Życie Guastavina i Guastavina. Andrés Barba. Przełożyła Katarzyna Okrasko. Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2022. 120 stron
Nie jestem „panem od pisania” pochlebstw i że wszystko mi się podoba. Od tego „specjalistów” mamy na pęczki.
Najnowsza (na polskim rynku) książka Hiszpana podoba mi się średnio. Uznaję ją za żart. Za eksperyment twórczy, szlifowanie warsztatu, zobowiązanie wobec mecenatu.
Jest to igranie z ironią. Żonglowanie kpiną.
A z drugiej strony to odkrywcze czytanie. Andrés Barba ukazuje nowy wachlarz swoich możliwości. Odwołania do dzieciństwa są raczej tylko kolorytem, a nie pełną paletą. Piewca smutku zamienił się w ironistę. Impresjonistę.
Napisał bajkę nie-bajkę. Biografię lekceważącą fakty, ale doceniającą ducha. Ducha czasów. Jestestwo walki.
Dlatego warto to przeczytać. Szybko i sprawnie, bo to prędkie i (z pozoru) bezpieczne pisanie. Ale…!?
O, Ironio!
Pierwsza i druga tura odczytywania zaczyna się tak samo:
„Nie wiemy nic i historia jest kłamstwem, a miłość nie istnieje, ale czasem wystarczy strach, strach jako złota nić opowiastki, żeby odzyskać wszystkie utracone rzeczywistości: prawd, naukę i miłość. Z każdym podejrzanym czynem strach tworzy konstelację możliwych miast. Dajcie strach komuś, kto umie je budować, a dostaniecie cały świat”.
Piękne?! Łatwo chwytające, ale co za tym się kryje, tylko balansowanie na granicy kiczu?I O, nie!
"Życie Guastavina i Guastavina", książka Andrésa Barby, znanego z powieści „Małe rączki” i „Świetlista republika". „Biografia jednego z wielkich budowniczych Nowego Jorku, Rafaela Guastavina, i jego syna, także Rafaela Guastavina, w której wszystko jest prawdopodobne, ale nic nie jest pewne” – tak się o Tym mówi, tak się o tym pisze.
Ale to zmyłka, pomyłka. To tylko część prawdy.
Bo:
„Operujemy ironią i w mowie, i w piśmie, bo otwiera ona przed nami wiele możliwości, pozwala ustalać na wybranej przez nas płaszczyźnie stosunki z odbiorcą, a więc nadawać im pewien kształt. Jest ona przede wszystkim aktem komunikacyjnym – tak w mowie potocznej, jak w wypowiedzi retorycznej, a także – co oczywiste – w dziele literackim […]” - Michał Głowiński (Ironia, słowa/ obraz terytoria, Gdańsk 2002)
I dla mnie – w moim odczytaniu – powyższe stanowi istotę rzeczy. Podwalinę pod pisanie, za które autor dziękuję m.in. tak: „Nie przesadzę, mówiąc, że Carmen Cáceres nauczyła mnie, jak pisać, że pokazywała mi drogę za każdym razem, kiedy schodziłem na manowce – co zdarzało mi się regularnie co dwa, trzy tygodnie – gdy już wykąpała i położyła do snu Roquego w naszym mieszkaniu przy 157 Ulicy, ulicy, przy której, o ile wiem, nie stoi żadna budowla Rafaela Guastavina”.
Kim jest Carmen Cáceres? Choreografką, redaktorką, sponsorką, żoną, muzą? Ja wiem, a wy szukajcie. Bo to istotny ślad w tej narracji!
A kim są mężczyźni, o których się Tu pisze i rozpisuje?
Czy są zmyśleni? Nie i tak! Wystarczy wpisać do wyszukiwarki: „rafael guastavino buildings” z oznaczaniem »grafika« i będziecie zachwyceni. W tym monecie uwierzycie w książkę hiszpańskiego pisarza. Uwierzycie, że świat może być piękny. Te sklepienia, te kolory, te szczegóły. Ten strach ukryty, zamazany i wytarty…
Piękno w czystej formie!
O tym można napisać: przewodnik. Stworzyć: album, wirtualne muzeum. Wydać: pocztówki. A wciąż będzie za mało, zbyt mało.
Chcemy wiedzieć: Kto za Tym stoi?
Andrés Barba, ironicznie, nam o Tym, o Nich opowiada. Jakby siedział przy kawie lub lampce wina. Gada powoli, peroruje poetycko. Zawęża kręgi i odtwarza życie już nierozpamiętywane.
Zatem bycie Guastavina jest realne. Ale czy było takim, jakim kreśli je pisarz? On żywa strzępków, okruchów. Wyobrażeń. Kilka faktów wymieszanych w tożsamość.
Literacki eliksir.
„Z ironią jawną mamy do czynienia wówczas, gdy ironiczna sprzeczność niezborność poszczególnych efektów wyraźnie bije w oczy”.
A w tej narracji nie tyle „bije”, ile jest podstawowym narzędziem, którego używa Andrés Barba.
Pisarz szuka literackiej biografii umysłów ścisłych, którym towarzyszyła muzyka, malarstwo, teatr. Sztuka udawania życia.
To trochę – z zachowaniem proporcji – jakby do tematu podszedł literacki szyderca Stanisław Jerzy Lec. Bo „Życie jest fraszką”!
Biofikcja skrojona poetycko, stylem dziennikarza, który mógł żyć na przełomie wieków.
Forma literacka z pogranicza literatury pięknej i literatury faktu!
Sfotografowanie niemożliwego.
Dlatego należy dostrzec istnienie biografii jako formę pojemną, wykorzystywaną modelowo i malarsko. Impresjonizm słów!
Bo impresjonizm w literaturze to sposób opisania przeżyć bohaterów. I to hiszpański pisarz potrafi robić i robi zabawnie, ironicznie, ale i wykwitnie.
Fragmentaryczność kompozycji, budowanie z fraz kopuły i sklepienia. Hołd złożony emigrantom z Hiszpanii, którzy zmienili Stany Zjednoczone.
7,5/10
*Zdjęcia - https://www.revistaad.es/arquitectura/articulos/rafael-guastavino-el-arquitecto-valenciano-que-conquisto-nueva-york/18983
https://chrismielost.blogspot.com/2016/06/el-sueno-neoyorquino-de-rafael_12.html
Trwa ładowanie...