Każda z nas pamięta Lunę.
Lunę znalezioną błąkającą się na jeden z wsi, odebraną od weterynarza po zabiegu sterylizacji.
Lunę w pierwszej chwili przestraszoną i niechętną do ludzi.
Luna była ciekawym i trudnym przypadkiem w naszej fundacji.
Bardzo ciężko było nam zapanować nad Luną. Kradła nam ubrania, chodziła po blatach z których kradła puszki z karmą i wszystko co dało się zjeść.
Luna najgłośniej przeżywała ze wszystkich naszych podopiecznych do tej pory, gdy zostawała sama.
Od pierwszego dnia w fundacji miała ogromny lęk separacyjny, była nieokrzesana i przytulaśna.
W maju Luna została adoptowana, a jej właścicielka postanowiła podzielić się ich początkami ze mną.
Pierwsze tygodnie po adopcji zdecydowanie nie należały do najprostszych- wspomina Julia, Opiekunka Lunki.- Luna bardzo źle reagowała na mojego tatę. Szczekała, warczała a czasem próbowała nawet go ugryźć.
Julia ma 18 lat. Razem z mamą i tatą mieszkają w bloku. Problem z tatą, był więc bardzo dużym problemem.
Nie zliczę nawet ile nocy przepłakałam, myśląc, że nic z tego nie będzie.- ciągnie Julka.- Ale w końcu z każdym dniem bywało trochę lepiej.
Prócz tego Luna nie chciała wychodzić na spacery, jeśli nie było z nią Julki.
Luna nie odstępowała mnie na krok.- opisuje lęk separacyjny dziewczyna- Była w pewnym sensie moim cieniem i dalej trochę tak jest. Baliśmy się ją zostawić samą w domu. Raz prawdopodobnie z frustracji zaczęła żuć zasłonę i zjadła sporo fragmentów. Musiała mieć operację, co sprawiło, że całkowicie straciliśmy do niej zaufanie. W końcu weterynarz zaproponował nam farmakologię przeciwlękową, co bardzo nam pomogło.
Luna nie dogaduje się też z innymi psami na spacerach, nad czym rodzina pracuje z behawiorystą.
Czy udało Wam się opanować sytuację?- pytam.- Jest już lepiej?
Jeśli chodzi o mojego tatę, to w tym momencie mają już bardzo dobre relacje.- odpowiada Julka.- Jeśli chodzi o innych mężczyzn, nadal sytuacja jest nieciekawa. Lęk separacyjny jest już dużo mniejszy. Jeśli jest sama to zwykle śpi na kanapie, nie siedzi już pod drzwiami. Nie wynosi też moich ubrań na środek pokoju. Jest dużo spokojniejsza i opanowana.
Nie jesteśmy w stanie w 100% cieszyć się każdym spacerem.- dodaje po chwili przemyśleń.- Ciągle musimy obserwować otoczenie, czy przypadkiem ktoś się nie zbliża, a tym bardziej z psem. Wysiadamy z nią specjalnie na 1 piętrze, zamiast na parterze, żeby nikogo nie spotkać.
Julka jest osobą bardzo świadomą. Cały czas współpracują z behawiorystą. Julia ma świadomość, że praca z Luną będzie długotrwała i dopiero za kilka miesięcy zauważą poprawę. Rodzina wie też, że reaktywność ich psa nigdy nie zniknie w 100%.
A czy zauważyłaś, że Wasze życie po adopcji się jakoś zmieniło?
Zdecydowanie dużo więcej czasu spędzamy razem jako rodzina. Wychodzimy wspólnie na spacery czy bawimy się z nią wszyscy na dywanie. Luna bardzo lubi grę w ciuciubabkę, gdzie my rzucamy do siebie zabawkę a ona po środku próbuje ją złapać.- odpowiada z uśmiechem.
Rodzina Julii była mocno zaskoczona procesem adopcyjnym. Obawiali się bardzo skomplikowanego i stresującego procesu. - Bardzo się zdziwiłam, gdy Pani z fundacji głównie skupiła swoją uwagę na tym jak poradzić sobie z jej problemami i jak wygląda życie z psem.
A jak jest na co dzień? Posiadanie psa utrudniło Wam codzienne życie?
Czasami utrudnia.- pada szczera odpowiedź.- Ale wiedziałam na co się piszę. Wiem, że jeśli od rana siedzi sama w domu, to nie mogę jeszcze wieczorem wyjść na miasto.
A przeszkadza Ci taki stan rzeczy?
To jaka jest radosna jak wracam wszystko mi wynagradza.- odpowiada radośnie Julka.
Luna jest pierwszym psem Julki, trzeba więc przyznać, że od razu trafiła na głęboką wodę. Czy ją to zraziło? Nie czuć tego od niej.
Ja zdecydowanie polecam adopcję, ale żeby zrobić to z głową. Pomyśleć jaki typ psa odpowiadałby naszym oczekiwaniom i jakie są możliwości. Ja zdaje sobie sprawę, że nie każdy byłby w stanie sobie poradzić z Luną. Starsza osoba nie byłaby w stanie utrzymać jej na spacerze i zapewnić jej tyle ruchu, jako, że ona jest bardzo wymagającym psem. Nie każdy jest również w stanie emocjonalnie poradzić sobie z psem po traumach z wieloma problemami, jak ta reaktywność, czy agresja.
Jako, że ja sama interesuje się behawiorystyką, to jestem w stanie sobie z nią w większości przypadków poradzić, chociaż mam chwile zwątpień i tracę cierpliwość.
Luna ma dużo szczęścia w życiu. Ta adopcja była jej wygranym losem na loterii. Jej rodzina zaakceptowała jej wady, jej przeżycia i traumy jakie z nich wynikły.
Według Julii najważniejsze przed adopcją jest zastanowienie się nad jaki ma być pies. Jaki ma mieć charakter, ile ma mieć energii, czy ma specjalne wymagania oraz jakie ma usposobienie.
Później najlepiej przedstawić je pracownikowi, który najlepiej zna psy, którymi się opiekuje.- radzi Julka.- Ja z Luną miałam trochę inaczej, bo to była miłość od pierwszego wejrzenia i nic się już nie liczyło, na szczęście okazało się, że jesteśmy idealnie dopasowane.
Przykład adopcji Luny przez Julkę bardzo dobrze może pokazać, że adopcja nie musi być łatwa. Jednocześnie ich historia może uświadomić nam, jak bardzo warto adoptować.
Mimo ciężkich początków, mimo kilku trudnych miesięcy dziewczyny wyszły na prostą.
Wystarczyło zaangażowanie, cierpliwość i świadomość, że pies ma prawo przeżywać swoją przeszłość.
Aż i tylko. Dlatego adopcja zawsze musi być przemyślana.
Trwa ładowanie...