Tydzień subiektywny - odc. 21

Obrazek posta

Co tydzień. Subiektywny przegląd tygodnia. Wydarzenia, które zwróciły moją uwagę. Oto odcinek 21.

 

 

- O Zbigniewie Ziobrze chyba powiedziano już wszystko. To ja tylko dodam, że Ziobro się deklinuje o czym czasem się zapomina. O Ziobrze, dla Ziobry, Ziobrze się przyglądamy, Ziobrze też pamiętamy i na Ziobrę czekamy. Mam wrażenie, że wszyscy. Jedni czekają na zeznania aferzysty, inni czekają aż pokaże komisji kto rządzi. Może tak być, że komisje w ogóle w jego życiu staną się niezwykle istotnym elementem. Począwszy od tej, na której został nazwany „zerem” po tę, która już niedługo go przesłucha. Bo zapewne szybko do tego dojdzie, biorąc pod uwagę tempo w jakim ZZ wraca do zdrowia.  Jednego dnia nie pojawia się na komisji ujawniając wcześniej dramatyczne zdjęcia z leczenia a chwilę później składa wyjaśnienia w Sieradzu w sprawie, w której jest rzekomo ofiarą. A nie…to jednak nie chodziło o cudowne ozdrowienie, choć zapewne w takowe wierzy skoro z takim namaszczeniem jeździł do Ojca Rydzyka – najznamienitszego katolika w Polsce.

Zbigniew Ziobro zmienił wytłumaczenie swojej nieobecności na komisji ds. Pegasusa. Po prostu tej komisji NIE MA. A zmienił to wytłumaczenie, bo przecież głupio by było jechać do Sieradza po publikacji tych dramatycznych zdjęć. Głupio nawet przed własnymi bezkrytycznymi wyznawcami.

Oj Panie Zbyszku, Panie Zbyszku…nie godzi się…przecież w tej komisji są…jak to Pan określił? Fujary?...no tak, fujary. Niech się Pan nie lęka.  

***

- Apel do Pana Zbyszka o odwagę taką jaką pokazał Andrzej Duda w sejmie. Choć to jest też tak, że odważni, nieodczuwający strachu są ludzie bez wyobraźni. Bo nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. Trudno mi tu przytaczać słowa Prezydenta wygłoszone w sejmie w rocznicę wyborów, w których PiS straciło władzę. To było działanie według zasady „Oni mają się dobrze bawić? Ale ja ich nie lubię! Popsuję im zabawę!”. No i popsuł. Zadziałał jak małe dziecko w piaskownicy. Tu odniósł sukces, bo zniesmaczenie po tym wystąpieniu jest ogromne. Tyle, że zapomniał o obecności na Sali Donalda Tuska. I zapomniał, że Tusk zjada go intelektualnie na śniadanie. Argumentami również. Duda przypodobał się swoim i PiSu wyborcom, ale jeszcze bardziej skompromitował się w oczach tych drugich. I to był ten brak wyobraźni.  

Późniejsze wyjście z Sali, zarówno jego jak i posłów PiSu, przypomniało mi scenę walki bokserskiej w jednym z filmów Chaplina. Główny bohater cały czas chował się za sędzią. Kiedy tylko wyprowadzał cios, chował się ponownie za sędzią. Duda wyprowadził z mównicy cios, ale nawet nie schował się za nikim tylko po prostu uciekł z ringu, by nasłuchiwać pochwał swoich kolegów partyjnych jaki to był dzielny.   

***

- Wracamy do związków partnerskich. To znaczy do DYSKUSJI o związkach partnerskich. Efektem i tak będzie brak zrozumienia. Dopóki części związek partnerski będzie się kojarzył z homoseksualistami, nie dojdzie do porozumienia. Jest taka część posłów, dla których jedynym związkiem jest małżeństwo, innej opcji nie ma. Nie przyjmują do wiadomości, że są pary które chcą żyć inaczej i mają do tego prawo. Ale skoro ŻYJĄ razem to pewne prawa powinny im przysługiwać. Małżeństwo nie musi być jedyną formą usankcjonowania związku. I, drodzy posłowie, zapomnijcie na chwilę o parach homoseksualnych, zapomnijcie na chwilę o religii i seksie, dajcie ludziom żyć jak chcą. Przecież oni Wam krzywdy nie zrobią, wręcz przeciwnie, będą szczęśliwi, że wreszcie będą mogli żyć w związku partnerskim, żyć razem! Was, szanowni posłowie, w ogóle to nie dotyczy, oni będą związkiem partnerskim sami dla siebie. Nikomu krzywdy nie zrobią.

***

- No i stało się. Iga Świątek nie jest już liderką rankingu WTA. Dramaty. Ale przecież nie mogło być inaczej. Ostatni mecz Iga zagrała 5 września. Jak się nie gra, punkty z rankingu znikają. A jeśli najgroźniejsza rywalka gra to zdobywa te punkty i pnie się w górę. Naturalna kolej rzeczy. Iga musiała być tego świadoma. Kibice często bywają mniej świadomi.  

I wcale nie jestem pewny czy Iga szybko wróci na tron. Docieranie się z nowym trenerem może mieć różny przebieg i efekt. Jeśli Wim Fisette będzie wprowadzał w grę Igi nowe elementy, powrót na szczyt może potrwać dłużej. Ale może to zaskoczyć błyskawicznie i wtedy Świątek liderką będzie znów już po WTA Finals.

Szczerze? Nie mogę się doczekać efektów pracy tej dwójki.

***

- Pisałem przed tygodniem, że „paradoksalnie z Chorwacją może być dość pozytywnie”. Czuję mrowienie satysfakcji, taką delikatną przyjemność z faktu, że może jeszcze trochę się na tym znam mimo, że sport nie jest już moim głównym zajęciem zawodowym. Mimo ogromnej różnicy klas w meczu z Portugalią, widziałem elementy, które z spotkaniu z Chorwatami mogły mieć większą wartość. I możecie mi nie wierzyć, ale nigdy nie byłem wielbicielem gry Bednarka i Dawidowicza. Nie kręciły mnie ich pojedyncze udane interwencje, raczej truchlałem kiedy byli przy piłce. I można sobie wmawiać, że to tylko część defensywy, reszta zespołu mogłaby grać jak z nut. Nie mogłaby, nawet gdyby umiała. Słabsze ogniwo rezonuje na pozostałych zawodników. Bramkarz nie ma poczucia bezpieczeństwa, ofensywa gra z podświadomością, że jeśli straci piłkę, może się to skończyć bramką. Nie tłumaczę ich, ale tak to wygląda. Zaufanie w zespole jest jednym z najważniejszych czynników.

3:3 z Chorwacją nie nazwałbym sukcesem. Widzę jednak, że coś z tego może być. Coś na miarę możliwości polskiej piłki nożnej, czyli na przykład awans na MŚ. Wszystko jest jednak kwestią oczekiwań, więc oczekiwać nie będę.

***

- Nie wcisnął mnie w fotel film „Strefa interesów”. Ale tylko dlatego, że taka postawa Hitlerowców, faszystów, komendantów obozów była mi znana wcześniej. Film jest wyjątkowy z pewnością, bo pokazuje obóz koncentracyjny jak jeszcze nikt go nie pokazał. Mieliśmy wiele obrazów pokazujących życie w barakach, cierpienie i śmierć uwięzionych, bestialstwo zarządzających obozem i zezwierzęcenie. Nigdy nie widzieliśmy w tak jednoznaczny sposób życia rodzinnego toczącego się tuż za murem.  Rudolf Hoess był mężem, ojcem, człowiekiem prowadzącym „normalne” codzienne życie. To, co było za murem, było jego pracą. Dzięki niej piął się po szczeblach kariery. Dla nas przerażające, dla nich zupełnie normalne.

Ten film wymaga ciszy, skupienia, spokoju. Jeśli tego nie będzie, umkną Wam szczegóły. Zwłaszcza dźwiękowe.  

Zaskakujące jest zakończenie. Choć ten film nie jest opowiedzeniem historii to jednak ostatnie minuty robią wrażenie. Nie będę spojlerował.  

O zbrodniczych komendantach obozów koncentracyjnych naczytałem się i nasłuchałem wcześniej sporo. Amon Goeth, pan życia i śmierci obozu w Płaszowie, likwidator gett w Krakowie i Tarnowie, człowiek, który z balkonu swojej rezydencji strzelał do więźniów, bo miał ochotę. Człowiek, który torturował więźniów, który ze skóry zamordowanego kazał wykonać abażur. Człowiek, którego świetnie odegrał Ralph Fiennes w filmie Stevena Spielberga „Lista Schindlera” w 1993 roku.

Obydwaj próbowali uniknąć odpowiedzialności. W końcu złapani zostali skazanie na śmierć przez powieszenie. Hoessa stracono na terenie obozu Auschwitz, Goetha w Krakowie. Ten drugi tuż przed śmiercią krzyknął „Heil Hitler!”.

Przy tej okazji polecam też historię Josefa Mengele, lekarza przeprowadzającego doświadczenia na więźniach, który nigdy nie został osądzony. Zmarł w Brazylii w 1979 roku podczas kąpieli w oceanie. Doznał wtedy udaru.  

***

- „Wrzawa”, w oryginalnym tytule „Uproar”. Niby w założeniu film zabawny ale z przesłaniem dość znaczącym. I nie byłbym sobą gdybym nie zgłębił tematu Maorysów w Nowej Zelandii, bo właśnie ich dotyczy ten film. A w szczególności ich traktowania przez białą społeczność kraju. Film „Wrzawa” trochę to pokazuje, Maorysa biali nazywają „brudasem”, traktują go jak człowieka drugiej kategorii. To film o początku lat 80tych, ale podejście do Maorysów dziś jest podobne. Cztery lata temu do rządu nowozelandzkiego dołączyła pierwsza w historii Maoryska. I jak ten fakt został odebrany? Niejaka Olivia Pierson napisała w mediach społecznościowych, że nowa minister jest osobą o brzydkim i niecywilizowanym wyglądzie. Nanaia Mahuta ma tatuaż na podbródku. To tradycja maoryska. Tatuaż oznacza pochodzenie i jest symbolem ich kultury. Pierson jest autorką książki dla dzieci „Ochrona zachodnich wartości – elementarz”. Wszyscy ci obrońcy wartości są tacy sami.

 

 

cdn. za tydzień

   

 

#tydzieńsubiektywny #tydzień #polityka #muzyka #sport #strefainteresów #film #igaświątek

Zobacz również

Tydzień subiektywny - odc. 18
Tydzień subiektywny - odc. 22
Tydzień subiektywny - odc. 23

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...