Uczciwy młynarz Józef

Obrazek posta

Józef, siedząc w swojej zimnej balii, nie zwracał uwagi na stygnącą wodę. Od miesięcy czuł, że wszystko się wali. Kasia, jego ukochana, siedziała w więzieniu za przestępstwa, których, jak wierzył, nie popełniła. A jego firma, dawniej potężny holding wiatraczno-młynarski, była w ruinie. Zniszczyły ją dziwne wypadki, niejasne transakcje i nieudane inwestycje. Wszystko nagle przestało działać, a Józef, bankrut bez grosza przy duszy, mógł tylko patrzeć, jak jego życie sypie się w gruzy. Nie miał pieniędzy na adwokatów, nie stać go było na batalię sądową, by ratować Kasię czy firmę. Mógł tylko czekać i unikać wierzycieli. Ale jak długa uda mu się ich zwodzić?

 

Pewnego dnia przyszedł list. Zwykła, pomięta koperta, wysłana z Bali. Kto do niego pisze z Bali? Nigdy tam nie był, a jednak koperta była zaadresowana do niego. Otworzył list i przeczytał pierwsze słowa.

 

„Drogi Józefie, 

Z pewnością nie spodziewasz się ode mnie wiadomości, ale prawda zawsze wychodzi na jaw. Jestem Zosia, księgowa, której nigdy nie zauważyłeś. Byłam tą, która przez lata kontrolowała Twoje finanse, ale nie jestem zwykłą księgową. Jestem Twoją córką. Tak, pamiątką z wakacji, które spędziłeś w Chorwacji lata temu. Moja matka mówiła mi o Tobie – o tym, jak się spotkaliście, i jak nigdy więcej się nie odezwałeś.

 

Pracowałam dla Ciebie przez lata, nie po to, żeby Ci pomóc, ale żeby się zemścić. Chciałam odebrać Ci wszystko, co zbudowałeś, ponieważ nigdy nie dałeś mi szansy, abyś mógł mnie poznać. Wiedziałam, że jesteś moim ojcem, ale Ty nigdy nie wiedziałeś o moim istnieniu. Twoja firma, którą tak kochałeś, jest teraz zrujnowana – i to dzięki mnie. Zrobiłam to krok po kroku, dokładnie planując każdy ruch. Teraz jestem na Bali, korzystając z pieniędzy, które wyprowadziłam z Twojej firmy. A Ty... Możesz dalej żyć w niewiedzy.

 

Pozdrawiam, 

Zosia”

 

Józef zamarł. „Córka? Jak to możliwe?” Przecież nigdy nie miał dzieci. Był bezpłodny, wiedział to od lat. A jednak list nie pozostawiał wątpliwości. Przejęła firmę, przekierowała pieniądze... Czy to możliwe, że to właśnie Zosia odpowiada za jego upadek?

 

Kilka miesięcy później Józef otrzymał kolejny list. Tym razem nadawcą była Agnieszka, kobieta, której imię nic mu nie mówiło . Otworzył kopertę, niepewny, czego się spodziewać.

 

„Józefie, 

Muszę Ci coś wyznać. Zosia, ta sama, która zrujnowała Twoją firmę, myśli, że jesteś jej ojcem. Ale to kłamstwo. To ja stworzyłam tą historię. Nigdy nie byliśmy razem w Chorwacji – to była moja fantazja. Chciałam, żeby miała jakąś opowieść o swoim ojcu, nawet jeśli miała być oparta na kłamstwie. Wiem, że to głupie, ale zrobiłam to dla niej, by nie czuła się taka samotna.

 

To ja napędziłam jej nienawiść do Ciebie. Zosia myślała, że odbiera Ci to, co Ty jej odebrałeś, chociaż prawda jest taka, że nigdy nie miałeś z tym nic wspólnego. Przepraszam. Wiem, że to nie naprawi szkód, ale musisz wiedzieć, że Zosia nie jest Twoją córką. 

Agnieszka”

 

Józef odłożył list, czując, że zaraz jego serce stanie, albo on się obudzi z tego głupiego snu . Zosia nie była jego córką. Całe to zamieszanie, które doprowadziło jego życie do ruiny, było wynikiem kłamstwa Agnieszki. Kłamstwa, które zasiało ziarno nienawiści w sercu Zosi, pchając ją do zniszczenia jego firmy. Zosia, jako księgowa, miała dostęp do wszystkich kont. Teoretycznie mogła wyprowadzać pieniądze, ale czy naprawdę była zdolna do takiego oszustwa?

 

Józef nie miał już jednak ani sił, ani pieniędzy, by walczyć. Siedząc z nowu w zimnej balii, myśląc o tym, jak wszystko poszło nie tak. Nie miał środków, by ratować Kasię z więzienia, ani by odbudować firmę. I wtedy, jakby los igrał z nim jeszcze bardziej, znalazł trzeci list na progu.

 

Kartka była prosta, bez ozdobników, tylko jedno zdanie napisane odręcznie:

 

„Nigdy nie byłeś w Chorwacji, ale wiedz, że tam wszystko się zaczęło.”

 

Józef spojrzał na te słowa i poczuł, jak grunt usuwa mu się spod nóg. Kto to napisał? O co w tym wszystkim chodziło? Chorwacja, której nigdy nie odwiedził, nagle stała się kluczem do zagadki, której nie potrafił rozwiązać. Stał nagi i mokry wpatrując się w kartkę, z jeszcze większą ilością pytań bez odpowiedzi. Wszystko się rozsypywało, a on nie miał pojęcia, jak poskładać to z powrotem.

 

W głowie pulsowało mu jedno pytanie: "Co się wydarzyło?"

Cdn?

Zobacz również

Stoczkowskie opowieści. Duchy artylerzystów z mokradeł.
Młynarz Józef... chyba trzeba będzie jednak nadać inny tytuł?
IV. Kasia - niewinna kochanka młynarza

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...