Pewnego dnia zadzwonił do mnie Łukasz. Zapytał się mnie, czy mam coś zaplanowane w lutym. Odpowiedziałem, że nie. On na to, żebym zarezerwował sobie czas, bo lecimy do Egiptu. W ten sposób dowiedziałem się, że wraz z zespołem dostałem się do finałów mistrzostw świata w programowaniu, które miały odbyć się w Sharm El Sheikh. Nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Spośród 8305 drużyn, reprezentujących 2070 uniwersytetów z 88 krajów, wyłoniona została garstka, która przeszła do ścisłego finału - w tym nasza drużyna. Musiałem się spytać Łukasza dziesięć razy, czy aby na pewno nic nie pomylił. Ale nie pomylił. Tego samego dnia dostałem maila od organizatorów z potwierdzeniem. Było to dla mnie spełnienie marzeń. Rozpisywały się o tym nawet niektóre media.
Udział w mistrzostwach świata otwiera przed informatykami wiele drzwi. Zarówno Łukasz, jak i Damian pracują teraz w Stanach Zjednoczonych. Zarabiają prawdopodobnie więcej niż ja kiedykolwiek będę. Ja również otrzymałem wiele ofert pracy. Dostaje je do dziś. I to od tych największych. Wolałem jednak zostać na uczelni. Rok temu się przełamałem i poszedłem na praktyki do znanej na całym świecie, wrocławskiej firmy produkującej gry. Pod koniec praktyk, szef naszego zespołu spytał się mnie, jak mi się podobało. Odpowiedziałem, że pracowało mi się dobrze, ekipa była genialna... tylko brakowało mi przekonania, że w tej pracy robię coś ważnego dla świata.
Moja koleżanka powiedziała mi ostatnio, że jedyna praca w jakiej mnie widzi to edukacja. Myślę, że wielu z moich znajomych by się zgodziło. Ja też się zgadzam. Podobno mam dar tłumaczenia skomplikowanych rzeczy w prosty i przystępny sposób. Praca ze studentami i uczniami sprawia mi dużo przyjemności. A ponadto czuję, że robię coś ważnego, bo "nauka [...] to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy" (A. Einstein) ale "żyjemy w społeczeństwie wyjątkowo zależnym od nauki i technologii, w którym mało kto wie cokolwiek o nauce i technologii." (C. Sagan).
Na promowaniu nauki nie zarobię tyle ile mógłbym zarobić programując. Nie wierzę też, aby Patronite mógł to zmienić. Ale wierzę, że dzięki Wam, będę mógł znaleźć trochę czasu na rozkręcenie kanału naukowego na YouTube. Chciałbym aby był to nasz wspólny kanał. To znaczy mój i Wasz. Chciałbym abyście mieli realny wpływ na to jakie tematy poruszam. W końcu tworzę ten kanał dla Was.
Swoich znajomych nie muszę przekonywać o tym, że potrafię mówić ciekawie o nauce. Chciałbym przekonać Ciebie. Poniżej prezentuję krótki przegląd mojej twórczości :)
Zanim zdecydowałem się na kanał naukowy, wystartowałem z kanałem próbnym. Takim przedskoczkiem. Kanał się sprawdził i zebrał swoich fanów, a ja nauczyłem się obrabiać filmy, nagrywać dźwięk i obsługiwać YouTube. Być może tworzone przeze mnie nie będą tak profesjonalne jakbym chciał, ale dzięki doświadczeniu, które zdobyłem mam nadzieję, że nie będę się tych filmów wstydził. Poniżej wizytówka, którą nagrałem specjalnie na nasz kanał.
Przygotowuję się do nagrania pierwszego odcinka. Powinien on pojawić się w pierwszym tygodniu stycznia.
Nasz kanał na YouTubie jest duchowym spadkobiercą bloga o tym samym tytule.
Warto zatem przyjrzeć mu się uważniej. Na blogu starałem się poruszać wiele dziedzin. Pojawiły artykuły dotyczące astronomii, biologii, chemii, fizyki, historii, matematyki, psychologii oraz informatyki. Moje notki kilkukrotnie trafiały na stronę główną popularnego portalu wykop.pl.
Znajomi śmieją się ze mnie, że kiedy chcę przeczytać dobry artykuł, to siadam i piszę :) To może wydać się dziwne, ale lubię czasami poczytać swoje stare artykuły. Jednym z moich ulubionych jest "Promieniowanie kosmiczne, a bezpieczeństwo komputerowe", które ukazało się w magazynie "Delta". Podoba mi się z tego względu, gdyż jest interdyscyplinarny. Udało mi się w tym artykule nawiązać do każdej z dziedzin, którymi zajmuje się magazyn "Delta". Bohaterem jest promieniowanie kosmiczne (wywołane czarnymi dziurami, super nowymi - zatem mowa o astronomii), które przy zderzeniu z ziemską atmosferą emituje deszcz wysokoenergetycznych cząstek (zatem fizyka), które później mogą wejść w interakcję z pamięcią umieszczoną w naszych komputerach (informatyka) i naruszyć bezpieczeństwo systemów kryptograficznych (matematyka).
Bardzo lubię prowadzić zajęcia ze studentami. I chyba studenci również lubią zajęcia ze mną :) W Instytucie w którym prowadzę ćwiczenia, studenci zapisują się przez System Zapisów. Jeśli skończy się limit miejsc w danej grupie ćwiczeniowej, studenci mogą zapisać się do kolejki w nadziei, że miejsce się zwolni. Zdarzyło się kilkukrotnie, że miałem więcej studentów w kolejce niż inni prowadzący w swoich grupach. W tym semestrze prowadzę zajęcia z Wstępu do Informatyki. W grupie mam jedynie studentów o nazwiskach zaczynających się na litery A-K, gdyż oni jako pierwsi mieli dostęp do Systemu Zapisów. Dla reszty już niestety zabrakło miejsca. Poniżej prezentuję opinie studentów na temat moich zajęć:
Jeżeli udało Ci się dotrzeć aż tutaj, to chyba znak, że za bardzo nie zanudziłem na śmierć ;) Nie zapomnij kliknąć “obserwuj” na górze strony. To nic nie kosztuje, a będziecie na bieżąco dowiadywać się co robię i jakie są moje plany :) Dziękuję!