Przed nami piękne chwile

Obrazek posta

Izabella Starzec: Obejmuje pan od sezonu 2025/26 artystyczne kierownictwo cyklu koncertów organowych w Narodowym Forum Muzyki. Na czym polega dobre zaplanowanie spotkań organowych?

 

Karol Mossakowski, organista tytularny kościoła św. Sulpicjusza w Paryżu: Jest wiele czynników, które biorę pod uwagę, ale chyba przede wszystkim to jest jakość – wyjątkowi wykonawcy, organiści, których osobiście miałem okazję słyszeć na koncertach i którzy czymś mnie urzekli: prezencją, charyzmą, muzykalnością.

Najważniejszą sprawą jest zatem poziom artystyczny, ale i różnorodność programów. Chodzi o to, by wrocławskiej publiczności móc pokazać organy jako instrument bardzo wszechstronny – także w samych formatach, czyli łączeniu z innymi instrumentami. Dlatego w tym sezonie mamy na przykład organy z trąbką. Niby dość osłuchane zestawienie, ale w niecodziennym repertuarze.

 

Czyli niekoniecznie Charpentier, czy Stanley Clark, dajmy na to.

 

– No właśnie. Odkryłem duet niemieckich muzyków, którzy nagrali na znakomitym poziomie artystycznym różne aranżacje Brahmsa, Mahlera, czy współczesne kreacje. Dlatego pomyślałem, że będzie to  dobra okazja, by niejako odświeżyć ten stereotypowy duet w bardzo ciekawym repertuarze. Mam w tym względzie swoje obserwacje, że czasami słabością niektórych koncertów jest nie artysta, tylko nietrafione propozycje, albo zbyt ambitny, bardzo trudny do słuchania repertuar.

 

W jakim zakresie zatem chciałby pan sugerować pewne tropy repertuarowe?

 

– Wydaje mi się, że to jest też część mojej wrocławskiej misji, podczas której mogę dzielić się moim  doświadczeniem scenicznym i w jakimś jednak zakresie sugerować pewne rozwiązania repertuarowe, jednak bez narzucania z góry.

 

Wydaje się to bardzo dobrą ścieżką. Na niejednym koncercie organowym odnosiłam wrażenie, że program jest bardziej dla wykonawcy, niż słuchaczy. Nie myślę tu oczywiście o graniu pod publiczkę samych hitów organowych, raczej o takich zestawieniach, które są naprawdę bardzo wymagające.

 

– Oczywiście, to wszystko jest kwestią dobrej równowagi.  Cały koncert z samymi głośnymi utworami też jest nie do zniesienia. Nie można też traktować publiczności niepoważnie, uznając, że trudny repertuar jest nie do udźwignięcia. Dlatego każdy koncert musi być zróżnicowany. Zależy mi na tym, by wrocławianie odkrywali ten wspaniały instrument, który powstał w Narodowym Forum Muzyki. To są naprawdę wyjątkowe organy w skali światowej.

 

Słuchaczy trzeba jednak przyzwyczaić do brzmienia organowego, które nie jest łatwe w percepcji.

 

– Dlatego należy brać pod uwagę wiele czynników wpływających na to, czy publiczność pokocha organy, czy je znienawidzi. Organy nie są i nigdy nie będą tak popularne i znane jak fortepian czy skrzypce. Jednak nie o to też chodzi, by zrobić z organów instrument, którym nie jest. Ja osobiście organy kocham od urodzenia i zależy mi, żeby tę miłość przekazywać. Jednocześnie pokazać, że to nie jest – jak się ludziom czasami kojarzy – instrument nudny, albo który straszy masywnością brzmienia.

Trzeba wyciągać rękę do publiczności przez program i zestawienia brzmieniowe z innymi instrumentami czy składami wykonawczymi.

 

fot.  Marie Rolland

 

 

Jakie zatem będą inne, oprócz solowych organów, czy z trąbką, konfiguracje brzmieniowe?

 

– Proponujemy organy plus dziecięce chóry chłopięce i dziewczęce Narodowego Forum Muzyki. Wystąpi znakomity szwajcarski muzyk, który potrafi grać wspaniale Bacha, jak i swoje aranżacje. W tym programie znajdą się więc utwory Bacha, suita „Carmen” Bizeta i aranżacje na dwa dziecięce chóry.

 

Repertuar na organy i chór, czy głos w ogóle jest bardzo bogaty.

 

– To prawda, a organy, kiedy wchodzą w reakcję z innym instrumentem, czy głosem, nabierają nowego życia, innego wymiaru. Powtórzę, musimy budować publiczność w Narodowym Forum Muzyki dla organów. Zależy mi na tym, żeby nie przenosić koncertów, które znamy z kościołów, do sali koncertowej. Nie po to budowaliśmy organy w NFM! Zależy mi na tym, żeby ta publiczność, która na co dzień słucha orkiestry symfonicznej czy instrumentalistów, odnalazła w organach cały świat różnych doznań. Zwłaszcza w takim wyjątkowym miejscu. W sali Narodowego Forum Muzyki akustyka wpływa na piękny odbiór, a gdy słucha się niskich dźwięków, to mamy wrażenie, że one nas przytulają.

 

Jakie inne zalety mają organy w sali koncertowej?

 

– Przede wszystkim widzimy muzyka. W kościołach rzadko kiedy to się zdarza, chyba że jest jakiś system z kamerami i ekranami. W sali koncertowej organista wychodzi na scenę jak każdy inny artysta, a część wizualna też wpływa na odbiór i pomaga w lepszym zrozumieniu muzyki. Patrząc na ręce organisty łatwiej jest odnaleźć się w gąszczu harmonii, czy skomplikowanych polifonii. Możliwość obserwacji daje możliwość kontaktu z artystą.

Poza tym w sali koncertowej możemy łatwiej współgrać z innymi muzykami, ponieważ jest przygotowana do tego, żebyśmy mogli grać z orkiestrą, czy z chórem, czy jakimś składem instrumentalnym. Wprawdzie zetknąłem się z opiniami, że brakuje publiczności tego charakterystycznego dla kościołów pogłosu, ale z drugiej strony selektywność brzmienia pozwala łatwiej zrozumieć muzykę. Wreszcie, w sali koncertowej mamy dużo swobodniejszą rękę w planowaniu repertuaru niż w kościele.

 

Organy zabrzmią z orkiestrą podczas inauguracji sezonu 2025/26. Myślę, że to będzie wspaniała okazja, by przekonać się jakimi zaletami odznacza się takie zestawienie, jak i posłuchać pana w niecodziennym repertuarze.

 

– Zagram Koncert A-dur KV 414 Mozarta, który jest napisany tak, jak jego sonaty kościelne, czyli mający taką samą fakturę. Wykonywałem ten koncert także w oryginale, na fortepianie. Uzmysłowiłem sobie, że ma ten sam kolor, toteż włączyłem go do repertuaru organowego. Zaaranżowałem również na organy Wariacje na temat Paganiniego Witolda Lutosławskiego. Myślę, że program dostarczy publiczności wielu doznań brzmieniowych.

 

Zakochałam się w muzyce organowej dopiero po jakimś czasie, a sprawił to Cesar Franck. Moje odkrywanie repertuaru organowego zaczęło się od polubienia najpierw tej typowo francuskiej szkoły organowej, a potem się to poszerzyło na innych kompozytorów i epoki.

 

– To jest bardzo ciekawe, co pani mówi o tym Francku i momencie, w którym jakiś utwór nas tak szczególnie oczarował, że mamy ochotę się zagłębić bardziej w repertuarze organowym. Kluczem jest też artysta i sposób, w jaki gra, dobiera brzmienia organów, żeby było zrozumiałe dla publiczności, ciepłe, poruszające. Nawiasem mówiąc, Franck był jednym z organistów, który inaugurował moje organy, przy których obecnie gram we Francji w kościele św. Sulpicjusza. Wtedy odczuwa się magię takiego miejsca.

Przed nami piękne chwile z organami w NFM. Mam rozeznanie, jak sale koncertowe budują repertuary, w jaki sposób zachęcają do organów. Chętnie się tym podzielę we Wrocławiu. To od nas zależy, by ten wspaniały instrument żył i przyciągał publiczność.

Karol Mossakowski Izabella Starzec organy Narodowe Forum Muzyki Wrocław

Zobacz również

Śpiewając, wywalam z siebie wszystko
Smutne refleksje
Gdzie jest Chopin?

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...