Wspomnienie o Jerzym Rezlerze

Obrazek posta

Izabella Starzec: Są tacy ludzie, którzy w różnych instytucjach tworzyli ich historię, byli pewną jakością. Taką postacią był zmarły 10 lat temu Jerzy Rezler, realizator dźwięku w Polskim Radio Wrocław. Przez jego ręce przechodziło mnóstwo rejestracji muzycznych i słowno-muzycznych. Chciałabym dzisiaj wspomnieć tę postać, pytając o niego właśnie Ciebie, wieloletnią dziennikarkę radiową, muzyka, osobę, która z nim współpracowała. Jakie pierwsze skojarzenia przychodzą Ci na myśl, gdy pada nazwisko Jurka Rezlera?

 

 

Zofia Owińska: Rzeczywiście, gdy przyszłam do radia zaraz po studiach w Katowicach, to Jurek był już taką postacią pomnikową – osobą bardzo znaną i szanowaną. Cieszyłam się, że właśnie z nim mogłam współpracować, a był to czas, gdy audycje słowno-muzyczne zawsze się nagrywało. Już nie mówię, że wcześniej musiały mieć pieczątkę cenzora, a dopiero potem szło się do studia.

Byłam zupełnie zielona, a Jurek okazał się osobą bardzo życzliwą. Pomagał, doradzał przy realizacji audycji – tego po prostu trzeba było się nauczyć. Na przykład zwracał uwagę na pewne zachowania, które są specyficzne tylko dla pracy radiowca. Bardzo często przerywał nagranie i mówił, by spróbować to zrobić inaczej. Pracował z przeróżnymi redakcjami przy bardziej skomplikowanych formach niż audycje słowno-muzyczne, bo w owych latach była cała masa słuchowisk, reportaży, w których odgrywał znacznie ważniejszą rolę. Jurek był bardzo szanowany przez kolegów, którzy tego rodzaju programy przygotowywali.

 

To chyba on stał za rozlicznymi nagraniami Chóru Polskiego Radia i Telewizji, który – w różnych latach prowadzony przez Edmunda Kajdasza lub Stanisława Krukowskiego – dokonywał rejestracji koncertów oraz na płyty?

 

Oczywiście, że tak. To były setki nagrań. Poza tym często na naszej estradzie gościła orkiestra Leopoldinum, mieliśmy transmisje też dla radiowej Dwójki. To były bardzo ważne w tamtym czasie wydarzenia. Myślmy przez całe lata współpracowali przy przeróżnych nagraniach muzycznych, które wtedy robiła rozgłośnia wrocławska. Mamy przecież ogromne środowisko muzyczne i w tamtych czasach miało to odbicie w naszych nagraniach. Występowało mnóstwo artystów, nagrywaliśmy koncerty, wydarzenia muzyczne.

 

Fachowiec od muzyki poważnej.

 

Zdecydowanie tak. Choć nie był muzykiem miał nieprawdopodobnie wyrobione ucho – miał umiejętność słyszenia. Bardzo dużo pracowaliśmy razem. Jeśli była w planach realizacja audycji muzycznej to było jasne, że za konsoletą usiądzie Jurek. Był radiowcem z krwi i kości.

 

Czego można było się od niego nauczyć, w sensie jakości pracy?

 

Po prostu takiej prawdziwej rzetelności. On dokładnie wiedział jak ustawić mikrofony, co samo w sobie jest wielką sztuką. W dawnych czasach był inny sprzęt, te mikrofony były innej jakości i trzeba było naprawdę wiedzieć jak pracują, jak ustawić. Miały różną czułość, specyfikę. Inne słuchawki pozwalały na wysłyszenie różnych niuansów. To co teraz mają realizatorzy to jest zupełnie inny świat. Jurek był człowiekiem, który kochał radio i był bardzo oddany swojej pracy.

 

Wielką jego zasługą było zainicjowanie muzeum radiowego. Podjął się ratowania różnych sprzętów, które zaczął gromadzić w niewielkim pomieszczeniu, będąc dumnym z tych wygrzebanych okazów. Wiesz, przeprowadziłam z nim rozmowę, którą przed laty autoryzował, ale z pewnych powodów nigdy nie została opublikowana. Właśnie zamierzam przy tej okazji przypomnieć ten tekst i wielką pasję pana Jurka.

 

Młode pokolenie nie ma pojęcia, na jakim sprzęcie i w jakich warunkach pracowali realizatorzy. Patrząc na to z perspektywy dzisiejszej i porównując do dzisiejszych możliwości technicznych myśmy wyjeżdżali w teren z bardzo prymitywnym sprzętem. Dzisiaj to jest inna epoka, bo dokonał się niesamowity skok technologiczny. Bardzo dobrze, że Jurek zachował tamten czas i zatrzymał sprzęt historyczny.

 

Czy pan Jurek był bardzo rozpoznawalny na antenie?

 

W tamtych czasach był cały czas na antenie, a jego nazwisko przewijało się cały czas. W tym sensie był osobą bardzo znaną. Ale wiesz, czas mija i ludzie odchodzą w niepamięć.

 

Właśnie dlatego o nim dzisiaj rozmawiamy. Był postacią ważną postacią dla rozgłośni, środowiska muzycznego i dziennikarzy. Cieszę się, że możemy przywołać do pamięci jego postać, a także dać mu przemówić w niepublikowanym wcześniej wywiadzie. Co jeszcze utkwiło Ci w pamięci, gdy o nim myślisz?

 

Gdy byliśmy gdzieś na nagraniach lubił się patrzeć w niebo i opowiadać o chmurach. Wszystko o nich wiedział. Zastanawiam się skąd?

 

A ja wiem, bo w tym wywiadzie sprzed laty przywołał pewien epizod ze swojej biografii, że był lotnikiem.

 

Ach tak! No popatrz! Wiesz, to naprawdę było dla niego bardzo charakterystyczne, to opowiadanie o chmurach… Poza tym ilekroć przyjeżdżam do Dusznik-Zdroju na Festiwal Chopinowski i słyszę taki sygnał, który zapowiada koncerty w Dworku Chopina, to zawsze widzę Jurka To był jego pomysł, żeby wykorzystać fragmenty Preludium A-dur, jako takie dźwiękowe jingle. Jurka już nie ma wśród nas, a ten sygnał ciągle mi o nim przypomina… Jest to dla mnie miłe i wzruszające.

 

Jerzy Rezler Zofia Owińska Izabella Starzec Polskie Radio Wrocław realizator dźwięku muzyka lotnictwo Wrocław

Zobacz również

Śląska republika muzyki
Potrzebne jak zającowi dzwonek
Michael Spyres w Lizbonie

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...