Szanowni Państwo,
jest taki poeta-mistrz świętowania, twórca wierszy o wronach, śniegu i księżycu. I świetle („Cóż – kocham światło”), i odmianach świata w rytm planet. Myślę, że już Państwo zgadli: Konstanty Ildefons Gałczyński. W ostatniej w tym roku i zarazem przedświątecznej „Pełni Literatury” przypominam jego „Pieśni” – mały hymn na cześć miłości, natury, pracy, wielkich i drobnych rzeczy. Cykl, który okazał się łabędzim śpiewem poety. (W audycji przywołuję jego Córkę, nie wiedząc, że i ona wstępowała właśnie w inną przestrzeń). Więc na zawsze świat ma w nich pieczęć doświadczeń, które są ostatnie, i trochę o tej ostateczności przypominają. A świadomość niezwykłości naszego pobytu na Ziemi – miłości, muzyki, wron, świerków i księżyca – jest chyba jednym z zasadniczych świątecznych doświadczeń. Serdecznie zapraszam zatem, aby dodali Państwo do fonosfery swoich Świąt wiersze Gałczyńskiego i #31 „Pełnię Literatury”.
Pragnę też życzyć Państwu Świąt jak z najpiękniejszych wierszy Gałczyńskiego.
Ciepło, najserdeczniej
Radosław Romaniuk
Trwa ładowanie...