Tydzień subiektywny - odc. 46

Obrazek posta

- Nie żyje Jorge Mario Bergoglio, czyli głowa Kościoła Katolickiego. To oczywiste, że to smutek, bo kiedy odchodzi człowiek, cierpią ci, którzy zostają. Wraz z nim odchodzi osiemdziesiąt osiem lat życiowego doświadczenia, mądrości, które niewątpliwie miał, wszystkie słowa, które wypowiedział, które usłyszał, wszystkie relacje międzyludzkie. Skończyło się życie budowane przez wiele lat. Odszedł człowiek.

Oddzielam jednak człowieka od funkcji jaką pełnił. Był głową instytucji, która jest cyniczna, zachłanna i grzeszna – by użyć nomenklatury chrześcijańskiej. On sam, Franciszek, był z pewnością lepszym człowiekiem niż kościół, którym zarządzał. Pytanie czy wpłynął nań wystarczająco mocno podczas tych dwunastu lat. I czy którykolwiek z papieży zrobił wszystko, by wyplenić z kościoła wszystko co złe? Mam wrażenie, że zwykle było w tych działaniach zbyt dużo ostrożności.

Pontyfikat Franciszka nazywa się pontyfikatem zmiany. Jeśli doszło do jakiejś zmiany, to nie jest ona widoczna dla tych, którzy się kościołowi nie przyglądają na co dzień, bo się od niego oddalili. Chyba zwłaszcza polski kościół, w którym za Franciszkiem nie przepadano, się nie zmienił. Nadal daje się w nim głos ludziom/duchownym przepełnionym nienawiścią do drugiego człowieka. Nadal w polskim kościele spacerują święte krowy. Nadal w polskim kościele panuje obłuda i hipokryzja. Nadal polski kościół miesza się do polityki. W polskim kościele nadal katolicy są jedynymi prawymi ludźmi, ich prawda jest jedyną prawdą i wszystkich innych odżegnują od czci i wiary. Tak, to generalizowanie. Ale nie jest bezpodstawne.

Papież Franciszek w jednym ze swoich ostatnich przesłań napisał: "Dobre dziennikarstwo to takie, które opowiada się po stronie Ewangelii i słucha wszystkich głosów". Przychodzi mi do głowy inne przesłanie: „Dobre chrześcijaństwo, dobry katolicyzm opowiada się po stronie Ewangelii i słucha wszystkich głosów”. Warto, by ktoś o tym pamiętał.

Jose Mario Bergoglio – odpoczywaj w pokoju.

***

- Nie rozumiem tego zamieszania wokół debat, a przede wszystkim tego sierioznego do nich podejścia. Debata tu, debata tam, debata byle gdzie…byleby tylko się JAKAŚ odbyła. I żeby był temat i żeby były dodatkowe powody, by oceniać sondaże. Zaraz do nich wrócę, ale najpierw…

Dopiero 12 maja odbędzie się debata, która będzie miała jakiś sens. Choć z drugiej strony z tak dużą liczbą kandydatów trudno tu o jakiś sens. Kogo bowiem będzie interesować pogląd kandydata, który w sondażach ma jakieś 0,01% poparcia? Tak, wiem…tego wymaga sprawiedliwość i uczciwość w wyborach. Ale ta debata będzie od początku jasna i przejrzysta. Przyjdą wszyscy kandydaci i będzie bez fochów.

To co było do tej pory to był cyrk. Choć może to nie jest najlepsze określenie, bo w cyrku jest przede wszystkim śmiesznie. Wokół ostatnich debat było nie tylko śmiesznie, było też żałośnie i momentami niebezpiecznie, bo próby wejścia siłą na jakiekolwiek wydarzenie zawsze jest niebezpieczne. Ale zwraca uwagę a na tym najbardziej zależało ekipie z TV Republika. Paski w tej telewizji to pokazały. Jeśli pamiętacie paski w TVP Info za rządów Jacka Kurskiego i w ogóle serwisy informacyjne tej stacji to wszystko to przeniosło się do Republiki i zaostrzyło przekaz. Wydawało nam się, że TVP Info nie miała hamulców. Teraz jednak widać dokładnie, że hamulce były, teraz nie używa ich Republika.

Ani trochę nie dziwię się Trzaskowskiemu, że na debacie w TV Republika się nie pojawił. Jego obecność nadałaby powagi temu medium. Powagi, której sami owi „dziennikarze’ sobie odmówili wstawiając w miejsce kandydata KO, tekturę z podobizną Trzaskowskiego z niezbyt przyjazną miną. Nawet Grzegorz Braun przyznał, że to „słabe”. To drugi powód z jakiego mi zaimponował. Pierwszym jest język jakim się posługuje. Muszę przyznać, że wyjątkowy. Treści pokrętne, ale język piękny.

Co do sondaży…

Zadziwia mnie jak po jednej debacie może zmienić się poparcie dla kandydata. Tak chwiejny jest elektorat? Tak mało zdecydowany? Tak niepewny swoich wyborów, że dwie lub trzy wypowiedzi w debacie mogą zmienić do niego nastawienie? Dziwię się, bo kandydatów, albo ich zaplecze polityczne znamy już tak dobrze, że wątpliwości w kwestii wyborów prezydenckich nie powinno się mieć. Bo skoro ktoś jest zwolennikiem PiSu głosuje na Nawrockiego, wyborca Koalicji Obywatelskiej wskaże na Trzaskowskiego, i tak dalej. Prawda? Czy nie? Może nie w 100%, ale jednak dużo w tym prawdy.

***

- Lewitacja skończyła siedem lat. To piękna historia marzeń i pasji. Długa historia, bo zaczęła się jeszcze kiedy raczkowałem w radiu studenckim Egida, prezentując „płyty wszechczasów”. To były początki Zawioły, który chciał zarazić słuchaczy muzyką. To zarażanie odstawił kiedy pojawił się sport i cała ta droga przez radiową Trójkę, Radio Katowice, Radio Plus, TVN24, nSport i Canal Plus Sport. I niejako przypadkiem pojawiło się Radio Płock.fm, w którym Lewitacja zaczęła przyciągać słuchaczy - grupę #TeamLewitacja. „Muszę mieć wolną rękę”, mówiłem wtedy. I miałem. Grono słuchaczy się powiększało, słupki słuchalności podskakiwały we wtorki, najpierw o 22, potem o 20. A ja bawiłem się setnie. Tworzyłem audycję nie tylko dla słuchaczy, tworzyłem ją również dla siebie. Taka terapia odstresowa, takie wejście w inny świat. Zresztą tak Lewitację zapowiadałem: oderwijcie się od świata, zapomnijcie o nim na godzinę lub dwie. I to się udawało.

Od września 2024 roku Lewitacja jest częścią radiowej Trójki. Niezależnie od tego jaka Trójka teraz jest, czy wraca stara, czy nie wraca, czy komuś to odpowiada czy nie, mówić o muzyce w tym radiu to magia. Bo nikt nie zaprzeczy, że Trójka wychowała muzycznie nie tylko moje pokolenie.

Pora może nie jest najlepsza (2 w nocy), ale są tacy, którzy nastawiają budzik na 1:55 i są w #TeamLewitacja od początku do końca. Serce rośnie i chce się szperać i szukać dźwięków właśnie dla tych nocnych „wojtków”😊. A inni mają podcast błyskawicznie, niemal tuż po zakończeniu lewitowania na żywo.

Magia, naprawdę magia. Nadal. Nawet po tych siedmiu latach.  

***

- Coraz trudniej w dzisiejszym świecie o jakąś magię świąt. Świat wydaje się bardziej podły niż jeszcze na przykład dziesięć lat temu. Zauważam to zarówno podczas Bożego Narodzenia, jak i w święta wielkanocne. I nie chodzi jedynie o tę wszechogarniającą komercjalizację. To staje się już grzechem najmniejszym.

Ludzi dobrej woli już nie jest więcej, jak niegdyś śpiewał Czesław Niemen. A może po prostu mają dziś mniejszy wpływ na świat. Dziś światem rządzą Putin z Trumpem. Pierwszy z nich proponuje rozejm wielkanocny po czym go lekceważy. Drugi, a właściwie telewizja go popierająca, transmituje świąteczną mszę z Moskwy. Jednocześnie pokazuje Kijów, opisując go jako „Rosję”. To jest zwyczajne barbarzyństwo.

W Polsce słucham rzeczniczki kandydata Karola Nawrockiego, która mówi, że ze względu na trwający Wielki Tydzień nie może nazwać Rafała Trzaskowskiego wrogiem. Może go nazwać jedynie tchórzem. Wielki Tydzień chyba na to katolickiemu sercu rzeczniczki pozwala. Gdzieś to musi być zapisane.    

I po świętach.

***

- Skończył się piękny, polski, sezon Ligi Konferencji. Przyjemnie było popatrzeć na dwie polskie drużyny w ćwierćfinale tych rozgrywek. I przyjemnie też pomyśleć, że to nie mógł być przypadek, bo przejście kilku rund nie może być przypadkiem. Zwłaszcza przejście DWÓCH drużyn.

Mam oczywiście na myśli Jagiellonię Białystok i Legię Warszawa. Jeszcze na zakończenie swojego udziały obydwa kluby zdobyły punkty liczące się w rankingu krajowym. Legia nawet wygrała ze słynną Chelsea na wyjeździe. Robi to wrażenie.  

To z pewnością łyżeczka miodu na sterane serca piłkarskich kibiców w Polsce.

***

- Piłkarska reprezentacja Polski jest na 34 miejscu rankingu FIFA. Marudzimy na nią strasznie, hejtujemy. A tymczasem mieszkańcy Samoa Amerykańskiego mieli o wiele gorzej. Teraz mają reprezentację na 186 miejscu rankingu a był czas kiedy byli uznawani za najgorszą reprezentację świata, zwłaszcza po porażce z Australią w eliminacjach MŚ 0:31. Ale podnieśli się z tego. Zatrudnili Thomasa Rongena, by doprowadził do strzelenia przez drużynę choć jednego gola. I o tym jest film „Pierwszy gol”. Film, który ogląda się z uśmiechem. Główną rolę gra Michael Fasbender, co jest z pewnością wartością dodaną tego filmu.

 

cdn za tydzień

#tydzieńsubiektywny #tydzień #podsumowanie #polityka #sport #film #muzyka

Zobacz również

Tydzień subiektywny - odc. 43
Tydzień subiektywny - odc. 47
Tydzień subiektywny - odc. 48

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...