Najcenniejsza (?) inkluzja... dla nauki?

Obrazek posta

Ta historia to najlepszy przykład na to, że nie zawsze rozmiar ma największe znaczenie. No bo czemu niby, moglibyście spytać, dla nauki miałaby być tak cenna jakaś tam pchła zatopiona w bursztynie? Gdyby Wam takie pytanie przyszło do głowy to całkowicie słusznie. Bo pchła, sama w sobie za wiele do świata nauki nie wnosi. No, może poza informacją że już 40 mln lat temu te dokuczliwe stworzenia podgryzały praprzodków naszych "domaćnych milaczków" (jak mówią na psy i koty nasi czescy sąsiedzi) takich choćby jak Miacis...

...czyli pradziadek kotów i psów

czy wielkości małego pieska - Eurohippus...

...daleki krewny obecnych koni.

 

Znacznie cenniejsza od samej pchły okazała się być bakteria znaleziona podczas analizy tego, co zostało z krwi, którą się ta pchła jeszcze za życia była opiła. A bakterią tą, była ni mniej ni więcej tylko Yersinia Pestis... 

...czyli skrywające się pod tą łacińską nazwą cholerstwo odpowiedzialne za epidemie dżumy. A wartość tego odkrycia dla nauki można wycenić choćby tym, że jeśli nie wszystkie, to część przynajmniej podręczników do prehistorii musimy napisać na nowo.

 

A czemuż to? Otóż... jeszcze pod koniec XX wieku sądzono, że epidemie dżumy jakie dziesiątkowały średniowieczną i oświeceniową Europę były zjawiskiem stosunkowo nowym. A sama bakteria je wywołująca została przywleczona do Wenecji w XIII wieku...

...najprawdopodobniej na jednym z kupieckich statków wracających z wypraw handlowych gdzieś z okolic wschodnich rubieży Morza Czarnego.

 

Powszechnym również w świecie nauki był pogląd, że trwające od tysięcy lat migracje kolejnych ludów z wielkich stepów do Europy były spowodowane głównie chęcią zagarnięcia znajdujących się tutaj bogactw i przejęcia władzy nad tymi terenami. I nie bez znaczenia pozostaje tutaj fakt, że ostatnie trzy wielkie najazdy na Europę czyli turecki...

...powstrzymany przez Sobieskiego pod Wiedniem;

mongolsko/tatarski z XIIIw...

podczas którego w bitwie pod Legnicą zginął Henryk II Pobożny;

oraz Hunów Atylli...

...na starożytny Rzym w V wieku, miały właśnie taki zbrojno - łupieżczy charakter.

 

Jednak w świetle ostatnich badań nie wszystkie te "migracje stepowców" musiały tak wyglądać. A bohaterka naszej dzisiejszej opowieści (oczywiście nie pchła, tylko bakteria) jest jednym z najlepszych dowodów na to. Jednak zanim przejdziemy bezpośrednio do niej, musimy pochylić się nad jeszcze jednym najazdem. Rzadziej wspominaną i trochę starszą, bo mającą miejsce na przełomie XIII i XII wieku przed Chrystusem tzw. "Inwazją Ludów Morza"...

...a zrobimy to głównie po to, żeby mieć szerszy obraz / lepsze zrozumienie jak kształtowało się i zmieniało nasze pojmowanie tego co i dlaczego faktycznie w tej zamierzchłej przeszłości zaszło.

 

Historię "Inwazji Ludów Morza" znamy szczątkowo i to głównie ze źródeł egipskich. Co w tym przypadku ma duże znaczenie bo moment opisywany w tych źródłach to właściwie sam koniec tego wydarzenia. I o ile sam termin może Wam się nie kojarzyć z niczym, to kiedy tylko wspomnieć imiona głównych aktorów tamtych wydarzeń robi się znacznie bardziej znajomo. Po stronie egipskiej na przykład Ramzes III czy Hatszepsut...

Od strony greckiej Odys..

...Achilles...

...Parys czy piękna Helena.

Już sama wojna trojańska...

...opisywana przez Homera to historia znana raczej powszechnie a wydarzenia te miały miejsce właśnie w tym czasie i z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że były ich częścią.

 

Co się dokładnie wydarzyło? Nie wiemy. Starsze interpretacje źródeł skłaniały się do wersji, że w okolicach roku 1177 p.n.e. doszło do zbrojnej napaści ludów zamieszkujących Europę zachodnią i północną na najbardziej rozwinięte wówczas kraje znajdujące się na południe i wschód od Europy...

...od mykeńskiej Grecji poczynając przez minojską Kretę, kraje Hetytów i Asyryjczyków aż po Egipt. A ponieważ dokładnie znamy historię właściwie ostatniej bitwy, wygranej przez Ramzesa III...

...to cały charakter tych ruchów był uznawany za inwazję. Dziwnym w tym wszystkim jedynie wydawało się naukowcom to, że całkowicie niespotykanie w całej historii starożytnej ci "najeźdźcy" przemieszczali się wraz z całymi rodzinami (żonami, starcami i dziećmi) i całym swoim dobytkiem. No ale ponieważ ten fakt nie bardzo pasował do całej narracji postanowiono się nim zbytnio nie przejmować.

 

Do innej interpretacji wydarzeń sprzed roku 1177 p.n.e. próbuje od lat nakłonić "akademię" prof. Eric Cline, który w swoich licznych publikacjach i wykładach wskazuje na cały szereg okoliczności mogących po skumulowaniu dać bardzo podobny do inwazji rezultat. "Long story szort" - wieloletnie susze nawiedzające Europę (o których wiemy z jednej strony z listów jakie władcy Hetytów słali do Egipskich faraonów z prośbą o przysłanie zboża, a z drugiej z badań odwiertów z jezior położonych na terenie Włoch) spowodowały głód, który wcześniej czy później musiał wywołać epidemię różnych chorób zakaźnych. I przed tym wszystkim te ocalałe resztki "Ludów morza" mogły uciekać z całym dobytkiem i rodziną.

 

Do tego część przynajmniej miast położona w Grecji, obecnej Turcji i Lewancie wykazuje zniszczenia bardziej podobne do tych wywołanych trzęsieniami ziemi niż najazdem, a ponieważ tamten teren leży na uskokach tektonicznych, które co jakiś czas ulegają cyklicznym rozprężeniom...

...to te migrujące masy ludzi mogły wchodzić już nie na teren "rozwinięty cywilizacyjnie", tylko częściowo opuszczony/wyludniony po kataklizmie bądź serii kataklizmów.

 

Starożytny Egipt i Babilonia jako kraje mniej zależne od opadów deszczu dzięki rozbudowanej sieci kanałów nawadniających pola (wodą z Nilu, Tygrysu i Eufratu) były w stanie może nie tyle przetrwać w nienaruszonym stanie, co przynajmniej się wyżywić i właśnie ze względu na te zasoby żywności stały się celem ostatecznym tych inwazji i przynajmniej Egipt dwukrotnie sobie z nimi poradził.

 

Dlaczego w ogóle te wszystkie wydarzenia nazywamy "Inwazją Ludów Morza"? Ano dlatego, że według zapisów egipskich większość tych "najeźdźców" przypłynęła morzem na statkach. Bo jak się okazuje w tym czasie, czyli już 3 tysiące lat temu żegluga morska była doskonale rozwinięta a handel i piractwo kwitły nie tylko w okolicach Morza Śródziemnego. Szlaki komunikacyjno handlowe i to zarówno morskie jak i lądowe rozpościerały się od starożytnych Indii i Chin aż po Wyspy Brytyjskie i Skandynawię z jednej oraz Afrykę centralną z drugiej strony. A ilość towarów, które krążyły po świecie już wtedy liczono w setkach ton rocznie. I to jest kolejna rzecz, która zupełnie nie przystaje do dawnego obrazu tego starożytnego świata, w którym małe, średnio rozgarnięte grupki ludzi żyły w wyizolowanych enklawach zupełnie się ze sobą nie komunikując.

 

Czym handlowano w tym czasie? To najlepiej widać po zawartości towarów odnalezionych między 1985 a 1994 rokiem w tzw. wraku z Uluburun... 

...zakłada się, że statek ten zatonął około 1300 roku p.n.e. u wybrzeży dzisiejszej południowej Turcji a po opłynięciu śródziemnomorskich portów prawdopodobnie kierował się na Morze Czarne. W ładowniach poza 10 tonami miedzi i toną cyny...

...czyli surowców potrzebnych do wyprodukowania brązu (stopu tych dwóch metali w stosunku 10:1) w ilościach wystarczających do wyposażenia...

...trzystu osobowej armii, znaleziono również miejscowe wino, oliwę, zboża i owoce oraz afrykański heban i kość słoniową, egipską ceramikę i bryły kobaltowego szkła oraz oczywiście...

...nasz bursztyn :) Czyli wszystko co luksusowe w ówczesnym czasie i czym można było z korzyścią pohandlować.

 

I teraz już możemy wrócić do naszej inkluzji i jej znaczenia dla świata nauki...

...bo odkrycie bakterii dżumy w tak starym materiale otworzyło naukowcom oczy na zupełnie nową perspektywę. Wcześniej, jak już wspominałem, sądzono że Yersinia Pestis to całkiem nowy szczep, który powstał, bądź uzłośliwił się około 1200 roku naszej ery. Najbardziej śmiałe hipotezy zakładały że może w VI wieku już istniała? Po tym (opublikowanym w 2015 roku) odkryciu zaczęto szukać śladów znacznie wcześniej i tutaj bardzo pomocna okazała się archeogenetyka - bo oczywiście poza ludzkim można badać również genomy bakterii - dzięki której udało się przesunąć czas "uzłośliwienia" bakterii dżumy na przynajmniej 5 tysięcy lat wstecz.

 

Być może wiecie o tym, że już 3 - 4 tysiące lat p.n.e. na terenie Węgier, Bułgarii, Mołdawii i Ukrainy istniały bardzo bogate rolnicze cywilizacje...

...żyjące w osadach skupiających nierzadko i po 10 tys. ludzi...

...oczywiście w pochówkach ich "wodzów" bardzo bogato wyposażonych w ozdoby ze złota...

...można odnaleźć również przedmioty wykonane z bursztynu, takie jak te poniżej...

Przez wiele lat archeolodzy nie byli w stanie wyjaśnić dlaczego część z tych osad w pewnym momencie została spalona do fundamentów, opuszczona i nigdy nie odbudowana. Tutaj również podejrzewano inwazję ludzi ze stepów. Tylko znowu, nie znaleziono żadnych śladów walki ani broni. Za to ostatnio znaleziono bakterie dżumy i masowe groby, jak przy każdej epidemii. I po raz kolejny okazało się, że być może żadnej zbrojnej inwazji ze stepów nie było i tym razem.

 

Co wcale nie znaczy, że nie było migracji. Te falami odbywały się przez tysiąclecia i biorąc pod uwagę tylko ostatnie ustalenia odnośnie rozprzestrzeniania się bakterii dżumy w tamtym czasie...

...a z drugiej strony, sieć powiązań genetycznych występujących między przebadanymi do tej pory przedstawicielami różnych ówczesnych kultur z terenów całej Europy i nie tylko...

...można spokojnie stwierdzić, że nie dość, że ludzie nie żyli w małych odosobnionych grupkach pozbawionych kontaktów na szeroką skalę a na terenach Polski i Europy centralno – północnej nic szczególnego się w tym czasie nie działo, to wręcz odwrotnie, już wtedy podróżowano na potęgę a handel (naszym bursztynem również) kwitł w najlepsze :)

 

Nie będę się już tutaj rozpisywał o kolejnych odkryciach, bo mam wrażenie, że samą ideę, dlaczego ta inkluzja jest dla nauki tak cenna doskonale ilustrują te dwa przykłady. A z drugiej strony, w świetle nowych odkryć które się ciągle pojawiają, cała prehistoria jest właściwie do przepisania na nowo. I to jest podróż w którą chciałbym się w najbliższych latach udać. Bardzo daleka podróż. Zarówno w czasie jak i przestrzeni. A ponieważ bursztyn odgrywa w całej tej historii rolę niebagatelną to Was - bursztynowych fascynatów - najchętniej zabrałbym ze sobą :)

 

Moje (wieloletnie już) poszukiwania doprowadziłem do takiego momentu, w którym uważam, że jestem gotów podjąć się próby opisania tego jak na przestrzeni dziejów bursztyn się po świecie rozchodził i co w związku z tym działo się na naszych terenach w tym czasie. Chciałbym całą tą zgromadzoną wiedzą podzielić się z Wami w postaci nowej serii (trzech, może pięciu) filmów, które będą co jakiś czas pojawiać się na kanale. Tylko od razu muszę zastrzec, że biorąc pod uwagę ogrom materiału jaki jeszcze wymaga uwagi i pracy która pozostała do wykonania przy samych filmach raczej będą się one pojawiały rzadziej niż częściej. I to oczywiście wcale nie znaczy, że od tej chwili zmieniamy profil kanału. My go tylko poszerzamy. A w między czasie (jak zawsze) będziemy łowić, szlifować, filmować i robić z bursztynem wszystkie te rzeczy co dotychczas :) 

 

Natomiast do wszystkich z Was gorąca prośba. Jeśli traficie gdzieś, podczas swoich podróży (po Polsce czy gdzieś dalej po świecie) na jakiekolwiek informacje o bursztynie, bądź ekspozycje z bursztynami z zamierzchłej przeszłości to róbcie zdjęcia, notujcie i ślijcie ( wojciechkurczewski@o2.pl ) do mnie. A jeśli się "nie da", to przynajmniej dajcie znać "co", "gdzie" i "jak" a ja (w miarę możliwości) już sam postaram się do szczegółów tych informacji dotrzeć.

 

No i, tytułem końca już, chciałbym tylko dodać, że wszystko to jest moją małą oddolną / obywatelską inicjatywą i przez żadne "ośrodki" ani akademickie, ani żadne inne, nie jestem sponsorowany. Ale dla całej sprawy to tylko lepiej, bo gdyby liczyć na "akademię" czy "unijne" wsparcie, to dekady całe trzeba by było czekać na jakiekolwiek wyniki. A patrząc tylko na to, co przez ostatnie 10 lat udało się osiągnąć chłopakom z "Megalithomanii" jestem pewien, że "with a little help from my firends" zrobię to wszystko o niebo szybciej i lepiej ;)

 

No i już...

 

Miłego weekendu i w ogóle wszystkiego dobrego :)

bursztyn bursztyny inkluzja historia

Zobacz również

Bursztynowe rozdania - grudzień, styczeń i luty
Aryciekawy artefakt z jednego z ostatnich połowów...
A co tam Panie w... pogodzie?

Komentarze (4)

Trwa ładowanie...