Tydzień subiektywny - odc. 50

Obrazek posta

 

- Wybory na półmetku. Jeszcze tylko raz trzeba będzie pójść do urn (swoją drogą jak to brzmi…?!) i postawić krzyżyk. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że w tym kierunku to zmierza. Członkom komisji, w której oddałem głos rzuciłem na pożegnanie „Do zobaczenia za dwa tygodnie!”. Zapewne mieliśmy zupełnie inne myśli w głowach. Głosuję na wsi, więc nie łudzę się ani trochę. Zresztą w urnie było kilka kart niezłożonych w pół. Krzyżyk przy Nawrockim mnie nie zaskoczył. Zatrwożył natomiast przy nazwisku Maciak.

Ale nie o tym.

Zdumiewa mnie naród polski. Naród, który tyle przeszedł, który musiał zmierzyć się z faszyzmem, który widział na własne oczy holocaust…idzie do urn i wybiera człowieka, który stoi właśnie po tamtej stronie, tej złej, tej, która niszczy ludzi. Grzegorz Braun jest najpiękniej posługującym się językiem polskim politykiem. Wypluwa z siebie jednak frazy, które ów język bezczeszczą. Grzegorz Braun zajął w tych wyborach czwarte miejsce.

Między Trzaskowskim i Nawrockim jest bardzo niewielka różnica. Przy czym warto zaznaczyć, że kandydatowi PiS poparcie znacznie wzrosło. Ludziom spodobała się jego przedsiębiorczość w nieruchomościach. Chyba tylko tak to można wytłumaczyć. Tydzień temu zadałem pytanie „Mało wam?”. No to mamy odpowiedź – mało. Za mało by wysłać człowieka w diabły. Pozazdrości PiSowi tak ślepych wyborców, ktokolwiek byłby kandydatem tej partii w wyborach, miałby takie samo poparcie i mógłby robić wałki jakie by chciał. Bo z tym poparciem to oczywiście nie jest tak, że chodzi o doktora Karola Nawrockiego. Tu chodzi o człowieka wskazanego przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jak napisał mój kolega w social mediach, mógłby nim być nawet smok wawelski (bez urazy smoku).    

Komentatorzy prześcigają się teraz w teoriach który z kandydatów ma większe szanse na wygraną, czytaj…który z przegranych kandydatów i komu przekaże swoje głosy, czy też poparcie, jak zwał tak zwał. Ale to tak nie działa. Musimy poczekać, bo nawet jeśli na przykład Szymon Hołownia poprze Trzaskowskiego, nie znaczy to, że wszyscy jego wyborcy ślepo pójdą za jego słowami. Mają swój rozum.

Owe teorie nie mają sensu, bo wymyka mu się nawet ta o wyborcach Mentzena z radością popierających Mentzen. Toż właśnie Pan Sławomir stwierdził, że Nawrocki to ostatnia osoba, która powinna zostać prezydentem. I co z tym fantem mają zrobić Konfederaci?. Najlepiej nigdzie 1 czerwca nie wychodzić.

Poglądy polityczne dobrze jest mieć, światopogląd również. Można też o nim dyskutować, spierać się. Gdyby jedynie o to chodziło – milczałbym. Ale tu nie chodzi jedynie o poglądy polityczne i światopogląd. Ci, którzy jeszcze się wahają muszą sobie wyobrazić, że każdy polski prezydent zapisuje się na kartach historii. Za sto lat kolejne pokolenie będzie się uczyło o prezydencie Karolu Nawrockim. Zwizualizujcie to sobie i zastanówcie się czy chcecie, by ktoś taki istniał na kartach historii Polski, kraju z tysiącletnią historią.

Zabawne jest, że kiedy po Lechu Kaczyńskim nastał Andrzej Duda (po drodze był jeszcze Bronisław Komorowski), tęskniliśmy za Kaczyńskim. Niedługo możemy zatęsknić za Dudą, a Jakub Żulczyk będzie musiał szukać nowego określenia na głowę państwa, bo słowo, za które trafił przed sąd będzie już niewystarczające.      

To będą trudne dwa tygodnie.

***

 

- Dziwnym zrządzeniem losu oglądałem tego samego dnia dwa filmy związane ze sportem. Obydwa z dużą dozą patosu, ale trzeba przyznać, że Amerykanie potrafią się patosem bawić. Obie historie to budowanie drużyny, która początkowo była bez szans w starciu z każdym rywalem, a ostatecznie wychodzi zwycięsko z rywalizacji. Choć może w drugim przypadku nie do końca zwycięsko.

Pierwszy z filmów to „Ósemka ze sternikiem” o tworzeniu osady wioślarskiej, która w igrzyskach olimpijskich w 1936 roku w Berlinie, na oczach Adolfa Hitlera, zdobyła złoty medal. Perturbacji i kłód pod nogami było wiele, ale oczywiście hart ducha, poświęcenie, a także krew pot i łzy wystarczyły do triumfu. Finałowy wyścig rozpoczął się dla Amerykanów fatalnie, ale bohatersko udało im się pokonać wszystkich rywali, przede wszystkim Niemców. Historia niby jakich wiele tyle, że ta akurat prawdziwa. Tak było przed igrzyskami w Berlinie, tuż przed II wojną światową.

Reżyseria: George Clooney co gwarantuje jakość.

Drugi z filmów to już fikcja, amerykańska wersja hiszpańskiego filmu o trenerze koszykówki, który w ramach kary za jazdę pod wpływem alkoholu musi poprowadzić drużynę niepełnosprawnych intelektualnie. Zabawne, choć z przesłaniem. I również patetyczne ale nikt nie umie w patos tak, jak Amerykanie.    

***

- Nie oglądałem Eurowizji więc się wypowiem. Jako dziecko, czy nawet nastolatek, oglądałem ten konkurs z rodzicami i z przyjemnością. Ale najbardziej kręciło mnie głosowanie, te zmieniające się cyfry, statystyka i ostateczne zestawienie wraz z punktacją. Kłaniało się moje uwielbienie dla wszelkiego rodzaju zestawień czy list przebojów.

Ale z czasem zacząłem odchodzić od Eurowizji, tak jak od tego konkursu odchodziła jakość. Również polskie piosenki zgłaszane do tego plebiscytu były na coraz niższym poziomie. W tym roku również nie byłem i nie jestem zwolennikiem polskiej piosenki konkursowej, choć twierdzę, iż głos Justyny Steczkowskiej jest jednym z najlepszych w Polsce.

Eurowizja to kicz. Wygrać ten konkurs jest obciachem, bo sam start w nim jest obciachem. I na tym polega mój kłopot z zespołem Maneskin, całkiem niezłym, ale kiedy spoglądam nań przez pryzmat startu w tym plebiscycie krzywię się nieznacznie. Przypomnę, że Włosi wygrali w 2021 roku. Oni zresztą również są dowodem, że Eurowizję wygrywa się nie tylko muzyką. A może nawet najmniej muzyką. Ważne jest show a najlepiej kontrowersja. Tak jak w niemal całym dzisiejszym showbiznesie.

A zatem Pani Justyno, dobrze się stało. Niepotrzebny był jedynie ten balonik napompowany jak wszystkie te baloniki przed piłkarskimi występami polskich piłkarzy na Euro czy Mundialu. Długo się dmucha a pęka w sekundę, cztery minuty bądź minut dziewięćdziesiąt.

***

- To 50 odcinek Tygodnia Subiektywnego. Ostatni. Ta okrągła rocznica to idealny moment, by podziękować tym, którzy czytali co tydzień, czasem dzielili się wrażeniami. No właśnie, teksty subiektywne wypłynęły z potrzeby podzielenia się spostrzeżeniami. Dawało mi to ogromną satysfakcję i przyjemność.

Cała pięćdziesiątka będzie jeszcze jakiś czas dostępna w tym miejscu. Do przeczytania! Do usłyszenia na falach radiowych i zobaczenia w TV. Pozdrowienia!   

 

Ciąg dalszy nie nastąpi…

#tydzieńsubiektywny #tydzień #polityka #wybory #film #muzyka #podsumowanie

Zobacz również

Tydzień subiektywny - odc. 47
"Let The People Dance!"
Przyjechał policjant

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...