Na oczach wszystkich. Katarzyna Włodkowska. Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2022.
To ostatni tekst w tym roku. Książek przeczytanych było sporo, ale nie biega tutaj o ilość, ale jakość.
W książce, którą Wam dzisiaj prezentuję, jakości jest sporo. Bo mamy do czynienia z reportażem wytrawnie skrojonym, nawet – w mojej opinii – przesadnie rozpisanym. Wypisanym… do spodu!
Autorka wykazała się wytrwałością, cierpliwością. Empatii „w tym” jest ponad miarę.
Gdy człowiek człowiekowi wilkiem, gdy biurokracja i ludzkie zaniechania potęgują cierpienie. Gdy wielu widzi, ale nagle ślepnie. Gdy niemal wszyscy słyszą, ale stają się spektakularnie głusi. Gdy dewocja, alkoholizm, uprzedzenia wzmagają złą lawinę.
Gdy świat małych jest okruchem niewartym podniesienia. Gdy świat wielkich jest zbyt zajęty samym sobą…
Jestem z Kaszub. I To dzieje – działo się właśnie „tutaj”.
”Na oczach wszystkich” to dramatyczna historia przemocy. Opowieść o... niemocy. Reportaż niemal kompletny.
Jedna z ważniejszych książek, które ukazały się w minionym roku. Bo sprawa, bo ludzie, bo środowisko. Bo wielka, katorżnicza praca autorki. Bo zmowa milczenia została pokonana.
Podtytuł widniejący na okładce jest „zachęcający” do zakupu, ale tak naprawdę jest zatrważający.
„Historia przypadku polskiego Fritzla”. To jakbyśmy się ścigali na okrucieństwa z innymi. Moim zdaniem to zdanie jest zbędne. Nie powinno widnieć na froncie. Ale – jak zawsze – mogę się mylić! Może tak trzeba promować dobre teksty?! Przesadnym (porównawczym) eskalowaniem.
Katarzyna Włodkowska jest w swoim pisaniu, wszędobylska. Bo nie tylko łączy wątki, spotyka ludzi, szuka kontekstów, ale przede wszystkim nie odpuszcza. Od razu wie, że to nie jest „temat” jak każdy inny. Od początku rozumie, że trzeba To rozpisać delikatnie, ale i literalnie. Dokładność jest mocną stroną tego tekstu.
Przerażają cytowane zapiski maltretowanych dzieci. W pewnego rodzaju panikę wpędza czytelnika opisany strach Ewy, głównej bohaterki. Bo CAŁOŚĆ jest okrutnym zapisem. Rzetelnym. Wiarygodnym. Ale piekącym. Mocno drapiącym po duszy i sumieniu.
A „wszystko dlatego”, że Mariusz, przez dwa lata więził żonę w piwnicy. Gdy sprawa wyszła na jaw, okazało się, że prokuratura maltretowanej kobiecie – oraz jej córce – trzykrotnie nie uwierzyła.
Aż trudno przyjąć, że to książkowy debiut Katarzyny Włodkowskiej! Nie zawsze dziennikarzom „wychodzi” pisanie fabuł. Tutaj nie widać tremy, widać i czuć determinację!
Kompozycja tekstu zaskakuje. Przybrała charakter szkatułki. Porozrzucane elementy – zgodnie z koncepcją autorki – mają pasować do siebie. Czytając, zbyt często gubiłem się w odwołaniach i przywoływanych kontekstach.
Opisywanie historii Kaszubów w kontrze z historią ogromnej przemocy rodzinnej czasami dziwi i zaskakuje.
Rozumiem koncept, nie zawsze przekonuje mnie wykonanie. Autorkę gubi pewnego rodzaju pewność siebie, że historii nie można było opisać inaczej.
Oczywiście, że opisywanie brutalności nie może polegać na epatowaniu, na ciągłym pokazywaniu kadrów z życia „złego domu”, ale zaproponowana zawiłość jest pokrętna. Dla mnie zbyt... „wyszukana”.
Doceniam. Szanuję. Jednakże zdziwienie pozostaje zdziwieniem.
Największy podziw budzi „zawziętość” autorki. Jej trud to nie tylko dziennikarska, literacka robota. Prawowierność Katarzyny Włodkowskiej jest czymś, co wzbudza zaufanie, ale głównie szacunek czytelnika.
Dla mnie najważniejszym segmentem tej książki są „zachowania”. Ludzie i ich papiery, e-maile, zeszyty, anonimowe telefony, długie trasy do domu, kariery śledczych i… dewocja, tolerancja wobec zła, alkoholizm, ślepota, głuchota, gęstość zaniechań.
Opisywanie koszmaru kobiety – matki, żony, „przedmiotu”, to ciężkie zadanie. Ale ukazanie tego cierpienia jest jeszcze trudniejszym zadaniem.
Katarzyna Włodkowska dokładanie zna warsztat dziennikarski, ale zna też „przykazania miłości”, bo czuć uczucie w tym, co i jak opisuje.
Trud, którego się podjęła, wymaga przychylności, bo ona jako autorka tej przychylności wykazała ponad miarę.
Ewa Wanat ma rację; „ten reportaż długo będzie siedział w głowie”.
***
Katarzyna Włodkowska, autorka głośnego reportażu prasowego Dom zły, kilka lat pracowała nad książką, w której stara się odpowiedzieć na kluczowe pytanie – czy rodzina i sąsiedzi wiedzieli? Na oczach wszystkich to świetnie udokumentowany reportaż, oparty na dowodach, relacjach, rozmowach z prokuratorami, policjantami, psychologami i osobami z najbliższego otoczenia sprawcy. To opowieść o tym, jak się rodzi zło, próba dotarcia do źródeł znieczulicy instytucji zobowiązanych do reagowania, portret lokalnej społeczności. Włodkowska pokazuje też, jak trauma wpływa na życie, i podejmuje się rekonstrukcji przełomowych momentów śledztwa wszczętego po publikacji jej reportażu. Śledztwa, w którym decydująca okazała się psychologia zapachu i pamięci.
***
Katarzyna Włodkowska (ur. 1979) – reporterka „Dużego Formatu”, była wieloletnia dziennikarka trójmiejskiej „Gazety Wyborczej”. Za reportaż Dom zły, ujawniający sprawę „polskiego Fritzla”, została nominowana do wszystkich najważniejszych nagród dziennikarskich i zdobyła prestiżową Grand Press 2017 w kategorii „Reportaż prasowy”. Rok później, podczas Festiwalu Wrażliwego, nagrodzono ją za cykl tekstów o przemocy wobec kobiet. W tym samym czasie zdobyła nominację do Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej w kategorii “Najlepszy materiał dziennikarski” za reportaż o szkołach baletowych. W 2020 roku ponownie znalazła się w finale konkursu Grand Press. Nominowany materiał opowiadał o zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
8,5/10
Trwa ładowanie...