Basię poznałem na studiach. W Łodzi. W październiku. To był wyjątkowo ciepły październik. Mój ówczesny współlokator zaproponował wyjście na piwo. Nie miałem nastroju. Byłem w trakcie sesji poprawkowej i szczerze mówiąc najchętniej zostałbym w domu. Moja niechęć do picia piwa na mieście głęboko zaniepokoiła mojego współlokatora, w związku z tym zaczął pić już w domu, a że potrafił wypić dużo, pił dużo. "(...) W związku z czym, kiedy rzeczywiście udało mu się mnie wyciągnąć, i kiedy rozsiedliśmy się wygodnie w jednym z łódzkich klubów, mój współlokator był bez wątpienia kompletnie pijany, co nie przeszkadzało mu snuć planów związanych z wieczorem, który moim zdaniem dla niego zmierzał nieuchronnie w kierunku gwałtownego końca i wtedy zjawiła się Basia, w zorganizowanej grupie koleżanek. (...)"