Tydzień subiektywny - odc. 43
- Kolejni kandydaci na kandydatów składają zebrane podpisy. Składają je w kartonach, najczęściej wielu. I najczęściej nie zatrzymują się na wymaganych stu tysiącach. Chcą mieć więcej a jeśli już faktycznie mają ich dużo, to chwalą się tym szczególnie głośno. Oto bowiem Karol Nawrocki zebrał milion trzysta tysięcy podpisów co uznał za zwiastun zwycięstwa jak Władysław Jagiełło dwa nagie mecze otrzymane od mistrza krzyżackiego przed bitwą pod Grunwaldem. Mam nadzieję, że był moment w którym ktoś zadał mu pytanie po co mamy nadal zbierać podpisy skoro mamy już wymagane sto tysięcy. Zresztą to samo pytanie mam nadzieję padło w sztabie Rafała Trzaskowskiego.
Podtrzymuję swoje zdanie o kampaniach wyborczych. Są niesmaczne i powinno się ich zabronić. To ciągłe „Polki i Polacy”, „zrobię to, zrobię tamto” jest cholernie niestrawne, niezależnie od tego kto te słowa wypowiada. Poza tym wydaje mi się, że już na tym etapie każdy powinien wiedzieć kogo chce poprzeć. Kandydaci zaprezentowali się już w pełnej krasie (albo brzydocie – intelektualnej oczywiście), a ciągłe obcowanie z wszelkimi wiecami, może doprowadzić do przeświadczenia, że kiedyś to wszystko gruchnie, że nie ma już dla nas ratunku skoro mamy takich kandydatów. Jeden za mądry, drugi za…chwali sam siebie, trzeci przemieszcza się na hulajnodze uciekając przed dziennikarzami, czwarty kpi z pozostałych (wszyscy to robią ale ten czwarty jest w tym najlepszy).
***
- Dwa razy w minionym tygodniu złapałem się za głowę (to znaczy więcej ale na potrzeby tego tekstu uwypuklam dwa). Oczywiście w kontekście politycznym. Pierwszy raz kiedy Sławomir Mentzen nazwał gwałt nieprzyjemnością. Nie jest to dosłowne tłumaczenie jego słów (tak, polityków czasem trzeba tłumaczyć na „nasze”), ale łatwo można tak zrozumieć jego słowa „ciąża wynikająca z nieprzyjemności”. I pomyślałem wtedy, że teraz to już się Mentzen sypnie i poparcie poleci na łeb na szyję. Ale zapomniałem, że skoro nie poleciało PiSowi po żadnej z afer, to nie poleci też Mentzenowi. Taki kraj. Wielu nawet mu przytaknie. Wielu z pewnością też w myślach gratulowało mu postawy wobec Justyny Dobrosz-Oracz. To się nie zmieni. Tu trzeba zmiany pokolenia i edukacji. Takiej, która będzie też uczyła po co są w państwie podatki. Te same, które Mentzen chce znieść.
Drugi raz złapałem się za łeb, kiedy PiS zorganizował kilka akcji na granicy polsko-niemieckiej. Pomyślałem, ze może granice im się pomyliły, ale nie. Oni protestowali przeciwko nielegalnej imigracji. Tej samej, której w Polsce nie chce nikt. Także rząd znienawidzonego przez PiS Tuska. Jestem ZA takimi protestami. I tak trzymając się za głowę zacząłem jeszcze nią kiwać kiedy przemówił Jarosław Kaczyński. Prezes grzmiał o zagrożeniu ze strony Niemiec i o tym, że rząd Tuska wykonuje polecenia Berlina. Przez ma obsesję. Nieuleczalną.
***
- Obsesję ma też Donald Trump. Równie nieuleczalną, bo on i tak żadnego „lekarza” nie posłucha. Zamarzyła mu się Grenlandia i twierdzi, że będzie ją mieć, prędzej czy później. „Musi ją mieć” i nie wyklucza użycia siły. Czy to wpływ Putina? On też stwierdził w pewnym momencie, że musi mieć Ukrainę.
I teraz wyobraźcie sobie to użycie siły. USA wjeżdżają na Grenlandię czyli na terytorium Danii. Dania musi zareagować. Europa też. Staje się wtedy wrogiem USA. Jednocześnie jest wrogiem Rosji. Wspólny wróg każe patrzeć w jednym kierunku Rosji i Stanom. I więcej nie napiszę…
Cała ekipa Trumpa jawi mi się jak niedouczona zgraja smarkaczy, którzy uzyskali władzę nad osiedlem i czują się wielkimi i nieomylnymi władcami. Nie wiedzą albo nie pamiętają jak to osiedle funkcjonowało zanim je przejęli. Wiceprezydentowi J.D. Vance’owi robi się niedobrze na myśl, że musiałby jeszcze raz ratować Europę. Zapomniał albo nie wie, że Europa stała murem za USA po ataku na World Trade Center, zaatakowała Irak razem z Ameryką. Podobnie było w Afganistanie. Oczywiście Stany uratowały Europę podczas II wojny światowej ale D-Day, czyli lądowanie w Normandii, które zdecydowało o późniejszym zwycięstwie, odbyło się również z udziałem żołnierzy brytyjskich czy kanadyjskich (!). Nie udałoby się bez nich.
***
- Zakończył się sezon skoków narciarskich. Zabawnie. Bo przyznaję, ze rozbawił mnie fakt, że tuż po ogłoszeniu zwolnienia trenera Turnbichlera kadra zaliczyła najlepsze konkursy w sezonie. Czarodziejska różdżka zadziałała. Świadomość, że Austriaka już z nimi niedługo nie będzie podziałała tak kojąco i jednocześnie motywująco, że poprawie uległa forma sportowa. Wprawdzie nieznacznie ale jednak. Nawet Stoch zaczął skakać daleko, mimo, że od jakiegoś czasu nie trenował z Turnbichlerem.
Na moje oko napięcie w kadrze było widoczne niemal w każdej wypowiedzi skoczków po konkursach. Między słowami dało się to wyczytać. I Dawid Kubacki to potwierdził. „Kłóciliśmy się”. I nie sądzę, by były to kłótnie konstruktywne.
Czeka nas bardzo ciekawy, kolejny sezon. I odpowiedzi na kilka pytań. Czy problemem był Turnbichler? Czy po prostu nas skoczkowie są za starzy? Czy może chodziło o to, że skoki pokazuje TVN 😊Choć to już pytanie do Przemka Babiarza 😊)
***
- Tupot małych stóp rozległ się w jednej z sal gimnastycznych w Warszawie. I byłem tego świadkiem, a nawet sędzią. Po raz kolejny znalazłem się w jury Olimpiady Przedszkolaków. To jest wydarzenie, które tak mocno wypycha uśmiech na twarz, że aż policzki parzą. Widok skoncentrowanych, zaangażowanych 4, 5 latków jest tak budujący, że, jak to się mówi, baterie same się ładowały. Przyjemność też być w jury z Jackiem Kurowskim, z którym znamy się od…hohoho, i jeszcze niedawno byliśmy w konkurencyjnych stacjach. Dziś reprezentujemy jedną firmę, choć zupełnie inne działy.
Z rzeczy budujących…zaangażowanie opiekunek i opiekunów owych przedszkolaków oraz organizatorek.
I niestety przemknęła mi przez głowę myśl, że te dzieci mają szczęście żyć w spokojnym kraju. Oby to się nigdy nie zmieniło.
***
- „Artyści na cenzurowanym”. Kiedy to wszystko się działo nie uderzało tak mocno, bo działo się na przestrzeni kilku lat. W dokumencie, którego tytuł właśnie podałem, wszystko podane jest w godzinę. To jest ogrom przypadków, mnóstwo przykładów niszczenia artystów nieprzychylnych poprzedniej władzy. Niszczenia przez TVP. Wypowiedzi artystów zebrane w jedną całość robią ogromne wrażenie. Pamiętam kiedy twórcy tego dokumentu opowiadali o tych rozmowach. Wielu z tych rozmówców bardzo chciało o tym opowiedzieć. Inni nie chcieli do tego wracać.
Warto obejrzeć, warto przekonać się jak na artystów ów hejt publicznej telewizji podziałał. Jak jedni poradzili sobie z tym z łatwością, inni do tej pory walczą ze łzami.
***
- Zmarł Shogun, czyli Richard Chamberlain. Bohater polskich lat 80tych. Polskich, bo to właśnie w naszym kraju był niezwykle popularny. Kiedyś nawet wyraził zdziwienie przyjęcie z jakim spotkał się w Polsce. Ale nasz kraj wtedy był po zachwycie „Shogunem” i „Ptakami ciernistych krzewów”. Byłem fanem zarówno pierwszego jak i drugiego, więc Chamberlain wrył mi się w pamięć dość głęboko. Tym bardziej, że jako ksiądz romansował z piękną Meggie Cleary. Pamiętam zalecenia polskich księży, by tego serialu nie oglądać.
Odszedł kolejny symbol. Znak to, że czas płynie nie bacząc na nasze chciejstwo by zwolnił.
***
- Teraz prywata. Skoro to tydzień SUBIEKTYWNY, to subiektywnie wydarzenie dla mnie ważne, bo cyfrowa premiera mojej książki „Na fundamentach kłamstw”. Czwarta powieść, ósma książka w ogóle pisana samodzielnie, bez partnerów. Każda recenzja cieszy, na razie same pozytywne. Ale ja nie o tym.
Wydawnictwo Labreto przygotowało audiobook tej powieści. Przyznaję, że miałem obawy, bo wiem jak trudno jest oddać głosem nastrój jakiejkolwiek książki. Jak trudno jest sprostać oczekiwaniom autora, który do swojej książki ma emocjonalny stosunek. Moją książkę czyta Jan Aleksandrowicz-Krasko. I czyta ją perfekcyjnie. Janek zrobił z tej książki odrębne arcydzieło dźwiękowe. Zachwyt i duma. Duma i zachwyt.
Jan Aleksandrowicz-Krasko to oczywiście nie jest przypadkowy lektor. Nie tylko dlatego, ze sam wybrałem go z kilku proponowanych lektorów. To także doświadczony dubbingowiec, który swoim głosem wzbogacił wiele filmów. Cieszę się, że zajął się moją książką.
Dodam tylko, że papierowa wersja „Na fundamentach kłamstw” pojawi się w księgarniach 10 kwietnia. Choć słyszałem plotki, że w niektórych nawet 9.
cdn. za tydzień
Trwa ładowanie...