Buddyzm, folklor i wojskowa sztuba, czyli design Hoshimi Miyabi z Zenless Zone Zero
Spiczaste uszy, wierna katana u boku, pozbawione emocji oblicze i skupione spojrzenie czerwonych oczu - oto Hoshimi Miyabi, najnowsza postać w Zenless Zone Zero. Najmłodsza istota w historii, która dorobiła się tytułu Void Huntera skrywa w sobie wiele sekretów i nawiązań. Dziś skupimy się na tych wplecionych w jej design.
A od czego lepiej zacząć, jeśli nie od imienia? Na początku trzeba zaznaczyć, że w japońskim znaczenie ma nie tylko wymowa, ale i zapis, gdyż od obu tych czynników zależy zrozumienie słowa. Nie jest to oczywiście unikalne dla tego języka, ale kładzie się w nim szczególny nacisk na ten element. Na przykład liczebnik 4 zapisać można jako shi (四) ale tak samo wymawiane słowo, zapisywane znakiem 死 oznacza śmierć. Dlatego też najczęściej używa się alternatywnej wymowy tego pierwszego symbolu jako yon.
Na szczęście samo HoyoVerse dostarcza nam wskazówek, podając nie tylko wymowę imienia Hoshimi Miyabi, ale i zapis - 星見雅 - gdzie pierwsze dwa znaki to rodowe nazwisko. Banalne do odcyfrowania, bowiem pierwsze kanji oznacza gwiazdę, drugie zaś czynność patrzenia. Całość składa się na wyrażenie “Wróżący z gwiazd”, co jest zabawnym puszczeniem oczka, biorąc pod uwagę, że rozdział, w którym bohaterka staje się grywalną postacią nosi nazwę “A storm of falling stars”.
Fot. HoyoVerse
Samo imię Miyabi, nota bene neutralne, choć rzadko spotykane u mężczyzn, można zapisać dwojako - albo tak jak w przypadku bohaterki, albo z dodatkowym kanji - 雅日. W tym drugim przypadku oznacza “uroczy dzień”, w tym pierwszym sprawa się nieco komplikuje. Bowiem o ile obecnie tłumaczy się, w zależności od kontekstu, jako wytworność, doskonałość, elegancję i tym podobne, to dawniej było słowem określającym jedną z tradycyjnych japońskich idei estetycznych. Wyrażała ona chęć wyzbycia się wszystkich przejawów prostoty i codzienności w dążeniu do osiągnięcia efemerycznego, nieskażonego piękna. Znajdowała się ona zaraz obok Iki (粋) czyli idei stonowanego pokazywania własnego bogactwa i wabi-sabi (侘び寂び), doceniania piękna w imperfekcji, jednak nie była aż tak popularna jak te dwie.
Sporo zabawy mieli również twórcy z przynależnością gatunkową naszej mistrzyni miecza. Jak wiemy, w uniwersum Zenless Zone Zero istnieją stworzenia znane jako thiren, połączenie ludzi i zwierząt, a Miyabi przejawia cechy ewidentnie lisie, czego “subtelnym” wskaźnikiem są jej uszy, tak chętnie doliczane przez twórców do wzrostu bohaterki, a których fizyka ruchu w grze jest zaprawdę imponująca. Ale to też ma swoje drugie dno i osadzone jest w mitologii Azji Wschodniej. Tym razem unikam wskazywania konkretnie na Japonię, gdyż o ile wielu z Was ma zapewne już przed oczyma znane z popkultury piękne i groźne stworzenia o dziewięciu puchatych ogonach, to ta wersja baśniowych lisów w rzeczywistości wywodzi się z Chin, z których to trafiła do folkloru państw sąsiadujących. W Państwie Środka znane są jako Jiǔwěihú (九尾狐) w Korei jako Kumiho (구미호) zaś w Japonii jako Kyūbi-no-Kitsune (九尾の狐), bądź skrótowo Kyūbiko (九尾狐). Pierwsze wzmianki o tych stworzeniach pojawiają się w datowanej na III wiek p.n.e. i przypisywanej Wielkiemu Yǔ (chiń. 大禹), będącej swego rodzaju połączeniem bestiariusza i encyklopedii “Księdze Gór i Mórz”.
Kyūbiko są zasadniczo najpotężniejszą formą kitsune, a ilość ogonów symbolizuje wiek i moc stworzenia. Mnogość odmian kitsune oraz ich symbolika w folklorze japońskim i dwóch dominujących religiach mogą przyprawić o zawrót głowy i zasługuje na osobny tekst. Jedną z popularniejszych form są zenko, (jap. 善狐) co tłumaczy się dosłownie na “dobre lisy, sługi i wysłannicy sintoistycznego bóstwa plonów i płodności Inari Ōkami (jap .稲荷大神). Stworzenia te przekradły się również do kanonu piękna pod postacią kitsune-gao (狐顔) czyli lisiej twarzy. Odnosi się to do aparycji wąskiej, z blisko osadzonymi oczami zdobionymi wąskimi brwiami i wysokimi kośćmi policzkowymi. Niektóre przypowieści uznają kobiety o takiej strukturze twarzy za lisice w ludzkiej skórze. Biorąc pod uwagę wszechobecność lisów w kulturze Japonii, nie mogło ich oczywiście zabraknąć w języku, gdzie stały się częścią różnych fraz, jak na przykład kitsune-no-yomeiri (狐の嫁入り) nazwy zjawiska atmosferycznego, kiedy to deszcz pada w słoneczny dzień, a którą tłumaczy się na “lisie zaślubiny”.
Fot. HoyoVerse
Ale przecież o potędze i wieku lisiego ducha stanowi liczba ogonów, zaś bohaterka nie posiada żadnego, podobnie jak reszta rodu, w tym jej rodzice! Tak, zgadza się i mam ku temu pewną teorię. Na materiałach promocyjnych pierwsza mistrzyni szermierki rodu Hoshimi, która zdobyła tytuł Void Huntera prezentowana jest z kilkoma ogonami jak na kyūbiko przystało, ale jest to cecha, której nie współdzieli żaden z jej potomków. Wydaje mi się, że sekret tkwi w przeklętym ostrzu, Oręż ten nosi imię Bezogoniasty (ang tailless, jap. 無尾, mubi). Przekazywany z pokolenia na pokolenie, został wykuty przez wspomnianą pierwszą mistrzynię, do czego użyła rdzenia pokonanego wroga. Jak dowiadujemy się w trakcie historii, ostrze musi przyjąć ofiarę nim odda się w ręce kolejnego pokolenia, a tą ofiarą była tym razem matka Miyabi. Z mitologii zaś wiemy, że ogony kitsune są symbolem ich mocy. Biorąc pod uwagę, że ostrze to jest źródłem potęgi rodu, co jeśli jego twórczyni poświęciła swoje ogony, żeby spętać duszę pierwotnie w nim zaklętą? Na marginesie jeszcze dodam, że projekt samej broni nie posiada za dużo smaczków, poza znajdującymi się na pochwie shide (紙垂), zygzakującymi kawałkami papieru, zdobionymi świątynie sinto i służącymi w rytuałach oczyszczania przedmiotów i miejsc ze złych duchów.
Ubiór Miyabi jest jednocześnie skromny, praktyczny i stylowy. Ciężko w sumie spodziewać się czegokolwiek innego po kimś z takim imieniem. Nie dajcie się jednak zwieść, bowiem pod prostą kombinacją szpilek, spódnicy, koszuli i kurtki kryje się wiele sekretów i nawiązań do różnych aspektów dalekowschodniej kultury. Podobnie jak i w całej reszcie designu, znajdziemy tu gustownie wykonany miks tradycji z nowoczesnością.
PodpisFot. HoyoVerse
Szczegółowe omówienie stroju zacznijmy od kurtki, a konkretnie od jej kroju. Jest to połączenie współczesnej kurtki wojskowej i tradycyjnego haori (jap. 羽織) formalnego okrycia wierzchniego noszonego na kimonie, często razem z hakamą (jap. 袴), rodzajem plisowanych spodni. Oba te elementy garderoby były początkowo noszone jedynie przez mężczyzn. Jest to bardzo ciekawa wariacja na temat historycznego ubioru, która nawet bierze pod uwagę jeden problem związany z jego praktycznością. Zarówno samo kimono jak i haori posiadają bardzo długie i szerokie rękawy, z czym w przeszłości radzono sobie, podwiązując je za pomocą tasiemki tasuki (jap. 襷), zaś wersja prezentowana w grze posiada liczne ściągacze służące temu samemu celowi.
Jeśli chodzi o barwę tkaniny i widniejące na niej symbole, najprościej będzie zacząć od znajdującego się na plecach kanji. Jest to znak 特, tłumaczony jako “specjalny” co idealnie wpisuje się w charakter jednostki. Żeby zrozumieć wybór koloru i motywu zdobiącego rękawy haori, musimy cofnąć się do początku XVIII stulecia i zemsty roninów z Akō (jap. 赤穂事件, Akō jiken), której fantazyjną wersję ukazywał, nie bójmy się tego powiedzieć, mocno średni film z Keanu Reevesem pod tytułem 47 roninów. Sama historia zemsty jest tematem na zupełnie osobny tekst, ale należy zaznaczyć, że to właśnie noszone przez nich haori stały się inspiracją dla mundurów noszonych przez Shinsengumi (jap. 新選組), a te zaś miały wpływ na odzienie Miyabi. Wedle podań (oraz przedstawień na obrazach i w sztukach teatralnych) okrycia roninów były czarne z wyszytym na rękawach białym motywem gór. Nie jest to, wedle mojej wiedzy, potwierdzone w stu procentach przez historyków, a to za sprawą cenzury, jaka została nałożona początkowo na wyczyn szukających zemsty wojowników. Jednak wystarczyło to, by zainspirować uniformy powołanych półtora wieku później Shinsengumi, elitarnych szermierzy siogunatu. Jedyną różnicą między ich haori, a tym noszonym przez 47 roninów był kolor.
Kolor48929B - Asagi-iro
Choć współczesne reprodukcje uniformów tej formacji wytwarza się w kolorze jasnoniebieskim, używany przez nich udokumentowany odcień był nieco inny. Asagi-iro (jap. 浅葱色) którego kod RGB to 72,146,155 a notacja szesnastkowa 48929B, to wpadający w zieleń odcień niebieskiego, który mi osobiście kojarzy się z morskimi falami. Ma ona dość szczególne znaczenie w kulturze Japonii, bowiem okrycie w tym kolorze nosili dawniej samurajowie popełniający seppuku. Asagi-iro symbolizuje honorową śmierć i gotowość wojownika na jej nadejście, Wybór tego odcienia przez H.S.O. i połączenie go ze zmodernizowanym wzorem góry zdobionym mundury tej formacji mówi wiele o jej charakterze.
Pozostając jeszcze przy kurtce, warto wspomnieć o sposobie jej noszenia. Miyabi podobnie jak i Caesar King ma założony jedynie prawy rękaw, podczas gdy lewa część odzienia powiewa swobodnie jak peleryna i w obu tych przypadkach ma to swój cel praktyczny, a nie tylko modyfikator +10 do testów charyzmy. Lewa ręka Caesar jest mechaniczna, a dodatkowo nosi na niej obrotową tarczę, więc rękaw po prostu wchodziłby w drogę. Podobnie jest w przypadku Miyabi, która co prawda kończynę ma naturalną ale nosi na niej wariację na temat tradycyjnego karwasza kote (jap. 籠手), chroniącego przedramię, w tym przypadku aż do łokcia. Tutaj również wierzchnie odzienie mogłoby przeszkadzać, dostając się choćby między wyściełanie, a właściwą płytę pancerza. Poza tym ze względu na specyficzny styl walki Miyabi, o którym za chwilę, używa ona kote jako swego rodzaju puklerza, parując i blokując, co też mogłoby zaowocować uszkodzeniem kurtki.
Drugim wartym szczególnej uwagi elementem ubioru bohaterki jest pas. Znajduje się on mniej więcej na wysokości, na której nosi się tradycyjnie obi, pas wiążący kimono, jest też podobnej szerokości. Jednak to nie te cechy wzbudzają zainteresowanie, robią to natomiast złączone w geście dłonie. Niby nic, przecież Sekcja 6 podlega pod H.A.N.D. (Hollow Affairs & Neutralization Department), a przecież to znaczy tyle co dłoń. Kryje się jednak pod tym kolejny element kultury dalekowschodniej, tym razem związany z religiami, konkretnie buddyzmem, zahaczając nawet o taoizm. Jest to też kolejna rzecz, której znaczenie zostało wypaczone przez popkulturę a większość z nich zna je jako “znaki ninja”.
Fot. Be like Ninja
Mowa tu o kuji-in (九字印), zbiorze dziewięciu mudr (gestów wykonywanych dłońmi), którym towarzyszy mantra (powtarzana sekwencja słów). Pojawiły się po raz pierwszy jako koncept w tekstach taoistycznych z przełomu II i III w n.e. i z czasem trafiły też do różnych sekt i odłamów buddyzmu, a nawet szkół walki. Zastosowanie kuji-in najprościej opisać jako formę aktywnej medytacji. Przez wieki było mnóstwo wariacji kuji-in różniących się użytymi sylabami i mudrami. Ta, która nas interesuje wywodzi się z sekty Shugendō i została szeroko spopularyzowana w sztukach walki, skąd też finalnie trafiła do współczesnego wyobrażenia ninjutsu. Użyte w niej sylaby to: rin (臨), pyō (兵), tō (闘), sha (者), kai (皆), jin (陣), retsu (列), zai (在) i zen (前).
Problem rodzi się, gdy chcemy zidentyfikować, o którą konkretnie mudrę chodzi. Widziałem teorie, że jest to tō, ale nie zgadzam się z tym, gdyż widoczne na pasie stykające się palce nie są kciukami, tylko palcami wskazującymi. To zatem zostawia nam dwóch podejrzanych: rin i sha. Ja bardziej skłaniam się ku tej drugiej. Biorąc bowiem pod uwagę ogólny design Miyabi i to, jak porusza się w walce, przypisana tej sylabie mantra “Podziwiajcie wszyscy rychły piorun, pełen boskiej siły, cnoty i chwały” pasuje jak ulał.
Fot. HoyoVerse
Wspomniany nieco wyżej styl walki Miyabi to mocno fantazyjna wersja jednego z ciekawszych elementów japońskiej szermierki. Battōjutsu (jap, 抜刀術), bo o nim mowa, tłumaczy się dosłownie jako sztukę dobywania ostrza. Skupia się ona dokładnie na tym, co wskazuje nazwa, czyli wyciągnięciu katany i zaatakowaniu w jednym, płynnym ruchu. Początkowo był to element tradycyjnej szermierki, który potem ewoluował w dwie osobne dyscypliny. Pierwszej z nich, pod niezmieniona nazwą, uczono na początku XX wieku oficerów armii cesarskiej, którzy jeszcze mieli prawo nosić ostrza, by zwiększyć ich efektywność na polu walki. Po dziś dzień przetrwało kilka szkół uczących tej wersji. Druga z nich, Iaidō (jap. 居合道) należy do gendai-budō (jap. 現代 武道), zbioru współczesnych japońskich sztuk walki, które powstały w trakcie trwania oraz po zakończeniu okresu Meiji jako forma zachowania tradycji, jednak nastawiona na rozwój ciała i ducha, w większości pozbawiona praktycznej aplikacji bojowej.
Zarówno strój Miyabi jak i nawet najluźniejsze animacje są skrojone pod techniki battōjutsu. Co przez to rozumiem? Jeżeli dobywamy katanę i atakujemy w jednym ruchu, nie zmieniając trajektorii, ostrze finalnie znajdzie się w miejscu, w którym była głowica (zwieńczenie rękojeści), czyli na przykład chcąc ciąć w bok, musimy ułożyć broń tak, by krawędź tnąca znajdowała się względem ciała dokładnie po przeciwnej stronie osi niż cel ataku. Wyobraźcie sobie swoje ciało jako oś Y a X to poziom. Jeśli więc na przykład krawędź tnąca będzie znajdować się powiedzmy w pozycji -5, -10 to po wykonaniu cięcia będzie to 5, 10. Stąd też trzymanie przez Miyabi katany luźno w lewej dłoni a nie za pasem - w sposób, który nie ogranicza żadnej potencjalnej trajektorii ataku.
Fot. HoyoVerse
Warto też zwrócić uwagę na ułożenie ciała Miyabi podczas wspomnianej animacji spoczynkowej, nawet podczas chodzenia swobodnie po ulicach New Eridu nasza lisica jest cały czas gotowa do walki. Lewa dłoń trzymająca pochwę na wysokości biodra tam, gdzie znajdowałaby się za pasem nie wzbudza jeszcze podejrzeń. Ciekawie zaczyna być, gdy zorientujemy się, że prawa ręka zwisa swobodnie wzdłuż ciała, a rozluźnione palce gotowe są w każdej chwili złapać za rękojeść. Jakby jednak tego było za mało, jest jeszcze kwestia lewej nogi. Jedna z najbardziej podstawowych postaw wyjściowych zarówno w battōjutsu jak i innych wariantach szermierki kataną to prawa noga wykroczna, z palcami skierowanymi do przodu zaś lewa z tyłu, z palcami mniej więcej pod kątem 45 stopni względem ciała. A jak stoi nasza bohaterka? Co prawda trzyma nogi blisko siebie, ale lewą nogę ma zgiętą w kolanie, opierając się jedynie na jej palcach, większość ciężaru przenosząc na prawą kończynę. Wygodne to? Nie. Zdrowe dla kręgosłupa? Bynajmniej. Sęk w tym, że w przeciwieństwie do zwykłej pozycji spoczynkowej pozwala na błyskawiczne przejście do poprawnej postawy bojowej.
To tyle jeśli chodzi o detale samej postaci, choć jestem pewien, że i tak nie odkryłem wszystkich. Następna część tekstu poświęcona będzie na omówienie krótkometrażowych animacji promujących Miyabi, które zasługują na osobną analizę i recenzję.
Trwa ładowanie...