W poniedziałek byłam z kotką z uszkodzonym okiem na diagnostyce w klinice weterynaryjnej.
Na początek prześwietliliśmy całego kota. Na rtg nie było widocznych zmian w okolicy oka. Za to zobaczyliśmy wyraźnie śrut w głowie i na grzbiecie w okolicach kręgosłupa
Ktoś do kotki strzelał.
Taki to właśnie los kota wolno żyjącego...
Rtg wykazało, że serce kotki jest powiększone, a w płucach są zmiany pozapalne. Na szczęście jednak nie ma żadnych zmian nowotworowych, ani w płucach, ani w jamie brzusznej.
W ocenie lekarzy radiologów, to mocno starsza koteczka.
Kotkę obejrzała też doświadczona pani chirurg, która potwierdziła, że zmiana na oku jest wynikiem uszkodzenia gałki ocznej a nie nowotworu. Ufff....
Uszkodzone oko trzeba było jak najszybciej usunąć, bo rozległy stan zapalny, uszkodzenie i wciśnięcie w głąb gałki ocznej sprawiały kotce przeogromny ból.
Mimo ryzyka związanego z podeszłym wiekiem kotki i możliwymi problemami kardiologicznymi zdecydowałam o tym, żeby od razu odbyła się operacja.
Bo tylko tak można było dać kotce szansę na życie – na życie w ogóle i na życie bez bólu.
Alternatywą była eutanazja.
Dzięki uprzejmości lekarzy i pomocy organizacyjnej pracowników rejestracji udało się przeprowadzić zabieg od razu, tak żeby nie trzeba było ponownie znieczulać kotki.
Doświadczona chirurg usunęła oko. Kotka była operowana pod respiratorem, pod opieką anestezjologa.
Ładnie się wybudziła. Do czasu zdjęcia szwów musi pozostać w kołnierzu, ale na szczęście w miarę dobrze to znosi. Ładnie je, dostaje niezbędne leki.
Ponieważ to bezdomny kot, lekarze policzyli mnie naprawdę ulgowo. Dodatkowo wykonali operację „na kreskę”, inaczej nie miałabym możliwości przeprowadzenia tego zabiegu.
Dziękuję za Waszą empatię i wielkie serca
Mimo to, łączne koszty (operacja, znieczulenie, diagnostyka obrazowa, tlen, kroplówki i leki) wyszły spore, bo przekraczające 1000 zł.
Dzięki dotychczasowej pomocy kilku osób (dziękuję Wam przeogromnie ) udało mi się zapłacić za część badań.
Pozostało mi 1000 zł do zapłacenia.
Nie jestem w stanie zapłacić takiej kwoty z własnych środków, tym bardziej że mam pod opiekę liczne stadko swoich kocich bezdomniaków i na co dzień finansowo mamy ciągle pod górkę.
Dlatego postanowiłam założyć zrzutkę na pokrycie kosztów leczenia koteczki.
Nie mam innego wyjścia ani żadnych innych możliwości, jak tylko prosić Was o pomoc.
Dlatego będę ogromnie wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą wpłatę i każde udostępnienie.
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto zechce wesprzeć leczenie starego, nieufnego i niczyjego kota...
Z góry dziękuję z całego serca
********
Link do zrzutki:
********
Po wyleczeniu koteczka zostanie u mnie. To mocno starszy, niedowidzący kot, który coraz gorzej radził sobie na wolności. Nie wyobrażam sobie wypuszczenia na dwór, zwłaszcza teraz na zimę, kociej niedowidzącej staruszki, która być może ma problemy kardiologiczne. Po wyleczeniu wypuszczę ją z klatki i zobaczę jak będzie się zachowywać. Możliwe, że jak przestanie ją boleć, będzie łaskawsza dla człowieka. A jeśli nie będzie chciała kontaktu z człowiekiem, nie będę jej zmuszać. Będzie mogła spokojnie dożyć swoich dni u mnie, mając do dyspozycji cały dom i wolierę. Mając zapewnione jedzenie, ciepło i opiekę weterynaryjną w razie potrzeby.
Trwa ładowanie...