Świadomi odbiorcy horrorów nie lubią jump scare'ów, utożsamiają je z rozrywką skierowaną do "niedzielnych" widzów kina grozy, ale czy każde zmuszenie nas do podskoczenia w siedzeniu przy użyciu sztuczek (przyciemnienie obrazu, odpowiednie kadrowanie, wybuch dźwięków) musi być tanim efekciarstwem?