Podaruj znajomemu subskrypcję Autora Karolina Żuk-Wieczorkiewicz w formie kuponu podarunkowego.
Zobacz jak działają kupony– Chyba się teraz nie poddasz, Dhaaina? – Głos Kasaara ocieka kpiną, gdy z dziobu conneyańskiego żaglowca wpatruję się we wzburzone morze. Potęga żywiołu Vaissy zawsze wzbudzała we mnie respekt, a drań bezbłędnie wyczuwa każdą słabość. – Szkoda byłoby nie doprowadzić opowieści do końca.
Spoglądam na niego ponuro. Uśmiecha się, lecz dostrzegam w tym uśmiechu ślad groźby. Jadowicie zielone oczy Amaina przenikają mnie na wskroś bardziej niż marznący deszcz. Wie. Doskonale zdaje sobie sprawę, kto odpowiada za wszystkie krzywdy w jego życiu… i nie tylko jego. Jedna Vaissa rozumie, czemu postanowił mi pomóc. Gdy stoję z nim twarzą w twarz, moja rozgrzeszająca myśl „dla dobra fabuły” nie wydaje mi się już tak przekonująca jak podczas tworzenia jego książkowej historii.
– Daj jej spokój, Kasaar – wtrąca się Avero, zajęty przygotowywaniem takielunku. Też jest Amainem. Długie czarne włosy lepią mu się do twarzy i ubrania, lecz on tylko zakłada za ucho warkoczyk z amuletami i ponownie skupia się na pracy. – Czeka nas trudny rejs. A wszyscy dotarliśmy zbyt daleko, by się teraz wycofać. – Puszcza do mnie oko, a siedzący na jego ramieniu żmijun skrzeczy na potwierdzenie jego słów.
Mają rację. Przebyłam z nimi długą i wymagającą drogę, częściej usłaną cierniami niż płatkami róż. Walczyłam z potworami: własną niepewnością, wątpliwościami, niewiedzą… a także głosami tych, którzy twierdzili, że nie dam rady. Że obrana przeze mnie ścieżka jest bez sensu, bo nie dysponuję wystarczającym zapleczem, by własnym sumptem wydać książkę z sukcesem. Jakby moje umiejętności – rysunkowe, graficzne czy edytorskie – nie miały wielkiego znaczenia wobec faktu, że nie jestem rekinem marketingu, a w dodatku nie śpię na złocie niczym smok. Ale ja się uparłam. Moja opowieść, ich opowieść, ukazała się drukiem w lutym 2022 r. Ma dobry odzew. Czytelnicy czekają na kolejne historie z Avaroth, a ja wiem, że nie mogę ich zawieść. Ich – oraz wszystkich tych, którzy mi zaufali.
Obejmuję wzrokiem pasażerów conneyańskiego żaglowca. Niektórzy towarzyszą mi od początku drogi, inni dołączyli w jej trakcie. „Moi” ludzie. Czytelnicy, patroni, przyjaciele. Oni też pokochali świat Avaroth. Jego opowieści, obrazy, które tworzę, małe filcowe maskotki… i bohaterów. Zwłaszcza żmijuna.
Mały skrzydlaty gad jak na zawołanie ląduje u moich stóp i próbuje nawiązać telepatyczną więź. Natychmiast ogarnia mnie fala mdłości, ale zarazem czuję w sercu to, co żmijun chciał mi przekazać: odwagę. Ściskam w dłoni rzemień z amuletami: radością z niezależnego wydania, dobrymi słowami czytelników i recenzentów książki, dumą i wsparciem najbliższych. Już podjęłam decyzję.
– Co nam powiesz, Dhaaina? – Kasaar od niechcenia kładzie dłonie na rękojeściach noży. Ignoruję ten gest. Wiem, że nic mi nie grozi.
– Wciągajcie kotwicę i żagle, panowie – odpowiadam spokojnie. – Mamy coś do zrobienia.
Uśmiecham się do grzmiących fal. Nie pozwolę, by powstrzymały mnie przeszkody na szlaku. Są historie, które muszą zostać opowiedziane. A ja zamierzam to zrobić w najlepszym możliwym stylu.
Dla nich. Dla Czytelników… i wszystkich ludzi Avaroth.
Wesprzyj działalność Autora Karolina Żuk-Wieczorkiewicz już teraz!
Chcielibyśmy Cię poinformować o ryzykach, związanych z Twoim zaangażowaniem finansowym. Przekazując środki na realizację pasji Twojego ulubionego Twórcy prosimy, abyś wziął/wzięła pod uwagę kilka kwestii.