Józef
Józef milczał, wpatrując się na zdjęcie i dokumenty, które przed chwilą położyła przed nim inspektor Anna ze Służb Wewnętrznych Ministerstwa Finansów. "Kim Ty jesteś, Józefie?" – jej pytanie echem odbijało się w jego głowie. Z każdą chwilą narastało w nim przerażenie i dezorientacja, bo przecież znał odpowiedź. Albo raczej, myślał, że znał.
Inspektorka z Ministerstwa Finansów, Anna, odkryła coś, co sprawiło, że jej zainteresowanie Józefem stało się nie tylko zawodowe, ale również osobiste. Zasugerowała, że brakowało pewnych dokumentów, jakby Józef pojawił się nagle w systemach administracyjnych, a przed 13 marca 2000 roku nie istniał. To niemożliwe. Przecież miał wspomnienia z dzieciństwa, z młodości... Prawda?
Kobieta wyciągnęła kolejne dokumenty, tym razem raporty finansowe z ostatnich dwudziestu lat działalności jego firmy, wskazując na luki i nieregularności. Brak pewnych kluczowych dokumentów z przeszłości i dziwnie spójna data - 13 marca 2000 roku - moment, kiedy wiele urzędów „ręucznie” wprowadziło do system dane, utracone przez "pluskwę milenijną". Anna zasugerowała, że coś w tej dacie nie gra.
Józef milczał, niepewny, jak to wszystko łączy się z jego życiem. Czy to możliwe, że 13 marca 2000 roku to nie przypadek, że coś więcej kryło się za tamtą utratą danych? Ale dlaczego to dotyczyło jego? „Nigdy nie było żadnych problemów z dokumentami,” tłumaczył sobie, ale jednocześnie poczuł dziwne uczucie, że jego życie zostało zamazane, jakby ktoś wymazał pewne fragmenty.
Inspektor Anna uniosła brwi, wbijając w niego wzrok.
— Mam wrażenie, że pewne rzeczy nie docierają do pana. W aktach brak jakichkolwiek danych na temat pana działalności przed rokiem 2000. Brak wpisów w rejestrach ubezpieczeń społecznych, brak śladów po pana młodości. Jakby nagle pojawił się pan na świecie. Dokumenty milczą o panu sprzed tego momentu.
— A co, jeśli puszczę to do prasy? — zapytała z lodowatym spokojem, a potem dodała: — Zrobił pan coś, co zamazało przeszłość? — Może jest pan „Światkiem koronnym” z nową tożsamością?
Józef drżał wewnętrznie. Zaczął przypominać sobie dziwne rzeczy, jakie miały miejsce w jego życiu, a szczególnie jedno wspomnienie - zdjęcie z 13 marca 1963, data, która zawsze wydała mu się dziwnie znajoma, choć nigdy nie umiał jej powiązać z czymkolwiek.
— Odkryła pani prawdę — odpowiedział szeptem. — Oczywiście nikt nie potwierdzi tego oficjalnie, bo wtedy wyda wyrok na mnie… i na panią również. — Dodał po chwili.
— Nie kupuję tego.
— Ja też — pomyślał Józef.
Gdy drzwi cicho zamknęły się za kobietą inspektorka, przysiadł ciężko na krześle, myśląc nad tym, co właśnie usłyszał. Kłamstwo dało mu trochę czasu, ale co gdy ktoś inny, będzie bardziej upierdliwy i dociekliwy?
Gdzie miał szukać wyjaśnień? W tym momencie przypomniał sobie o szpargałach, które zostawił po swoim ojcu w piwnicy. Może w tych starych dokumentach znajdzie odpowiedź na pytanie, które zadawała mu Anna.
Kilkanaście minut później był już w piwnicy. Zapach pleśni, kurzu coś mu przypominał. Coś migało mu, coś nieuchwytnego. Cela? Trumna? Na lochy przecież jestem za młody.
Wśród pudeł z papierami i starymi zdjęciami znalazł coś, czego chyba szukał - list. Był to stary list w kopercie, z wyblakłymi literami, adresowany do jego ojca. Z drżącymi rękami wyjął go z koperty. Jednak zanim zdążył przeczytać jego treść, telefon zawibrował w jego kieszeni.
Telefon zamilkł, ale Józef powoli przeniósł wzrok na list. Otworzył go, a na papierze pojawiły się słowa, które zmroziły mu krew w żyłach.
Stał wpatrując się w te kilka słów, nie mogąc zrozumieć ich znaczenia.
„Szanowni Państwo.
Z wielkim żalem musimy poinformować, że Wasz syn wykazuje poważne zaburzenia osobowości. Po próbie zamordowania jednej z koleżanek podczas zabawy szkolnej 13 marca 1963 roku, konieczne było natychmiastowe umieszczenie go w ośrodku zamkniętym. Wkrótce podejmiemy decyzje o dalszym leczeniu i poinformujemy o jego postępach.
Z poważaniem, Dr. Jan Chrzanowski.
Dyrektor Ośrodka Badań i Leczenia Zaburzeń Osobowości”.
Stał jak sparaliżowany. Czy to o nim pisał lekarz? Dlaczego nigdy nie słyszał o tej historii? Słowa „zamknięty ośrodek” i „poważne zaburzenia” odbijały się echem w jego umyśle. Nie mógł się skupić. Upuścił list na podłogę, patrząc, jak kartka lekko obraca się, upadając na ziemię.
Znowu wibrujący telefon. Tym razem również nie zerknął na ekran. Starał się nie myśleć o tym, co właśnie odkrył, ale w jego głowie kłębiły się wspomnienia. Miał wrażenie, że jego życie, takie jak je znał, może być zupełnie inne, niż mu się wydawało.
—Co tu się naprawdę dzieje? W jego głowie zaczęło kołatać tylko to jedno pytanie: Kim on naprawdę jest?
Powoli zaczął wspinać się po schodach, gdy przypomniał sobie o nieodebranej rozmowie, sięgnął po komórkę i zamarł w pół kroku. Na wyświetlaczu widniał numer osoby dzwoniącej
+013 031 963
Trwa ładowanie...