Nowe mieszkanie tętni życiem.
Na Planecie Ziemia przytrafiają się każdemu dobre i złe rzeczy. Wtedy kiedy jest pięknie mówimy „chwilo trwaj” a kiedy jest gorzej tłumaczymy, że nic nie trwa wiecznie więc i trzeba to zło przetrwać i najważniejsze, żeby się nie pogubić i zareagować we właściwy sposób na sytuację. Tłumaczymy to „naszym” na mieszkaniach. Osobom, które wychodzą z kryzysu bezdomności i uzależnień. Wszyscy ci, którzy dwa miesiące temu trafili do naszego nowego zupowego mieszkania podjęli już dawno pracę. Niektórzy dostali już nawet wypłatę i mogli dołożyć się do rachunków. Czasami nie zdajemy sobie sprawy jaki to jest przełom jeżeli człowiek poczuje, że ma sprawczość w swoim życiu, że coś od niego zależy. Pan J. zaraz po terapii podjął pracę, ale nie było to środowisko sprzyjające do tego, aby trzeźwość utrzymać. Wracając do domu poszedł inną drogą niż zwykle i mijając jeden z budynków przypomniał sobie, że była tutaj firma z którą współpracował z 20 lat temu. Wszedł i powiedział, że szuka pracy. Po tygodniu od tego zdarzenia pokazał nam umowę o pracę. Cieszył się ze zbiegu okoliczności i z tego, że SAM to załatwił i że jest umowa o pracę, bo cały czas wcześniej były to jakieś zleceniówki lub przeciąganie z podpisaniem umowy za tydzień, za chwilę, jak ktoś wróci z urlopu itp. Pan M. wczoraj powiedział, że wszystko go cieszy, nawet to, że znowu pada deszcz. Budzi się we własnym pokoju i czasami parę razy zamyka i otwiera oczy, żeby przekonać się, że to nie jest sen. Za każdym razem po terapii wracał do schronisk i noclegowni. Tam o własnym kącie i ciszy nie było mowy. Mówi o tym, że bywa, że jadąc tramwajem wstaje nagle z siedzenia i klepiąc się po kieszeni sprawdza czy ma klucze od mieszkania. Tak dawno nie miał kluczy, że ciągle musi się upewniać, że to nie jest sen i że te kucze w jego kieszeni świadczą o tym, że ma dokąd po pracy wracać. Byliśmy u niego wczoraj, gotował rosół – pięknie pachniało. Zapach domowego rosołu był uzupełnieniem tych dających nadzieję rozmów i czynów 😊
Trwa ładowanie...