Lepidoptera. Anna Paszkiewicz. Mamiko, Nowa Ruda 2022.
Czy w pisanie o bólu zawsze trzeba miesz(k)ać boga.
Alef pierwsza litera alfabetu, jest łagodna, ale tnie także jak sztylet. Początek zapowiadający bitwę. Żaden bóg tutaj nie zginie, ale mężczyzna, ale kobieta tak. To ich dzieci będą płakać. Nie bóg, do cholery. I dlatego jest we mnie sprzeciw przeciw użalaniu się, rozmawianiu o znamionach lęku z najwyższym w tle, który jeśli istnieje, to na pewno nie czyta poezji.
W ogóle nie czyta. Ma wspomagaczy, wspomagacze. Krew, wino i brak empatii.
Zabobony i blizny! To motto przewodnie tej książki. A miało być o przemianie.
Anna Paszkiewicz pisze książki dla dzieci. Rodzice kupują knigi, o bogu nie myślą, bo i po co, bo i dlaczego?! Dzieci mają być radosne?! A dorośli? Smutni w cholerę; zwłaszcza kobiety, które zalewa gwałt, przemoc psychiczna; które rozsadza strach.
Znam książkę od kilku miesięcy. I nic się nie zmieniło od pierwszego czytania, wciąż to samo…
Na pytanie autorki, czy po moim tekście ma szykować butelkę szampana, czy trumnę; odpowiem przewrotnie: „Lepidoptera” to modlitewnik, zatem można w trumnie schować trunek z bąbelkami.
Anna Paszkiewicz dziwi się i zadziwia mnie. Bo ból ukryty jest w hostii słów, czyli wszystko transcendentalne, metafizyczne, a z drugiej strony „jak krowie na rowie”. Żadnych szturchańców, awantur, które rozruszałyby ten krajobraz. Skoro podmiot liryczny boi się widelca spadającego na podłogę, to dlaczego całej zastawy sztućców nie powtyka w ciało złego (mężczyzny)?
Dlaczego to takie lukrowate? Ból nie znosi cukru, bo gdy występuje to mamy do czynienia z syndromem sztokholmskim.
Dlaczego znajdują w książce takie banialuki, jak poniżej?
„więc staje na środku sceny
i tylko głośno pytam
ile zostało jeszcze człowieka
w człowieku”.
Co to ma być? Wieczorek smakowania zakalców? Bom moty w tej opowieści są rozdawane niczym ordery. Nie podoba mi się to. Może dzieje się tak dlatego = bo = że:
(jak pisze pisarka);
„kolejny raz zerkam na fredrowski mur
papkin zamknięty w mojej duszy
nadal lęka się go przekroczyć”
A może te gorzkosłodki nastrój lęku wynika, z niezrozumiałego dla mnie, podzielenia książki na sekwencje. „Rozdziały niczego nie porządkują, to zbyteczny sztafaż. To upstrzenie, a nie baldachim.
To etapy przemiany? Tylko z nazwy!
„gdzie nie istnieje pojęcie straconego czasu” ???
W odpowiedzi na frazę zapożyczoną z wierszy Anny Paszkiewicz, mógłbym się wyzłośliwiać i znowu dziwić, że „to wszystko już było”, ale zrobię coś innego. Czytałem te wiersze tak wiele razy, że wiem „co mnie porobiło”.
Jest to uwięziona w gardle, w przeponie, nie modlitwa, lecz rozpacz kobiety skrzywdzonej i zostawionej samej sobie.
Autorka tym tomem składa hołd strachowi kobiet rozczłonkowanych; na ciosy, na siniaki, na lichy make-up, na zły dotyk, na zapomnienie, etc.
A jednak litania. Wciąż modlitewnik (a miał być przewodnik?).
I zapatrzenie w Pawilkowską-Jasnorzewską; nawet jeśli bezwiedne to widoczne i piekące
Dlatego polecam, jako lekturę uzupełniającą, pracę Agnieszki Wójtowicz „Doświadczenie kobiece w twórczości wojennej Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej”.
***
Poezja Pawlikowskiej, operująca niekiedy realiami, światem doznań dostępnym dla niewielu kobiet, wydaje się jednak zrozumiała dla każdej kobiety w każdej epoce. Jest świadectwem czegoś, co można nazwać absolutnym słuchem kobiecości. Poezja taka nie mogłaby powstać pod piórem chłodnej sawantki czy kobiety, która znalazła szczęście w jedynym małżeństwie swojego życia. Musiała być wynikiem temperamentu bujnego, żywiołowego, przy tym — niełatwo natrafiającego na odpowiednich partnerów. Tak też było w rzeczywistości. Nadmiar i niedosyt erotyzmu stworzyły obsesję, zesencjonalizowały ten pierwiastek w poezji […]. W tym stopniu, że mogła wzruszeniem miłosnym obdarzyć każdą czytelniczkę swoich wierszy. (J. KWIATKOWSKI: Wstęp. W: M. PAWLIKOWSKA-JASNORZEWSKA: Wybór poezji, Wrocław 1969, s. XIV)
***
Anna Paszkiewicz przekonuje, że:
wypatrzyłam w trawie
czteropalczastą koniczynę
położona na prawej dłoni
musnęła linie serca
wróżyła z bladości skóry
błękitu naczyń wieńczących nadgarstek
szukała pulsu
znalazła płomień
- ładny to wiersz. Tak, ładny to właściwie słowo, ale gdy zastąpimy koniczynę literą, pierwszą, to Alef rządzi, alef przekonuje, że stwarza możliwości, acz jest także jak skalpel (sztylet). Tnie, rozrywa, pobudza do życia lub nakłania do śmierci.
Alef jest jak larwa motyla. Alef otwiera i zamka. Przemiana bez pierwszej litery nie jest możliwa.
Lepidoptera to rząd owadów obejmujący motyle i ćmy (oba nazywane są lepidopterans). Opisano około 180 000 gatunków Lepidoptera w 126 rodzinach i 46 nadrodzinach, co stanowi 10 procent wszystkich opisanych gatunków żywych organizmów. Jest to jeden z najbardziej rozpowszechnionych i powszechnie rozpoznawalnych rzędów owadów na świecie. Lepidoptera wykazują wiele odmian podstawowej struktury ciała, które ewoluowały, aby zyskać przewagę w stylu życia i rozmieszczeniu. Ostatnie szacunki sugerują, że rząd może mieć więcej gatunków niż wcześniej sądzono i jest jednym z czterech najbardziej specyficznych rzędów, wraz z Hymenoptera, Diptera i Coleoptera. (Wikipedia)
***
Anna Paszkiewicz (1979)
– autorka około sześćdziesięciu książek dla dzieci (w tym „Coś i Nic”, które zdobyło główną nagrodę jury w konkursie Przecinek i Kropka 2020 na najlepszą książkę dziecięcą w kategorii 6-8 lat i trafiło na Międzynarodową Listę Białych Kruków 2021). Prawa do niektórych tytułów nabyły wydawnictwa z Chin, Korei, Hiszpanii, Francji, Czech, Rosji.
Jest autorką scenariuszy dla nauczycieli w ramach ogólnopolskich programów edukacyjnych, m.in.: „Działaj z ImPetem” i „Moje Miasto Bez Elektrośmieci”.
Na stałe współpracuje z czasopismem dla dzieci niewidomych i niedowidzących „Promyczek”. Od kilku lat w dolnośląskich przedszkolach i szkołach organizuje spotkania promujące czytelnictwo. Pisze poezję dla dorosłych. Publikuje w kwartalniku „Artis”, „Ypsilon”, „Bezkres” i portalu „Poezja na Każdy Dzień”. Jej wiersze zagościły m.in. w antologiach: „Wwierszowzięci”, „Uskrzydleni” oraz polsko-hiszpańskiej antologii „Gwiazdozbiór Pegaza 2022”.
***
A tak sam wydawca (wydawczyni) reklamuje książkę:
„Lepidoptera” to poetycka opowieść o przemianie, wyzwoleniu z łańcucha ograniczeń i wzorców z czasów dziecięcych i czasów młodości, a także skutków fizycznej przemocy i nadwrażliwości sensorycznej. Bohaterka niczym motyl przeobraża się w świadomą jednostkę, w której życiu szczególną rolę odgrywa natura i coś, co możemy nazwać współczesnym szamanizmem. Ten proces dobrze oddają tytuły poszczególnych części „Lepidoptery”: larwa-korzenie, poczwarka-bunt i imago-owoc. Niech te wiersze kotłują się w głowie czytelnika niczym drogocenne motyle.
6,5/10
Trwa ładowanie...