Artykuł uwzględnia podróżowanie w granicach kraju.
Podróżowanie z kotem wcale nie musi być stresujące czy trudne. Oczywistym jest, że dodatkowym czynnikiem, wpływającym na jakość podróży, jest przyzwyczajenie i chęć (bądź niechęć) kota do podróżowania w transporterze. Jeśli wiemy, że mamy w domu kota, który podróży nie znosi, warto zawczasu wyposażyć się w preparaty uspokajające u weterynarza (np. Zylkene), i wtedy można rozpocząć przygotowanie logistyczne.
Zasada numer jeden: ZAWSZE przewozimy kota w transporterze. Nieważne, czy nasz kiciuś uspokaja się na kolankach, czy lubi sobie wyglądać przez okno, czy siedzi grzecznie na tylnym siedzeniu samochodu, czy macha przejeżdżającym obok dzieciom albo pokazuje faka zamiast kciuka w górę jak Jaś Fasola - kot puszczony luzem w samochodzie stanowi zagrożenie, ponieważ wystarczy ułamek sekundy, jakiś głośny huk czy mocniejsze hamowanie i mamy kota na oknie, głowie kierowcy albo pod pedałami. Wiem, co mówię, ponieważ kiedyś przewoziłam dwa koty (Tadelę i Balbinę), które były jeszcze bardzo, bardzo małe i jechały w swoim wysokim plastikowym pojemniku, z którego dotąd nie umiały wyskakiwać. No właśnie, dotąd - okazało się, że właśnie w tym dniu i w tej godzinie Balbina nauczyła się bezszelestnie wyskakiwać z kojca i przeszła pomiędzy siedzeniami, by zupełnie na luzie i bez przejęcia usiąść kierowcy na stopie spoczywającej na pedale gazu. CAŁE SZCZĘŚCIE kierowca był opanowany i po prostu zjechał na pobocze i wyciągnął kota spod kierownicy, ale wyobraźcie sobie, że ta sytuacja mogła mieć zupełnie inny finał. Od tamtej pory wszystkie koty mają u mnie nakaz jeżdżenia w transporterze i nie ma mowy od odstępstw. Oczywiście to samo dotyczy pociągów - bez względu na to, jak bardzo cool i przyjazny jest Wasz kot, to z szacunku do pozostałych pasażerów (i ich potencjalnych alergii czy lęku przed kotami) zwierzę powinno pozostać w transporterze przez całą podróż.
Przed dłuższą podróżą warto nakarmić zwierzę z kilkugodzinnym wyprzedzeniem, tak, by nie jechało z pełnym żołądkiem. Unikniemy w ten sposób wszelkich wpadek w postaci załatwienia się w transporterze bądź wymiotów. Karmimy zwierzę od razu po dotarciu do celu podróży, zaś podczas samej podróży, jeśli trwa dłużej niż 4 godziny, można kotu podać odrobinę wody ze strzykawki, tak na zwilżenie języka.
Wpadek w transporterze nie należy nigdy wykluczać, więc warto przed podróżą wyłożyć kontener podkładem higienicznym i jedną bądź dwie zapasowe sztuki zapakować w bagaż podręczny. Ja zawsze zabieram ze sobą także mokre chusteczki do szybkiego ratunku zabrudzonych powierzchni i samego kota. Do kontenera można włożyć również ulubiony koc bądź zabawkę, którą kot zna i jest ona nośnikiem zapachu - to dodatkowo uspokoi zwierzę podczas podróży. W przypadku kota bardzo zestresowanego, można wziąć dodatkowy koc w celu przykrycia transportera na czas podróży - ograniczenie bodźców wzrokowych i słuchowych powinno pomóc.
Przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego, choć kot będzie w transporterze, polecam na czas podróży założyć mu szelki lub obrożę (najlepiej tę z łatwo zrywalnym zapięciem) z adresatką. Za niezbędne uważam także zaczipowanie kota - nie tylko przed podróżą, ale W OGÓLE. Kot to tylko kot i bez względu na to, jak grzeczny, słuchający się, pilnujący i niewyściubiający nosa za próg osobnik żyje z nami pod jednym dachem, naszym obowiązkiem jest zapewnić kotu pełnię bezpieczeństwa poprzez zaczipowanie go i zadbanie o to, by czip znalazł się w przynajmniej jednej z dwóch baz, czyli safe-animal.eu i identyfikacja.pl.
Nieco inaczej wygląda podróż z kociętami tzw. butelkowymi, czyli maluchami, które odkarmiamy jeszcze mlekiem. Prócz wspomnianego przeze mnie wyżej wyposażenia (nie licząc szelek i czipa, bo oseski raczej za daleko nie uciekną) warto mieć ze sobą także podkład grzejący lub termofor, który włożymy do transportera. Koniecznością jest też zabranie ze sobą płynu dezynfekującego do rąk, którego należy użyć przed każdą interakcją z kocięciem w podróży. Jeśli podczas podróży koniecznie jest karmienie, polecam zabrać ze sobą wyparzoną buteleczkę oraz pojemnik, w którym wymieszamy mleko (np. jałowy pojemnik na mocz z apteki) z ilością proszku potrzebną do zrobienia porcji mleka. Zarówno podczas podróży pociągiem, jak i samochodem, śmiało możemy wyposażyć się w ciepłą wodę (w Warsie lub na stacji benzynowej), jeśli jednak obawiamy się, że takiej możliwości może nie być, warto zabrać ze sobą termos. Dodatkowo może przydać się pielucha, którą rozłożymy na sobie przed karmieniem, choć w tej roli sprawdzi się także podkład higieniczny.
Podsumowując: nie przekarmiać, nie stresować i nie wypuszczać. Wszystko w trosce o bezpieczeństwo zarówno naszych podopiecznych, jak i nasze i współtowarzyszy podróży. Szerokiej drogi!
Trwa ładowanie...