Avatar użytkownika

Podróże z Pazurem

Opcja wsparcia finansowego jest niedostępna!

O autorze

Podróże z Pazurem - Iza, Piotr i pies Snupek. W 2017 r. rozpoczęliśmy projekt okrążenia Ziemi bez użycia samolotu. Na 4 kanałach publikujemy relacje z podróży, poruszamy poważne tematy i refleksje oraz porady nt. podróżowania z psem. Od 2020 r. tworzymy komiks z misją edukacji dzieci i młodzieży.

Od 4 sierpnia  nasz Snupi zawitał już w 36 krajach, na 5 kontynentach. Przepłynął ponad 3200 mil morskich, przekraczając Ocean Atlantycki z Maroko do Brazylii, Kanał Panamski, a także rzekę Amazonkę. Przejechał ponad 50 tys. km, w tym ponad 40 tys. autostopem, a licznik wciąż bije, bo od 4 sierpnia 2017 r. jesteśmy w podróży dookoła świata.

Przebyta trasa i  ta dopiero planowana (kolor jasno-niebieski, bardzo wstępnie :D). Na mapie brakuje autostopowej wyprawy ze Snupim w 2014 r. z Polski do Armenii, m.in. przez Turcję i Gruzję oraz wypadów do Szwajcarii i Niderlandów.


Nasz blog już dawno przestał być o tym, jak przekracza się z psem kolejne granice państw. Pokazuje, jak przekracza się swoje własne granice i jak wiele wnosi to do naszego życia. Jednak obecnie 

Publikujemy na 4 kanałach: Facebook, Instragram, YouTube, oraz strona WWW. Każdy z nich jest zupełnie inny.

Jednak obecnie, najwięcej wysiłku wkładamy w kontynuację pracy nad powieścią komiksową, którą rozpoczęliśmy pierwszym jej odcinkiem w
 2020 r.  o naszych przygodach, ale one mają być tylko nośnikiem treści o wiele ważniejszych: uświadamiania, jak bardzo zniszczona jest nasza planeta, nasz dom oraz pokazywać powiązania naszych codziennych decyzji z tym stanem. Uczyć szacunku do natury, przyrody, innych kultur, zwierząt domowych, ale przede wszystkim tych dzikich, a także tych uznawanych za te „do zjadania”. Pokazywać różnorodność i złożoność świata. Uczyć odpowiedzialnego traktowania psów i udowadniać, że to naprawdę idealni przyjaciele – a nie zabawki! 

Powieść adresowana jest do czytelnika w każdym wieku, chociaż powstawała z założeniem dotarcia szczególnie do dzieci od 8 roku życia wzwyż i młodzieży. Zadbaliśmy jednocześnie o to, by lektura była ciekawa i zabawna również dla dorosłych! Z racji tematów, które będą się w nim pojawiać, zależy nam, by czytelnik był już dość świadomy swoich decyzji i mógł szerzej spojrzeć na świat. Młodsze dzieci również mogą wiele z tego zrozumieć, a te najmłodsze będą mogły z powodzeniem cieszyć się podstawową – wizualną – warstwą i głównym wątkiem historii oraz postacią Snupka – naszego psa.

Komiks to ogrom pracy, której się podjęliśmy głównie w imię misji. Jesteśmy bowiem przekonani, że to właśnie tylko dzieci, nowe pokolenie ma na tyle świeże i nieskażone spostrzeżenia, by móc odmienić diametralnie pojmowanie i patrzenie na istotę istnienia gatunku ludzkiego, człowieka jako jednostki oraz zmienić otaczającą nas rzeczywistość i destrukcyjny kurs cywilizacji. Chcemy zatem przekazać im w przyjemnej formie podstawową wiedzę i świadomość, by mogły stworzyć idee i rzeczy, które pozwolą im zacząć budować lepszy świat. Zaczynając od najprostszych wyborów.

Scenariusz piszemy sami, także kolorujemy rysunki wykonane przez Filip Sulkovsky (oprócz tego, że jest utalentowanym rysownikiem, to sam zbudował swój 6-metrowy jacht ze sklejki w warsztacie w Krakowie i przepłynął nim Atlantyk! Poznaliśmy go w 2018 r. na Wyspach Zielonego Przylądka i wtedy zasiało się pierwsze ziarenko pomysłu o komiksie, ale to opowieść, która znajdzie się w 3.odcinku serii 🙂).

Chociaż mamy współpracę z wydawnictwem, to realia rynku książki i komiksu w Polsce są takie, że nigdy nie będzie to żadnym źródłem utrzymania. W Polsce średnia sprzedaż komiksów nie przekracza 1000 egzemplarzy (aczkolwiek udało się już nam przebić tę liczbę), tymczasem patologiczne realia rynku książki, czy raczej wydawniczo-kolporterskiego, przypominają mafijny kartel, przez co z każdego sprzedanego egzemplarza zarabiamy pomiędzy 1-2 zł. Jak widzicie, nie robimy go dla zysku, bo stworzenie jednego odcinka to ponad pół roku "pełnowymiarowej", a nawet ponadwymiarowej pracy. Pomóżcie nam, by misyjny cel naszego dzieła został chociaż w części się powiódł. Pomóżcie nam dalej tworzyć historię łapą pisaną…

Obecnie trwają końcowe prace nad 2. odcinkiem, który pojawić się powinien w marcu 2021 r. Łącznie, cała seria planowana jest na razie na 8-10 odcinków.

Zatem, tak długo, jak nasze dzieło nie zainteresuje jakiegoś rynku azjatyckiego i rynków „zachodnich” (gdzie komiksy są znacznie popularniejsze, a nawet traktuje się jako pełnoprawną sztukę), tak długo ta praca nie zostanie nigdy miarodajnie wynagrodzona. Ani nawet jego misja się nie powiedzie. 

Więcej o komiksie przeczytać możesz na naszej stronie www, a kupić go TUTAJ.

Co do naszej działalności internetowej:

Na Instagramie publikuje Iza - nie kojarzcie instagramu z samymi pięknymi (komputerowo podrasowanymi) zdjęciami z dziewczynami w strojach kąpielowych, z cnotliwym cytatem pod zdjęciem w stylu Paulo Coehlo. Nasze posty są przemyślane i zawsze staramy się w nich przekazać coś... coś więcej.

Na FB publikuje Piotr - obszerne relacje z wydarzeń, które nas spotkały. Okraszone, a raczej przykryte grubą warstwą refleksji wobec świata - tego cywilizowanego, znanego większości z nas, jak i tego odległego, którego nie widzi - a raczej nie chce widzieć - nawet większość turystów, która tam dociera. 

YouTube - to nasza największa rozterka i duma zarazem. Lubimy nagrywać, sprawia nam frajdę wynajdowanie ciekawych kadrów i relacjonowanie naszych przygód. Jednak w warunkach ciągłej podróży, wykonanie montażu jest trudne. Niestety, bardzo zapuściliśmy ten kanał. Ciągle myślimy nad tym, jak to zmienić, bo materiały nagrywamy cały czas i mamy "tony" gigabajótw danych i tylko dokupujemy wciąż nowe przenośne dyski, by je przechowywać bezpiecznie.

Strona WWW z powodu nieustannego kontynuowania naszej wyprawy nie mamy dużo czasu na częstą aktualizację tej strony. Ograniczamy się do wrzucania tam głównie artykułów: poradnikowych, poruszających tematy uniwersalne, stale aktualne lub z jakiegoś powodu dla nas bardzo ważne. To na stronie www odnaleźć można gigantyczne, wyczerpujące niemal w całości temat, porady: co do formalnej strony przekraczania granic z psem, praktycznego przygotowanie siebie i jego, żeglowania czy lotu w samolocie z psem, czy zabierania psa w góry i tereny na łonie natury. Tam również artykuł o tym, co nas pchnęło i co nam dało podróżowanie oraz opisany straszliwy proceder masowego mordowania psów myśliwskich i wyścigowych w Hiszpanii - TUTAJ czy dewastacji naszej planety TUTAJ.

 

 

Podróżując z psem, chcemy pokazywać, że pies to jest pewnego rodzaju ograniczenie, ale tylko od nas samych zależy, jak duże i gdzie leży ich granica. W posiadaniu psa, zamiast problemów i ograniczeń lepiej dostrzec szansę, bodziec, jaki daje do zmian. Chcemy uświadamiać, jak pies może pozytywnie zmienić nasz świat i sposób patrzenia na rzeczywistość. Pokazywać, że pies nie jest przeszkodą w realizowaniu codziennych czynności, jak i bardziej skomplikowanych planów. Skoro nam się udaje wszędzie na świecie, to jak może się nie udawać w rodzinnych stronach?  Pies to idealny kompan, jest wiecznie zadowolony i wiecznie gotowy do działania.

Chcemy uświadamiać, że do aktywnego spędzania czasu z psem nie potrzeba psa rasy husky, wilczak czy border. Nasz Snupi, 8,5 kg kundelek poniżej kolan, adoptowany w wieku 2 czy nawet 3 lat (obecnie ma 12 lat) odwiedził z nami w wiele niezwykłych miejsc i zdobywał:

  • Toubkal, nasz pierwszy 4-tysięcznik w Maroko.
  • wulkan Misti w Peru, który jest naszym rekordem wysokości 5822 m n.p.m.
  • 10-dniowy trekking na płaskowyż (górę) Roraima w Wenezueli.
  • 11-dniowy trekking w górach Huayhuash w Peru, ścieżka alpine (uzwanany za jeden z najtrudniejszych trekkingów na świecie i najpiękniejszych - biegnie cały czas na wysokości od 4000 do 5100 m n.p.m., dla nas był to 11 dniowy trek, zazwyczaj to jakies 9-10 dni).
  • wszystkie 3 aktywne wulkany w Gwatemali, Acatenango z Fuego, Pacaya i Santa Maria z Santaquito.

Wspinał się na wiele innych gór w Alpach, Kaukazie, Andach (artykuł o przebywaniu psa w górach). Zniósł bez większych problemów -27°C w polskich Górach Stołowych, jak i +45°C na Saharze. My sami również nigdy nie byliśmy żadnymi "hardkorami", a teraz potrafimy sobie poradzić niemal w każdej sytuacji. To, czego potrzeba do robienia ciekawych rzeczy z psem, to szczera chęci w wychowanie i poznanie go.
Oto dowody:

Pies jest też świetnym pomostem w relacjach międzyludzkich, gdy ludzie nas widzą, upadają wszystkie bariery językowe, kulturowe i nieśmiałości, a także społeczne – podchodzą do nas ludzie biedni i prości, a także ci z milionami na koncie i przepełnieni zazwyczaj sztuczną kurtuazją.

W wielu miejscach na świecie widzieliśmy też psy w fatalnych stanach i źle traktowane, nie zrobiliśmy z tym nic, przerasta nas to. Ale mnóstwo ludzi, jak poznało Snupiego: czystego, wychowanego, reagującego na komendy i przyjaznego, to zmieniło swój sposób patrzenia na psy. W tym ludzie, którzy nie lubili albo bali się psów. Wierzymy, że pokazując inteligencję psów, ich umiejętność poprawiania nam, ludziom, humoru, wiele osób zacznie je darzyć większym szacunkiem i miłością. Nie tylko je, ale wszystkie zwierzęta. Udało nam się też zorganizować akcję kastracji i sterylizacji psów w wiosce w Gwatemali - o czym poczytać można TUTAJ.

Co jeszcze przekazujemy swoją działalnością?
Pewnie dużo rzeczy, bo dostaliśmy już dziesiątki, a może setki komentarzy i wiadomości prywatnych, mówiące o tym, że dzięki nam ktoś zdecydował się: adoptować psa, przełamać swoje lęki i spróbować czegoś nowego, zaczął spędzać czas bardziej aktywnie, a nawet kupił bilet w jedną stronę na drugi koniec świata, zmienia swoje nawyki życiowe, by być mniej inwazyjnym dla środowiska, czy dostrzegł problemy i bolączki tego świata, o których nigdy nie myślał. Zaczęliśmy więc czuć, że ten blog jest potrzebny, że robimy coś ważnego.

Tymczasem od strony czysto finansowej blog to dla nas spory wydatek, zamiast jakiegokolwiek "namacalnego" źródła dochodu. Artykuł o tym, czemu tak jest, znajdziecie na naszej stronie www.Choć napisany został już jakiś czas temu oraz pomimo naszej rosnącej "popularności", wciąż pozostaje w większości aktualny. Być może to kwestia naszego braku umiejętności marketingowych i zarządzania, a być może naszych zasad etycznych i światopoglądowych, a być może mieszanki tego wszystkiego. 

By zachować nasz styl i niezależność i nie wciskać nikomu kitu, z którym się nie utożsamiamy, musimy prosić Was o wsparcie, które umożliwi nam kontynuowanie blogowania i pośrednio wyprawy. 

Nasz aktualny plan wygląda następująco: w styczniu 2020 r. wróciliśmy do Gwatemali. Gdzie 4 miesiące wcześniej postanowiliśmy zrobić przerwę po 2 latach i 2 miesiącach nieprzerwanej podróży i polecieliśmy do Polski spotkać się z rodzinami (to były jedyne 2 razy, kiedy skorzystaliśmy z samolotu w naszej wyprawie). By nasza trasa wokół Ziemi nie była w żaden sposób "oszukana", wrócić dokładnie w to samo miejsce, by następnie lądem przez Meksyk, USA i Kanadę dotrzeć do Alaski, a stamtąd przez Morze Beringa do miejsca, gdzie zachód zamienia się we wschód, czyli wschodnio-północne tereny Rosji (jeszcze nie wiemy dokładnie jak to zrobić :). Następnie, przez Kamczatkę, Mongolię, Chiny, Syberię, Kazachstan itd., wrócić w ciągu 1,5 roku do Polski. 

W Gwatemali zorganizowaliśmy akcję kastracji i sterylizacji bezdomnych psów, o czym poczytać można TUTAJ.  Akcja tak nas pochłonęło, że przegapiliśmy całe zamieszanie z koronawirusem i utknęliśmy w Gwatemali do dnia dzisiejszego, bo restrykcje i zamieszanie jest tutaj o wiele bardziej poplątane niż w Europie.

W Alasce zamierzamy znaleźć jakieś "normalne prace zarobkowe" i wykorzystać wizę Work&Travel, którą wyrobiliśmy z nadzieją zdobycia funduszy na realizację naszej wyprawy. Bo przecież to nie jest tak, że  my tylko prosimy, prosimy i nic nie robimy, i oczekujemy, że za nią zapłacicie. Szukamy jednak każdej formy wsparcia, bo dalej tak się nie da tego wszystkiego połączyć, a właściwie zostawić tego w takiej formie, w jakiej było dotychczas. Jest nas tylko dwoje i nie mamy wystarczających mocy przerobowych. Nie damy rady w pełni pracować "w normalnej pracy" i dalej prowadzić bloga, w takiej skali, w jakiej robiliśmy to do tej pory. 

Dotychczasowe 2 lata i miesiące podróży finansowaliśmy tylko z naszych oszczędności, które właśnie sięgnęły dna. W tym okresie wydaliśmy 70 tys. zł (łącznie z wymianą uszkodzonego sprzętu niezbędnego do prowadzenia bloga i skradzionym tysiącem euro przez szalonego kapitana jednego z naszych jachtostopów przez Ocean Altantycki). Jak widać, za średnią krajową, jesteśmy w stanie utrzymać całą nasza trójkę, a przy tym aktywnie zwiedzać świat i zdawać z tego relację. Na tę chwilę, poza współpracą z firmą La Sportiva, która dostarcza nam na bieżąco obuwie i trochę górskich ubrań, nie mamy żadnego poważnego wsparcia ze strony jakichkolwiek firm. Tymczasem z racji przeprawy przez trudno dostępne rejony musimy uzupełnić i wymienić nasz ekwipunek o mocniejszy: namiot, śpiwory, (przykładowo, śpiwory jakie dadzą radę w terenach, do jakich zmierzamy, kosztują powyżej 1000 zł każdy).

Kiedyś nie chcieliśmy zbierać pieniędzy wśród naszych odbiorców. Teraz patrzymy na to trochę inaczej. Także podróż i blogowanie zweryfikowały kilka wyobrażeń i sytuacji. Przykładowo, potrzebujemy dodatkowych pieniędzy na zakup internetu do komórki, noclegi w bardziej cywilizowanych i spokojniejszych miejscach, tylko po to by coś napisać, zedytować zdjęcia, zmontować, opublikować, wysłać, opłacić prawa za wykorzystanie muzyki do naszych filmów na YT i  mnóstwo podobnych pierdół (dla lepszego zrozumienia podam przykład - kiedyś ktoś chciał nam pomóc zmontować filmik na naszego vloga, ale internet w Boliwii był takiej szybkości, że materiał wysyłał się 5 dni, a i znalezienie takiego miejsca było dla nas wyczynem). Na marginesie tylko wspomnę, że do zmontowania filmiku my sami potrzebowaliśmy dotychczas ok. 2 tygodni pobytu w sprzyjających warunkach, bo jak był prąd, to nie było spokoju, jak był spokój, to nie było internetu, prądu lub pieniędzy na nocleg w miejscu z takimi udogodnieniami.  W trasie potrafimy zadbać o to, by wydawać jak najmniej na to, czego potrzebujemy. Potrafimy też sobie odmówić jedzenia (oczywiście tylko naszej dwójce, bo Snupi zawsze ma swoją karmę), bezpiecznego czy wygodniejszego noclegu i rozbić namiot. Potrafimy spędzić 1,5 dni w jednym miejscu na poboczu drogi, w oczekiwaniu na podwózkę autostopem, zamiast kupić bilet autobusowy. Potrafimy też zdobyć jedzenie czy nocleg w zamian za DORAŹNĄ PRACĘ i POMOC dla osób, które napotkaliśmy na swojej drodze.

Nic w podróży nie jest za darmo, ale to właśnie ona nas nauczyła, że nie tylko pieniądze są walutą, ale czas nas goni -  Snupi się starzeje, no i kolejne, poważne plany na przyszłość czekają. 

Nie ma co dalej filozofować… Wejdź na nasze kanały i jeśli uznasz, że warto, to po prostu pomóż nam prowadzić dalej bloga. Dzięki Tobie będziemy mogli ze "spokojniejszą głową" zająć się tym, co w nim najważniejsze - być w terenie i zdobywać doświadczenia, które opisujemy. A w działalności stricte internetowej poczynimy pewne zmiany organizacyjne w naszej pracy i skupimy się na osobach, które realnie nas będą tutaj wspierać. Dotychczas bardzo obszernie i merytorycznie odpowiadaliśmy na każde, ale to każde, zapytanie, komentarz, wątpliwości. Jednak przy robieniu wszystkiego samodzielnie, nie mamy wystarczających mocy przerobowych. Teraz obszerniejszych odpowiedzi udzielać będziemy na tajnej grupie, wspomnianej w progach wsparcia oraz w Waszych, naszych patronów, prywatnych wiadomościach.