Dlaczego uznałem, że TT600 S to dobry motocykl dla preppersa?

Obrazek posta

Do mojej XTZ 750 Super Ténéré dołączyła młodsza, ale bardziej dzika siostra - Yamaha TT600 S Belgarda z 1996 roku. Czeka mnie sporo pracy i worek pieniędzy do wydania, ale grunt, że już na chodzie.

Niektórzy gonią za najnowszymi motocyklami, wypchanymi elektroniką, komputerami pokładowymi i trybami jazdy dostępnymi po opłaceniu subskrypcji. Może i mają rację - „kupić nowe i mieć z głowy na parę lat”. Ale ja wybrałem inną drogę. W świecie, gdzie jeden czujnik potrafi unieruchomić maszynę za kilkadziesiąt tysięcy złotych, stawiam na to, co prymitywne, proste i toporne. Na to, co ma szanse przetrwać długotrwały kryzys lub wręcz upadek cywilizacji.

TT600 S Belgarda to nie jest zwykła maszyna - to silnik i duch legendy Dakaru z lat '80: XT600 Ténéré wsadzone w lżejszego i bardziej terenowego potwora. Lżejsza, bardziej spartańska, z lepszym zawieszeniem - zbudowana, by działać tam, gdzie asfalt i cywilizacja zostały za horyzontem.

Dlaczego uznałem, że TT600 S to dobry motocykl dla preppersa?

Prostota - jednocylindrowiec, chłodzony powietrzem, gaźnik. Zero elektroniki - ta maszyna nawet nie ma elektrycznego rozrusznika czy nawet akumulatora. Odpalasz motocykl na kopkę, a prąd jest wytwarzany na bieżąco przez alternator napędzany przez silnik. Jeśli coś padnie, naprawisz to u rolnika w stodole, a nie w serwisie z laptopem.

Niezawodność - projektowana na najtrudniejsze rajdy, przeszła chrzest bojowy w ekstremach, gdzie awaria oznaczała koniec marzeń.

Łatwy serwis - części wciąż dostępne, konstrukcja przyjazna dla majsterkowicza. Kumpel pomógł mi uszczelnić lagi, założyć skarpety i wymienić w nich olej (pozdrowienia dla Damiana), zrobiłem ślizg łańcucha i teraz czekam na graty do większego serwisu. W planach: hamulce, nowa opona na tył, LEDowa lampa od Lumens4Legends, osłona przedniej zębatki, kierunkowskazy i cała lista drobiazgów - najważniejsze, że nie trzeba wszystkiego na raz. Krok po kroku przywrócę ją do życia. Pisząc ten post czekam na kuriera z płytą pod silnik.

W planach mam zakup akcesoryjnego, większego baku. Wystarczy odkręcić jedną śrubę aby zdjąć mniejszy i przygotować maszynę na dłuższe trasy.

TT600 S jest o ponad 100 kg lżejsza od mojej XTZ 750. W terenie to jak dzień i noc. To pokazuje, że każda maszyna ma swoje przeznaczenie. O ile XTZ 750 idealnie sprawdza się na asfalcie, przestronnych szutrach i w dalszych, łatwiejszych terenowo podróżach z większym bagażem to manewrowanie w lesie, przeskakiwanie przeszkód, wyjeżdżanie z koleiny, wyciąganie motocykla z błota - z ćwierćtonowym motocyklem to prawdziwa walka, a na 140kg TT600 to wszystko stało się o wiele prostsze.

To nie jest błyszcząca zabawka z salonu. To narzędzie. Idealne na trudne odcinki Trans Euro Trail, na RAT-y, albo do patrolowania okolicznych lasów, pól, łąk i bezdroży.

Kiedy wsiadam na TT600 S, czuję kawał historii i prawdziwą mechaniczną siłę. To przypomnienie, że w świecie pełnym cyfrowych gadżetów, można odnaleźć prawdziwą wartość w prostocie i niezawodności.

A Wy czym aktualnie latacie? Bardziej nowoczesne sprzęty z elektroniką, czy raczej stare, toporne maszyny?

Ktoś z Was jeździ TT albo XT? Chętnie poczytam o Waszych doświadczeniach i patencie na ogarnianie tych motocykli w terenie.

enduro preppers survival motocykl adventure bushcraft Yamaha offroad

Zobacz również

TET - wielka, offroadowa sieć szlaków
Budowle ochronne - różnice między schronami a ukryciami
Reakcja jelenia na postrzał

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...