Izabella Starzec: W przededniu Festiwalu Barbórkowego Chórów Akademickich podziel się, proszę, refleksją na temat uczelnianego zbiorowego muzykowania. Co jest motorem napędowym dla rozwoju tej sfery chóralistyki?
– Małgorzata Sapiecha-Muzioł, chórmistrzyni: „Zbiorowe uczelniane muzykowanie” w przypadku Politechniki Wrocławskiej to nie tylko chóralistyka, ale również big band i orkiestra symfoniczna! Bez przychylności uczelnianych władz (finansowanie, niezbędna infrastruktura, etc.) ich działalność zapewne nie byłaby możliwa. Jednak największym motorem napędowym są ludzie, którzy te zespoły tworzą. Mam na myśli zarówno ich członków jak i dyrygentów. To dzięki determinacji i zaangażowaniu wspomnianych osób, oprócz bieżącej działalności, realizowane są tak spektakularne projekty jak Festiwal Barbórkowy Chórów Akademickich.
Obserwując wrocławski rynek uczelnianych chórów, jak zmienił się przez ostatnie powiedzmy trzydzieści lat?
– Kiedy 25 lat temu zaczynałam współpracę z Akademickim Chórem Politechniki Wrocławskiej, we Wrocławiu, nie licząc Akademii Muzycznej, działały dwa chóry na Politechnice, dwa na Uniwersytecie Wrocławskim i jeden w Akademii Rolniczej (dziś Uniwersytet Przyrodniczy). Dzisiaj każda uczelnia wyższa ma co najmniej jeden chór, a obserwując aktywną działalność absolwentów chóralistyki we wspomnianej Akademii Muzycznej, można się spodziewać, że takich zespołów powstanie jeszcze więcej.
Czy poziom chóralistyki akademickiej wzrasta, a jeżeli tak, to jakie czynniki są w Twoim odczuciu decydujące i najbardziej charakterystyczne?
– Wzrasta. Widać to chociażby przy okazji konfrontacji na festiwalach czy konkursach. Jak wspomniałam, absolwenci chóralistyki Akademii Muzycznych, którzy prowadzą zespoły chóralne, to osoby bardzo dobrze przygotowane do pracy i specjaliści w tej dziedzinie. Ma to oczywiście w sposób widoczny przełożenie na poziom zespołu w myśl starego powiedzenia, że „nie ma złych zespołów…”.
Co jest siłą takiego zbiorowego muzykowania?
– Przede wszystkim wspólnota. Śpiewanie w chórze jest jedną z najbardziej dostępnych form zbiorowego muzykowania niewymagającą nakładu środków na instrumenty, sprzęty itp. Może dlatego nie narzekamy na brak chętnych. Członkowie chóru oprócz sfery muzycznej realizują się także w sferze towarzyskiej. Tworzą się przyjaźnie, miłości, a nawet małżeństwa.
Co zazwyczaj jest najtrudniejsze dla chórmistrza w prowadzeniu takich zespołów?
– Przez pryzmat mojego doświadczenia najtrudniejszym elementem wydaje się być praca z ludźmi. Nasz zespół to wielopokoleniowa, duża grupa osób o różnych charakterach, poglądach i oczekiwaniach. Stworzenie z tych osób dobrze ze sobą czującego się pod każdym względem zespołu wymaga od dyrygenta wielu dodatkowych cech i „umiejętności miękkich”. Staram się, choć nie bez wysiłku, sobie z tym radzić.
Jakie wartości niesie za sobą wspólne śpiewanie?
– Oprócz szeroko pojętego „uwrażliwiania” osób śpiewających w chórze, dużą wartość stanowi ich świadomość przynależności do społeczności uczestniczącej w kulturze i jest to coś wyjątkowego. Kilka osób z mojego chóru dostało pracę w firmie, ponieważ w CV napisali, że śpiewają w chórze i ten fakt zadecydował o ich zatrudnieniu. Druga rzecz to nieoceniony dobroczynny wpływ śpiewania na organizm ludzki. Wśród chórzystów słyszę głosy, że taką działalność powinno się zapisywać jako lekarstwo!
Jakie są najczęstsze powody przystąpienia do chóru?
– Osoby, które przychodzą na przesłuchanie, opowiadają najczęściej, że wcześniej mieli kontakt z taką formą muzykowania, czy to w chórach, czy zespołach, albo są absolwentami szkół muzycznych, którzy nie podejmują dalszego kształcenia w tym kierunku, albo nie mieli nigdy styczności z muzyką i chcą spróbować.
Czy trzeba zachęcać ogłoszeniami, czy też działa tu poczta pantoflowa?
– Trochę tak i tak. Tradycyjnie co roku ogłaszamy nabór, jednak obserwuję, że najczęściej – szczególnie wśród studentów Politechniki – działa poczta pantoflowa. Albo ktoś nas widział i słyszał na koncercie, jest zachwycony i chciałby dołączyć do zespołu.
Czy miewasz chwile zwątpienia?
– Oczywiście. Jak w każdej pracy… Przyczyn może być wiele, począwszy od sfery przygotowań, gdy coś idzie jak po grudzie, poprzez pracę organizacyjną, czasami bardzo niewdzięczną, po potknięcia – gdy coś nie wyjdzie na koncercie czy konkursie… Na szczęście takich momentów jest niewiele.
W jaki sposób chórmistrz „dojrzewa" wraz ze swoim zespołem?
– Po prawie ćwierć wieku pracy z Akademickim Chórem PWr mogę powiedzieć, że znam swój zespół. Wiem, jakie są jego możliwości, jakie ograniczenia, w jakich przedsięwzięciach możemy brać udział, jaki repertuar wykonywać. Wszystkie te elementy biorę pod uwagę w podejmowanych działaniach, choć często mówię, że „nie znam dnia ani godziny…” – bo chórzyści potrafią zaskoczyć.
Małgorzata Sapiecha-Muzioł
Jak zawodowi muzycy, wykształceni w dyrygenturze chóralnej, muszą zmierzać się na co dzień ze swoimi ambicjami a aktualnymi możliwościami chóru?
– Rzeczywiście, możliwości takiego zespołu są uzależnione od wielu czynników. Niemniej jako zawodowi muzycy musimy zrobić wszystko, żeby chór prezentował jak najwyższy poziom, bo to daje możliwości - i repertuarowe, i realizowania projektów, które będą dla nas satysfakcjonujące i będą spełniać nasze ambicje. Mam szczęście, że mój zespół daje mi te możliwości. Śpiewamy koncerty a cappella, współpracujemy z instytucjami kultury, wykonując dzieła wokalno-instrumentalne, nie tak dawno wystąpiliśmy podczas Gali Przeglądu Piosenki Aktorskiej.
Festiwal Barbórkowy Chórów Akademickich jest corocznym przeglądem stanu chóralnego rynku akademickiego. Jakie miasta mają też prężnie rozwiniętą tę sferę?
– Trzeba zaznaczyć, że polska chóralistyka ma się bardzo dobrze, co widać na festiwalach i konkursach krajowych i międzynarodowych. Kiedyś mówiło się, że prężnie działają chóry w Poznaniu, potem do tego grona dołączył Wrocław, a od jakiegoś czasu w każdym mieście powstają i rozwijają się wspaniałe chóry. Siłą rzeczy ośrodki akademickie odgrywają na tym polu wiodącą rolę, bo podobnie jak we Wrocławiu, uczelnie wyższe są ostoją dla tych zespołów.
Oddajesz też miejsce zespołom nieakademickim. W tym roku są to Wrocławski Chór Żeński, Chór Dziewczęcy Narodowego Forum Muzyki i Zespół Wokalny „Luna Plena” z Zabrza. Z jaką myślą ich zaprosiłaś?
– Chcę zaprezentować jak najszersze spektrum. Wartościowe zjawiska w dziedzinie chóralistyki są inicjowane i rozwijają się nie tylko w środowisku akademickim. Moim zamysłem jest to pokazać.
Akademicki Chór Politechniki Wrocławskiej, jako gospodarz imprezy, jak zwykle rozpocznie to wydarzenie.
– W czwartek 5 grudnia w Auli Politechniki Wrocławskiej tradycyjnym pozdrowieniem górniczym „Zieleni się jodła” rozpoczniemy Festiwal Barbórkowy Chórów Akademickich, a przedstawiciel Wydziału Geoinżynierii Górnictwa i Geologii dokona oficjalnego jego otwarcia. Podczas koncertów festiwalowych 6 i 7 grudnia ustępujemy miejsca zaproszonym zespołom po to, aby na zakończenie festiwalu - 8 grudnia w Kościele przy ul. Horbaczewskiego – wraz z Akademickim Chórem Politechniki Śląskiej w Gliwicach, Orkiestrą Symfoniczną Zespołu Szkół Muzycznych w Wałbrzychu oraz solistkami Magdaleną Wachowską i Magdaleną Zawartko zaprezentować niewykonywane jeszcze we Wrocławiu „Stabat Mater” Karla Jenkinsa. Serdecznie zapraszam na te wydarzenia.
Trwa ładowanie...