[Sprawdzam] Groza w małych dawkach

Obrazek posta

Wieczory są teraz długie i zimne. Akurat żeby – jak ja ostatnio – zrobić sobie maraton krótkometrażowych horrorów!
 

Midnight Scenes: The Nanny
Octavi Navarro | PC | horror • point'n'click • ok. 1 h


Octavi Navarro robi dobre rzeczy. Grałam we wszystko, co stworzył, poza prologiem Booklice, który został udostępniony w 2014 roku i którego animacje są, jak na dzisiejsze standardy, bardzo drewniane. Szczególnie przypadła mi do gustu właśnie seria Midnight Scenes – cykl horrorów krótkometrażowych składający się na razie z trzech odcinków. Również dwa poprzednie ogrywałam na twitchowym maratonie, więc przy ostatnim, najdłuższym z dotychczasowych, nie mogło być inaczej! The Nanny opowiada historię rodzeństwa, które zostawione zostaje pod opieką niani. Dzieją się oczywiście dziwne rzeczy i robi się niebezpiecznie. Produkcja, podobnie jak poprzednie, powoli buduję atmosferę wraz z oszczędnymi pikselami i klimatyczną muzyką.
 

It's Not Me, It's My Basement
arcadekitten | PC | point'n'click • ok. 1-1,5 h


Pomysł na It's Not Me, It's My Basement jest nawet całkiem niezły – dziewczynka dokarmia potwory żyjące za owiniętymi łańcuchem drzwiami w jej domu. Czasem istoty próbują się wydostać, czasem brzmią jak jej rodzice, którzy, wygląda na to, zostali przez nie pożarci. Rozgrywka jest jednak tak nieudana, że w myślach prosiłam Żółwia, Który Spełnia Życzenia, o napisy końcowe. To nieustanne chodzenie na zakupy, robienie żarcia i wrzucanie go za drzwi, a potem spanie. Kiedy w końcu w grze pojawiło się coś innego – lekarz, który uparł się, że pomoże rzekomo chorym rodzicom bohaterki – okazało się, że developerom nawet to udało się zepsuć, bo facet zatrzymywał się co kilka sekund, żeby zainicjować jakiś tragiczny dialog. Nie będę wdawać się w szczegóły, bo naprawdę nie warto. Męczyłam się, bo stwierdziłam, że skoro wytrzymałam już kilkadziesiąt minut, równie dobrze mogę zobaczyć koniec, ale – w myśl zasady „uważaj, o co prosisz” – gra zawiesiła się 10-15 minut przed finałem, a że nie ma systemu sejwów, nigdy nie dowiedziałam się, co jest za drzwiami. Była to trochę, nie ukrywam, ulga.
 

Poppy Playtime
MOB Games | PC | horror • zabawki • pierwszy odcinek serii


Poppy Playtime – najbardziej mainstreamowa ze wszystkich gier ogrywanych na tym maratonie krótkometrażowych horrorów – zostawiła mnie z mieszanymi uczuciami. Pierwszy odcinek to z jednej strony klimatyczny wstęp (patrz: podlinkowany zwiastun) i dopracowane wizualnie lokacje, z drugiej miejscami nieintuicyjna i trochę nudnawa rozgrywka. Jedyny fragment, w którym naprawdę się coś działo, miał miejsce pod koniec odcinka – i niestety była to sekwencja pościgowa, w dodatku długa i z naprawdę niewielkim marginesem błędu. Wiem już, że Poppy Playtime, które, przeczuwam, będzie hitem po premierze, nie zagości na moim dysku, bo nie mam cierpliwości do powtarzania kilka razy tych samych scen ucieczki, zwłaszcza że nieraz nie wiem, gdzie mam biec. Zakładam, że produkcja będzie bazować na takich wyreżyserowanych pościgach przetykanych eksploracją, sekwencjami logicznymi i być może skradankowymi.


PS: Na maratonie ukończyliśmy jeszcze jedną produkcję, The Box, ale był to parominutowy pokaz takiej żenady, że pękaliśmy ze śmiechu. Jeśli masz ochotę go obejrzeć, zaczyna się TU w okolicy 1:32:00 (zapis będzie dostępny jeszcze kilka tygodni), ale jeśli masz mało czasu, zamiast tego polecam obejrzeć 15-minutowy film, na którym był wzorowany:


Do zobaczenia za miesiąc!

sprawdzam artykuł

Zobacz również

2021: Październik
[Recenzja] „Arcane”. Test charakteru
[Publicystyka] 20 minut do streamu, czyli przygotowania od kuchni

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...