XII, Kasia

Obrazek posta

Kasia leżała nieruchomo na zimnym, metalowym stole sekcyjnym. Wokół niej rozbrzmiewały dźwięki przygotowań – szelest lateksowych rękawic, cichy stukot narzędzi chirurgicznych, trzask włączanego lampy operacyjnej. Było to miejsce, w którym życie zamieniało się w bezimienną rutynę, a ciało stawało się przedmiotem do badania.

Lekarz sądowy doktor Zaremba, siwiejący mężczyzna w średnim wieku, sprawiał wrażenie, jakby wypełniał rutynowe obowiązki, choć przez chwilę zawahał się, spoglądając na Kasię. Na jej twarzy wciąż malował się wyraz, jakby coś było nie do końca zakończone. Spojrzał na jej ciało, zastanawiając się nad tym, jak takie młode życie mogło się tak nagle zakończyć.

– Przepraszam – mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do kogokolwiek w pomieszczeniu, biorąc w dłoń skalpel. Przykucnął obok stołu, aby dokładniej obejrzeć ciało. Gdy spojrzał na jej nagą skórę, zauważył coś, co natychmiast zwróciło jego uwagę – blizny.

Stare blizny, część z nich po operacjach plastycznych. Niektóre wydawały się być zrobione profesjonalnie, jakby ktoś próbował zatuszować dawne rany. Inne były zbyt głębokie, zbyt chaotyczne, by mogły być przypadkowe. Czas na chwilę jakby stanął w miejscu, gdy lekarz analizował każdą z nich.

„Kim była ta kobieta?” – pomyślał, sięgając po skalpel. Zbliżył go do zimnej skóry, gotowy do wykonania pierwszego cięcia, kiedy nagle usłyszał ciche, acz wyraźne pukanie do drzwi.

Spojrzał w stronę wejścia, lekko zdezorientowany. Nie był to czas ani miejsce na nieoczekiwane wizyty, a szczególnie podczas sekcji zwłok. Przez chwilę miał nadzieję, że to jedynie pomyłka, ale pukanie powtórzyło się, tym razem głośniejsze i bardziej natarczywe.

– Proszę wejść – powiedział, choć w jego głosie wyczuwało się lekką irytację.

Drzwi otworzyły się powoli, a w świetle jarzeniówek ukazało się dwóch mężczyzn. Obaj byli ubrani w eleganckie, ciemne garnitury. Ich twarze nie zdradzały żadnych emocji, jakby byli zupełnie obojętni na otaczającą ich atmosferę. Jeden z nich trzymał teczkę, drugi niewielki, skórzany portfel. Mężczyzna z portfelem zbliżył się do lekarza, wyciągnął dokumenty i beznamiętnym tonem oznajmił:

– Jesteśmy z zakładu pogrzebowego Cerber. Przyszliśmy po ciało.

Lekarz zmarszczył brwi, spoglądając na zegar wiszący na ścianie. Sekcja była zaplanowana na kilka godzin, nikt nie informował go o wcześniejszym odebraniu ciała.

– Z całym szacunkiem, panowie, ale to niemożliwe. Sekcja jeszcze się nie rozpoczęła, a procedura wymaga czasu – odparł, podnosząc skalpel i patrząc z powrotem na Kasię.

Drugi mężczyzna, ten z teczką, otworzył ją, wydobywając dokumenty z pieczęcią. Podał je lekarzowi bez słowa. Były to upoważnienia na odbiór ciała – wszystko wyglądało legalnie.

 

Spojrzał ponownie na dokumenty, które mężczyzna mu podał. Na papierze widniał podpis lekarza więziennego, z którym Zaremba znał się dobrze. Podpis potwierdzał rezygnację z sekcji zwłok. To musiało być dobrze zorganizowane, a ktoś z góry musiał się tym zająć. Nie spotkał się jeszcze z takim przypadkiem.

 

– To chyba jakieś nieporozumienie – powiedział Zaremba, choć wiedział, że ma związane ręce. – Ale skoro mam podpisane dokumenty, nie będę tego kwestionował.

 

– Proszę – ustępując jednocześnie miejsca przy stole sekcyjnym.

 

Obserwował, jak mężczyźni ostrożnie podnoszą nagie ciało i pakują je do przygotowanego czarnego gumowanego worka. Wszystko odbywało się z zimną, precyzyjną rutyną, jakby robili to dziesiątki razy. Nie zadali żadnego pytania, nie wymienili żadnych zbędnych spojrzeń, czy głupich uwag na temat kobiety. Zaledwie kilka minut później czarny całun spoczął w specjalnej jednorazowej trumnie na wózku i opuszczali prosektorium tak szybko, jak przyszli.

 

Zaremba wciąż stał nieruchomo, zaskoczony nagłą zmianą planów. Chciał zrozumieć, co się właściwie wydarzyło, nie znał jednak odpowiedzi. Był pewien jednego – coś tu nie grało. To ciało miało sekrety, które ktoś chciał ukryć.

 

***

 

Kasia obudziła się z nagłym bólem w klatce piersiowej. Powoli otwierała oczy, jej myśli były mgliste, a powietrze wokół pachniało czymś, czymś  nieprzyjemnym. Metal? Formalina? Nie wiedziała, gdzie jest ani co się stało. Próbowała poruszyć ręką, ale poczuła, że jest ograniczona. Oczy otworzyły się szerzej, ale światło nie przenikało przez powieki. Oślepła? Gotowa była krzyczeć…Ciemność, widzę ciemność. Lecz z gardła nie wydobył się żaden dźwięk.  Powoli zaczynała odzyskiwać świadomość.

 

Leżała w trumnie.

 

Jej oddech przyspieszył. Ciało było spięte, puls walił w jej skroniach, a panika rosła. Rzuciła się do szarpania pokrywą, ale ta ani drgnęła. Klatka, w której została zamknięta, była solidna. Zimny dotyk metalu pod palcami przypomniał jej o śmierci, która miała być ucieczką.

 

Kiedy nagle trumna otworzyła się od góry, Kasia złapała haust powietrza. Nad nią stał mężczyzna  – nieznajomy o ciemnych, przenikliwych oczach. Z trudem wstała, jej ciało było sztywne i obolałe.

 

– Już kiedyś przez to przechodziłaś – odezwał się mężczyzna, patrząc na nią z tajemniczym uśmiechem. – Twoje ciało pamięta. A teraz musisz wracać.

 

Patrzyła na niego w milczeniu, nie mogąc znaleźć w sobie siły na pytania. Uczucie déjà vu wypełniało jej umysł, jakby to, co się działo, nie było jej obce.

 

***

 

Dr Zaremba, siedząc w swoim gabinecie, nie mógł pozbyć się uczucia niepokoju. Sprawa zwłok, które trafiły do jego prosektorium, a potem nagle zniknęły, nie dawała mu spokoju. Postanowił zadzwonić do swojego starego znajomego – lekarza więziennego, którego podpis widniał na dokumentach. Wiedział, że to mógł być jedyny sposób, by rozwiać wątpliwości.

 

– Cześć, Antoni – zaczął, gdy tamten odebrał. – Chciałem cię zapytać o te dokumenty z dzisiejszej sekcji. Wiem, że musiałeś podpisać rezygnację, ale to było bardzo nagłe. Coś mi tu nie pasuje.

 

W słuchawce zapanowała cisza. Po chwili głos lekarza więziennego odpowiedział, ale był dziwnie chłodny.

 

– Tak, podpisałem. Wszystko jest w porządku, możesz zaufać temu, co się wydarzyło. Ona nie potrzebuje sekcji. To był cios w głowę zadany, przez młodego i narwanego klawisza. Góra chce to zamieść.

 

Zaremba poczuł, jak jego kark sztywnieje. Ton rozmowy stał się dziwnie formalny, jakby nie rozmawiali już jako starzy znajomi, ale jako urzędnicy wypełniający obowiązki.

 

– Ale... – próbował dopytać, ale rozmówca przerwał.

 

– To nie twoja sprawa. – Następnie zapadła w słuchawce cisza. Połączenie zostało zakończone.

 

***

 

Gdy próbowała odzyskać orientację w sytuacji, mężczyzna podał jej ubranie, które miała założyć. Dopiero się zorientowała, że jest całkiem naga. Ubranie było  proste, bez żadnych oznaczeń – czarna bluza z kapturem, spodnie i bawełniana bielizna. Kasia posłusznie wykonała polecenie, a jej ręce lekko drżały. Wciąż nie wiedziała, co się dzieje ani kim naprawdę jest ten mężczyzna.

 

Wychodząc z pomieszczenia, w którym się obudziła, zauważyła, że znajduje się w jakiejś starym, opuszczonym młynie. Wszystko wokół było szare, pokryte kurzem, a światło ledwo przenikało przez zakurzone szyby.

 

Mężczyzna, który ją uwolnił, rzucił jej krótkie spojrzenie.

 

– Masz pozdrowienia od 130363 – powiedział tajemniczo, a w jego oczach błysnęło coś, co mogło być wyrazem współczucia. – Już niedługo wszystko się wyjaśni.

 

Kasia zamarła. 130363? To była ta liczba, która przewijała się przez jej myśli od dłuższego czasu. Coś w niej kliknęło, jakby wszystkie fragmenty układanki zaczynały się układać w całość.

 

Jednak zanim zdążyła zapytać, mężczyzna odwrócił się i wyszedł, zostawiając ją samą. Czuła, że jej życie zmierza w kierunku czegoś, co mogło zmienić wszystko. Ale co to miało być? Nie miała pojęcia.

 

Wiedziała tylko jedno – musiała odkryć prawdę, zanim będzie za późno.

 

***

 

Dr Zaremba siedział w swoim gabinecie, wpatrując się w swoje biurko. Wciąż nie mógł otrząsnąć się z tego, co się wydarzyło. Sprawa Kasi – a raczej kobiety, której ciało trafiło na jego stół – stała się jego obsesją. Ktoś chciał ukryć prawdę, a on musiał zrozumieć, co to było.

 

Wtem telefon na jego biurku zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawił się dziwny numer: +00 13031963.

Zobacz również

IX Agnieszka
XIII. Agnieszka
XIV. Józef

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...