiS jako partię polityczną. Wiem, nie ucieknie się od tego, ale przyznaję, że mierzi mnie to. I tak naprawdę powinniśmy przestać czytać, słuchać, patrzeć, udostępniać i komentować to co robią członkowie Zjednoczonej Prawicy. Ich to nakręca. I nakręca ich bezkrytycznych, zaślepionych (nie wiem czym) wyznawców. A to z kolei nakręca polaryzację.

A tymczasem… Szedłem w weekend ulicą pewnego zacnego miasta, z piękną historią. Na bruku dostrzegłem jaskrawo zielony napis: „Tusk odpowiesz”. Zapytałbym chętnie autora: „Na jakie pytanie?”

I poza niedorzecznością sformułowania, zastanawia mnie jeszcze komu chciało się wziąć spray, pochylić się i nabazgrać coś takiego, co i tak niczego w życie mieszkańców tego miasta nie wniesie, a Tuska nie przestraszy.  

***

- Byłem na Trasie Łazienkowskiej niedługo po tym słynnym już wypadku (to za małe słowo). Po 4:00 dojeżdżałem do TVP, by poprowadzić powodziowe wydanie Poranka. Widziałem ciało na jezdni, widziałem doszczętnie rozbity samochód i kilkanaście wozów policyjnych. Nie trzeba mieć bujnej wyobraźni, by wiedzieć, że stało się coś strasznego, ale dowiedziałem się dopiero po kilku godzinach, szperając w sieci. Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie, bo wyobraziłem sobie całe to wydarzenie. Oni byli kompletnie bez szans. Na skrzyżowaniu, przy wjeździe z podporządkowanej, jadąc z naprzeciwka…jeszcze możesz zareagować, szanse małe ale jednak jakieś są. Ale tutaj…kompletnie bez szans bo morderca w białym wozie pojawił się nagle i to z tyłu. Nie uciekniesz.

Złość ogarnia kiedy słyszy się potem, że dzięki pomocy kolegów, zwiał za granicę, że to nie jego pierwszy wyczyn po pijaku, że nie wsiadł do samochodu sam, że tych niemądrych było kilkoro.

Następnego dnia rozmawiałem na antenie Trójki z Markiem Konkolewskim, byłym policjantem, ekspertem ruchu drogowego. W życiu nie słyszałem go tak rozwścieczonego.

Jeden zwiał do Dubaju, drugi do Niemiec. I tak się bujamy z mordercami.

Swoją drogą jak łatwo z Polski zwiać. Michał K do Londynu, Paweł Sz. Do Ameryki Południowej, Tomasz S. do Mińska. Pewnie jeszcze by się kilku znalazło.   

***

- 18 września 1944 roku, równo 80 lat temu, dwóch pilotów amerykańskich zostało zestrzelonych przez niemiecką artylerię pod Nasielskiem, w miejscowości Stara Wrona. Świadkowie opowiadali, że kiedy jeden z samolotów spadł, pilot jeszcze żył. W jego kabinie pojawił się dym, a on nie mógł się z niej wydostać. Samolot otoczyli niemieccy żołnierze. Po pierwsze nie chcieli dopuścić okolicznych mieszkańców (mogli chcieć pomóc), po drugie, gdyby pilot w jakiś sposób opuścił kabinę – zastrzeliliby go. To byli Robert Peters i Joseph Vigna. Ten pierwszy miał 21 lat, drugi 24. Temu pierwszemu dwa miesiące wcześniej urodziła się córka. Nigdy jej nie widział, bo w Europie był już jakiś czas. Lynne Alexander żyje, ma się dobrze i już drugi raz widziałem ją w Polsce. Przyjechała najpierw na odsłonięcie pomnika swego ojca przy jednej ze szkół w Nasielsku, a kolejny raz pojawiła się kilka dni temu, na kolejnej rocznicy jego śmierci. Pisałem o tym kiedyś…rodziny tych pilotów wiedziały jedynie, że Robert i Joseph zginęli gdzieś w Polsce. Nie znali okoliczności ich śmierci. Ale sprawę badał jeden z pasjonatów historii i w końcu dotarł do rodzin pilotów. To było w latach 90. Dopiero wtedy rodziny dowiedziały się gdzie konkretnie zginęli i w jakich okolicznościach.  

Operacja Frantic 7. Operacja, w trakcie której samoloty amerykańskie miały zrzucać pomoc wojskową dla powstańców Warszawy. I zrzucały. Stany Zjednoczone miały na to zgodę Stalina. Ale wiele samolotów zostało strąconych, między innymi te dwa w podnasielskich wsiach. Ich piloci, Robert Peters i Joseph Vigna, zostali patronami jednej ze szkół.

Uroczystości upamiętniające tamten nieszczęśliwy lot odbywają się prawie co roku. Z niezwykłą oprawą, orkiestrą wojskową, kompanią reprezentacyjną Wojska Polskiego, salwami i meldunkami do dowódców.  A nawet z przelotem odrzutowca. A obecność Lynne Alexander dodaje tym uroczystościom emocjonalnego charakteru.

***

  - Sprawdziłem Mierzeję Wiślaną. Wiem, że w tym samym czasie sprawdzał ją także któryś z dziennikarzy Gazety Wyborczej. On napisał felieton, ja sprawdzałem w cudzysłowie. Bo nie znam się na tym i nie jechałem tam sprawdzać. Byłem ciekaw jak to wygląda. Wygląda na pierwszy rzut oka ładnie, porządnie, profesjonalnie. Ale słucham fachowców od takich obiektów i im wierzę. Że to wyrzucone w błoto fundusze itd., itp. Wspomniany przeze mnie dziennikarz napisał, że przez półtorej godziny przepłynęła jakaś jedna barka. Podczas mojego tam pobytu – jedna żaglówka. Zatrzymała się w połowie i zacumowała. Obiekt nie sprawia wrażenia nadmiernie eksploatowanego. Ale przyznaję, że most, który obraca się, by umożliwić jednostkom pływającym pokonanie kanału, robi wrażenie.

Świetnie natomiast przekop sprawdza się jako obiekt turystyczny. Tłumy ludzi, brak miejsc parkingowych, autokary…jak na zamku w Malborku.

A’propos historii. Historia przekopu sięga XVI wieku, wtedy Stefan Batory zaplanował przekop przez Mierzeję Wiślaną, bo nie mógł się porozumieć z miastem Gdańsk. Batory wymyślił, Kaczyński zbudował. Jak to brzmi, prawda?

Abstrahując od kwestii przekopu… Piękna ta nasza Polska. Zawsze dochodzę do tego wniosku po krajowych podróżach.     

***

- O sporcie powinno jeszcze być, żebym o nim nie zapomniał. Tyle, że wydarzeń jakby mało.

O! Iga wycofała się z turnieju w Pekinie. Na pewno ma powody, bo to ambitna dziewczyna. I nie dramatyzujmy. Toż to tylko jeden turniej.

O! Liga Mistrzów rozpoczęła rozgrywki nowego sezonu. W jakiejś dziwnej formule, której nie rozumiem, bo nie miałem czasu zgłębić. Przy okazji zapytam dziennikarzy z redakcji sportowej TVP Info 😊

Chyba nie za wiele z tej Champions League w tym sezonie obejrzę, bo Canal Plus (nowy posiadacz praw) kazał sobie dodatkowo za owe transmisje płacić. Nawet przy tak szerokim pakiecie jaki posiadam. To bardzo drogie prawa transmisyjne (byłem jeszcze w Canal Plus kiedy pojawił się pomysł kupna), więc trochę rozumiem, ale…trochę nie 😊

O! I jeszcze to! ROW Rybnik awansował do Ekstraligi żużlowej. Wiem, wiem, mało kogo to interesuje, ale to moje miasto rodzinne i klub, którego mecze żużlowe czasem oglądałem z trybun. Cieszę się, bo to wielokrotny mistrz Polski. Tata też by się ucieszył…

 

cdn. za tydzień

 

#tydzieńsubiektywny #tydzień #polityka #powódź #historia #sport

Zobacz również

Tydzień subiektywny - odc. 14
Tydzień subiektywny - odc. 18
Tydzień subiektywny - odc. 19

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...