Cele
Że one są, jak marzenia dziecka o tym, żeby Święty Mikołaj wreszcie przyniósł mu elektryczną kolejkę, albo o tym, żeby tata wreszcie przestał bić mamę po pijaku.
Albo ten dziwny wujek, co zawsze chce sadzać na kolanko i bawić się w konika. Żeby przestał.
Jesteśmy umówieni? To zdradzę Wam sekret.
Zacząłem pisać nienawisc.pl, bo z szuflady straszy mnie niedokończona książka. I robię wszystko, by jej nie napisać.
Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią pisać powieść mając na głowie dedlajny, normalną robotę, dwie godziny dziennie w korku i obieranie ziemniaków.
Mnie to przerasta, dlatego ona leży w szufladzie i tylko woła do mnie nieśmiało co jakiś czas.
Dlatego zagłuszam jej wołanie pisząc teksty w internecie. I odkładam ją na potem. Zawsze na potem. Ale ona tam jest, widzi co robię i wcale jej się to nie podoba.
Dlatego - by ją choć trochę uciszyć - deklaruję, że ja ją w końcu napiszę.
A że nie wierzę w te progi i w te kwoty to - nie mówcie jej tylko o tym! - to taki mały fortel, by się trochę uciszyła.
Nie wiem też, jak przeliczyć te progi na książkę. Roboty na pewno nie rzucę, bo to nie jest amerykański film.
Ale na pewno - jeśli tak zdecydujecie - postaram się wziąć tę powieść i napierdzielać w klawisze tak, że pożałuje, że nie siedziała cicho.
Od dawna chciałem zrobić coś w obrazie. Coś o czym są moje teksty, ale co zapisane jest na taśmie filmowej.
Tylko, że film to pieniądze. To operator, światło, montaż. Ekipa, benzyna, zakwaterowanie. To zostawienie normalnej roboty i jechanie w Polskę.
To setki tysięcy złotych - w wersji niskobudżetowej. A gdyby zrobić to zupełnie za darmo i po kosztach? To też są gigantyczne pieniądze. Sto tysięcy? Dwieście?
Taka kwota nigdy się tu nie uzbiera, ale to nie znaczy, że nie mogę dopisać tu swojego małego marzenia, prawda?
Więc wpisuję je, w ogóle nie licząc na to, że kiedykolwiek zobaczę takie pieniądze.
Ale chciałem się z Wami tym marzeniem podzielić. A czy ono kiedykolwiek się zrealizuje? Nikt tego nie wie.
Dalej robię to, co robiłem. Dalej piszę teksty o tym, co nas wkurza i o rzeczach, które powinny wyglądać inaczej. Ale przynajmniej piszę to ze stówą w kieszeni.
No dobra, nie mam już tej stówy, bo wydałem ją na piwo i kawę, za co Wam serdecznie dziękuję! :) Wasze zdrowie!
Strona miała być ładna i mądra.
Z tą mądrością to nie mnie oceniać, ale ładna to ona jest nieszczególnie.
Jako, że moją pisaninę uskuteczniam za darmo, inwestuję w serwer, domenę i takie tam, nie byłem w stanie szarpnąć się ani na grafika, ani na magika od kodu.
Po trzech-pięciu miesiącach takiego wsparcia będę mógł takiemu człowiekowi zapłacić. To byłoby bardzo fajne, bo strona mogłaby wreszcie nie wyglądać, jak Beata Szydło na spływie Dunajcem.
Żeby w ogóle nie wyglądała, jak Beata Szydło.
Ech, marzenia.
To oczywiście oznacza, że i ja muszę zacząć być poważniejszy i wreszcie zamienić ten 7-letni rupieć na coś, na czym lepiej się pisze.
Jeśli stuknie nam kilka miesięcy takiego wsparcia (i postawię nową stronę) to kupuję nowego laptopa!
Moje szczęście jest większe niż szczęście Magdaleny Ogórek po latte ze szczyptą cynamonu i czułym uściskiem kolejnego prezesa partii aktualnie wygrywającej w sondażach. Dziękuję!
O Autorze
Kim jestem?
Jestem facetem z internetu, który nie jest do końca normalny, bo zamiast w wolne wieczory jeść kotlety schabowe, wygniatać tyłkiem kanapę z IKEI i oglądać "Mazurską noc kabaretową" siedzi i tłucze w klawisze poklejonego taśmą laptopa.
Część z Was być może mnie już zna. Prowadzę stronę nienawiść.pl, na której piszę moje teksty.
Co ja mówię - część z Was na pewno mnie już zna, bo to Wy namówiliście mnie, bym pojawił się w tym miejscu i wyciągnął rękę po Wasze ciężko zarobione pieniądze :) No dobra, ja wiem, że to się teraz nazywa "wsparciem autora", mecenatem wręcz, ale i tak czuję się, jak striptizerka wypinająca tyłek dla kilku jednodolarowych banknotów.
Jeszcze nie wiem, jak się z tym czuję. Wychowałem się w czasach, gdy wszystko w Internecie było całkowicie darmowe: legalnie, półlegalnie i nielegalnie. Ale hej! Jeśli uważacie, że ten eksperyment wypali i chcecie postawić mi kawę lub piwo - czemu nie. Spróbuję.
Piszę o nas - o naszym społeczeństwie, o Polkach i Polakach, o tym co siedzi mi gdzieś głęboko, jak irytująca drzazga, która kłuje, drapie i nie da o sobie zapomnieć. Piszę sporo o polityce, a raczej o jej patologii i o tym, jak garstka antypatycznych buców próbuje zniszczyć całkiem fajne miejsce do życia, jakim jest przecież nasz kraj.
Piszę, bo jestem ogólnie wkurwiony.
Tak samo, jak Wy.
Czasem piszę też o miłości. Bo tak.
Oprócz tego, że piszę dla siebie i dla Was, zarabiam na chleb w mediach. Jestem dziennikarzem, choć w dzisiejszych czasach i na dzisiejszym rynku mediów to duże słowo.
Nie przedstawiam się, bo w odróżnieniu od otaczających mnie medialnych celebrytów uważam, że wartością człowieka jest to, co ma do powiedzenia, a nie to jak często świeci ryjem w telewizji. Bo zostać tak zwanym ryjem jest bardzo łatwo. Trudniej - spisać swoje myśli zachowując przy tym jakikolwiek poziom. Nawet taki malutki.
Możesz zapoznać się z moimi tekstami tutaj. I zachęcam Cię do tego. Tekstów jest sporo i być może znajdziesz w nich coś dla siebie.
Więc (zdania nie zaczyna się od więc) jestem. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jeśli masz ochotę wesprzeć mnie w mojej pisaninie to będę szczęśliwy. Jeśli nie - kup sobie piwo i czytaj bez żadnych wpłat.
Udostępnij
Zostań Patronem
To mniej więcej tyle, ile dwa piwa Perła w promocji.
Wszyscy mamy świadomość, że obie te rzeczy są podstawą egzystencji człowieka.
Bardzo Ci dziękuję, jeśli zechcesz mi tę egzystencję ułatwić :)
Co mogę zrobić w zamian?
Umieszczę Cię na liście Patronów na moim blogu. Żeby każdy widział, kto jest współwinny mojej pisaninie.
Albo kraftowe piwo, które - przecież sami wiecie - pozwala spłukać z ust smak Perły i sera Gouda.
Jestem Ci za tę dychę bardzo wdzięczny i szeroko się uśmiecham. Dziękuję!
Co mogę dla Ciebie za to zrobić? Mogę przyznać, że te progi nagród sprawiają mi trudność, bo ani nie wyślę Ci zdjęcia w kąpielówkach z autografem, jak blogerki modowe, ani nie będę pieprzył egzaltowanych głupot o tym, jak "stajesz się częścią procesu twórczego" - no, bo kurde szanujmy się.
A co powiesz na to, że trafisz na listę wspomagających, jak w progu wyżej, a dodatkowo wrzucę na FB posta ze specjalnymi podziękowaniami dla 10-złotowców?
Jedna z bohaterek "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym" marzy o takiej kwocie wysyłając swoją córkę do świecenia tyłkiem dla starych dziadów.
Mówi, że kupiłaby sobie za to:
- klapki za 10 zł u Rusków
- trzy pary majtek
- no i pół litra na sobotę
Od tamtych czasów ceny nieco wzrosły (nawet u Rusków), a ja nie mam córki do stręczenia, ale za 30 złotych będę bardzo, bardzo wdzięczny. Dziękuję :)
Co mogę dla Ciebie zrobić? Mogę - jeśli to coś warte - napisać do Ciebie podziękowania mailem załączając zdjęcie minister Kempy w bikini.
Choć po namyśle - lepszą nagrodą będzie mail z podziękowaniami BEZ tego zdjęcia.
Plus oczywiście wszystko, co wyżej.
Ok. Skoro tak, to cieszę się, jak głupi i baaaardzo Ci dziękuję :)
Jeśli zbierze się kilka takich osób, jak Ty wreszcie przestanę dokładać do moich tekstów i opłacę sobie domenę i serwer. Cholera, zjem coś sobie nawet.
Jak ja Ci się odwdzięczę? Dla Ciebie przeproszę się nawet z metodą blogerek modowych i wezmę z nich przykład. Mogę podpisać się na zdjęciu i przesłać Ci je mailem. Plus oczywiście to, co wyżej.
Dziękuję!
100 zł to już jest coś.
Mogę sobie za to opłacić na przykład jeden z 14 moich mandatów za parkowanie.
Mogę za to kupić 38 znaczków pocztowych i wysłać straży miejskiej 38 podziękowań za to, że jest i otacza nas troską.
Mogę też zapłacić za internet i wrzucać do niego swoje teksty. I za to serdecznie Ci dziękuję :) Serio, serio.
To spora kwota i jeśli zobaczę, że ktoś zechciał się nią ze mną podzielić to z początku nie uwierzę, a potem zacznę cieszyć się, jak idiota :)
A potem zrobię następującą rzecz: podziękuję Ci w specjalnym 100-złotowym miejscu na mojej stronie i złożę indywidualne peany dziękczynne na Facebooku. Na końcu każdego mojego tekstu umieszczę Cię, jako Patrona. Bo co mogę zrobić więcej?
Plus oczywiście to, co powyższe.
406 złotych to czynsz w moim malutkim, kwadratowym, betonowym pudełku kupionym za pieniądze międzynarodowego banku w kredycie na 30 lat.
Jeśli masz ochotę wpłacić mi taką kwotę, to znaczy że jesteś przynajmniej tak szalony-szalona, jak ja. I, że pisanina gościa z internetu ma dla Ciebie wymierną wartość. Co - nie ukrywajmy - sprawia, że jestem oszołomiony i szczęśliwy. Bardzo Ci dziękuję.
Ten system nagradzania za pieniądze nie jest najłatwiejszy. Jak ja mogę wymyślić coś, co zrekompensuje Ci te 406 zł? Może zróbmy tak: oprócz wszystkiego, co wyżej zapytam Cię o temat, jaki Cię gnębi. Wątek, który powinienem poruszyć na mojej stronie. Mogę napisać, co ja myślę o danej sprawie. Oczywiście, jeśli za 406 zł chciałbyś kupić pean na cześć Marka Kuchcińskiego lub Grzegorza Schetyny to sorry - napiszę tylko to, co ja o temacie myślę.
To co, jesteśmy umówieni?
Umówmy się, jeśli ktoś wspomoże mnie kwotą 999 zł miesięcznie to zwariuję, nagram i wyślę tej osobie osobiste podziękowania dźwiękowe.
Co tu jeszcze mogę dodać? Jeśli ktoś na tyle ceni moje składanie literek, to jest to dla mnie oszałamiające i bardzo, bardzo dziękuję.
Tak po prostu.