Bravissimo, Spyres!

Obrazek posta

Peregrynując w 2025 roku za Michaelem Spyresem (baritenor) najpierw została zaliczona Lizbona, gdzie w sali koncertowej Fundacji Calouste'a Gulbenkiana wystąpił wraz z Il Pomo d’Oro z przepięknym barokowym repertuarem. Potem przyszedł katowicki NOSPR i fenomenalne wykonanie tytułowej partii w Oratorium „Jephte” Haendla, by wreszcie w Barcelonie posłuchać Spyresa w repertuarze operowym. Stąd pomysł na grudniowy „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego w Gran Teatre del Liceu.

Ta wdzięczna ramotka trzyma się mocno w repertuarach teatrów operowych świata od dnia swej premiery w 1832 roku. Ujmuje typowym bel canto, uroczymi melodiami, no i nieskomplikowana fabułą z wyrazistymi postaciami o mocnych rysach komediowych. Taka opera dla początkujących: zabawna, kolorowa i romantyczna.

Jest główny bohater – safandułowaty nieco wieśniak Nemorino, który walczy o względy Adiny. Jest totalnie bufoński wojak Belcore – tyle przystojny, co głupawy. Jest Dulcamara – wędrowny handlarz wszystkim i niczym, a przede wszystkim szarlatan sprzedający „cudowny" i niezawodny „eliksir miłości”. Obsady solistycznej dopełnia jeszcze praczka Gianetta, plus rozbudowany mocno chór (wieśniacy, żołnierze, ludność miejscowa).

Realizacja barcelońska ma dość długą historię. Początki tej inscenizacji sięgają 1983 roku, kiedy reżyser Mario Gas zaprezentował ją na Festiwalu Grec. Był to wielki sukces, toteż po 10 latach reaktywowano tę wersję na Festiwalu Peralada. Teatre del Liceu przejęło ją w sezonie 1997/1998, a kilka lat później Teatr zlecił Gasowi rewizję, której premiera odbyła się w 2005 roku. Ta właśnie wersja przetrwała do dziś – wersja, która przenosi akcję do małego toskańskiego miasteczka w 1922 roku i wzbogaca humor Donizettiego odniesieniami do kina muzycznego i uniwersum Felliniego. Z ciekawostek obsadowych wypada zaznaczyć, że Aleksandra Kurzak w sezonie 2012-2013 występowała w tej realizacji.

 

 

A skrzy się ona od zdarzeń, działań, ruchu. Nie ma statycznych momentów (oczywiście z niewielkimi wyjątkami jak np. „Una furtiva lagrima”), tylko zachęca odbiorców do śledzenia akcji rozgrywanej w różnych miejscach sceny. Obsada – przepyszna. Michael Spyres jako Nemorino – ciepły, momentami uroczo nieporadny, ale i niedający sobie w kaszę dmuchać. Głosowo nienaganny, przejmująco wrażliwy, jak w „Una furtiva lagrima” (gromkie brawa przytrzymały sytuację na kilka minut), z drugiej strony komiczny, bezbłędny w fioriturach, idealny w bel canto. Jego fantastyczna vis comica dodała inscenizacji tempa, dostarczając też niekłamanej radości i szczerego śmiechu

Serena Sáenz pokazała ciepłą i pewną siebie Adinę. Jej liryczny sopran z koloraturowymi możliwościami poznałam w lipcu 2025 podczas festiwalu operowego w Monachium, gdzie wybitnie kreowała tytułową „Córkę pułku”. W Barcelonie też z radością słuchałam jej wdzięcznego, słodkiego głosu, z pewnymi górami i ładną barwą w dole skali. Głosu, który potrafił wzruszyć i rozbawić w ariach i duetach z Dulcamarą, czy Nemorino.  

Belcore w interpretacji Carlesa Pachona okazał się kwintesencją żołnierskiej buty i tępoty. Cudownie oglądało się aktorskie wyczyny śpiewaka, obdarzonego skądinąd przepięknym głosem (można go będzie usłyszeć w 2026 roku m.in. w Berlinie), wyrównanymi rejestrami, liryzmem i gęstym wolumenem. Jego postać była może nieco przerysowana, ale dodawała komizmu. Jakże zabawny był Pachon w ruchach i gestach.

Ambrogio Maestri jako Dulcamara dostarczył wiele satysfakcji aktorskiej, mniej wokalnej. Śpiewak dysponuje bowiem głosem już nieco zużytym, ale umiejętnie nadrabia te niedostatki melorecytacjami, czy podkreśleniem rysów charakterologicznych chytrego i cwanego szalbierza, wciskającemu naiwnym wino, jako cudowny napój miłosny. Najważniejsze dla niego są przecież pieniądze. Mimo tych głosowych mankamentów, śpiewak kapitalnie wpisał się w obsadę „Napoju miłosnego”, zdobywając u publiczności wielkie uznanie wyrażone gromkimi oklaskami.

Ja oklaskiwałam z entuzjazmem operę jako całość realizacyjno-obsadowo-muzyczną. Gorące brawa kierowałam też do orkiestry i przede wszystkim „mojego" śpiewaka roku 2025. Bravissimo Spyres!

Michael Spyres Serena Sáenz Ambrogio Maestri Carles Pachon Gaetano Donizetti "Napój miłosny" Izabella Starzec Barcelona Gran Teatre del Liceu

Zobacz również

Trzeba wierzyć w marzenia, czyli „Satyagraha” Magdaleny Zawartko
Święto muzyki improwizowanej
Różne grupy interesów

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...