WDZIĘCZNOŚĆ.
„Wykształć w sobie postawę pełną wdzięczności i bądź wdzięczny za wszystko co Cię spotyka, wiedząc, że każdy krok jest po to, żeby osiągnąć coś znacznie większego, lepszego niż Twoja obecna sytuacja”.
– Brian Tracy
Zarządzanie swoją uwagą w taki sposób, aby skupiać się na tym co mamy w tu i teraz, na chwili obecnej pozwala uznać i zaakceptować tą chwile taką jaką jest, bez prób jej zmiany i bez wywoływania w sobie chęci bycia, gdzie indziej niż jesteśmy w danym momencie. Jeśli jesteś obecny swoją uwagą w teraźniejszości to zaczynasz odczuwać wdzięczność za to co w niej jest. Z czasem im dłużej będziesz siebie obserwować zauważysz, że cierpienie, uczucie braku bierze się wyłącznie z bycia umysłem albo w przeszłości, albo w przyszłości i skupianiu się na tym czego się nie ma lub też żałowaniu tego co się wydarzyło. Nie da się być obecnym w tu i teraz, akceptując chwile która trwa i nie poczuć radości z niej. Większość rzeczy robimy z autopilota, machinalnie, nie będąc uwagą w teraźniejszości. Unikamy spotkania się ze swoim ciałem, ze swoimi emocjami, nie chcemy czuć samych siebie dlatego uciekamy myślami w przeszłość albo przyszłość, przez co nakręcamy cały czas te same schematy myślowe i określone zachowania. Żyjemy wtedy tylko w swojej głowie i oddzielamy się od rzeczywistości..
Koncentracja swojej uwagi cały czas na zewnątrz i szukanie potwierdzenia swojej wartości w rzeczach zewnętrznych powoduje, że podchodzimy do życia z poziomu braku i skupiamy się na jeszcze większym braku, przez co jesteśmy niezadowoleni z tego co mamy, z tego jacy jesteśmy. Prezentujemy tak naprawdę postawę niewdzięczności za to co jest, czując wieczny niedosyt, uczucie pustki wewnętrznej, wiecznie niezadowolenie, wzrastającą tęsknotę, wzrastające pragnienie czegoś.
Dlaczego ludzie koncentrują się na zewnątrz zamiast do swojego wnętrza?
Dlaczego interesują się innymi zamiast sobą?
Bo boją zobaczyć co jest w nich samych i poczuć to co mają w sobie. Łatwiej jest skoncentrować uwagę na zewnątrz i uciekać od konfliktu wewnętrznego, który jest w nas. Uciekamy przed poczuciem swojego ciała bo nie chcemy czuć określonych emocji, boimy się poczuć samych siebie i zobaczyć jacy jestesmy na prawdę.
Blokady przed wdzięcznością, przed radością z tego co jest
Poczucie krzywdy i żal.
Poczuć wdzięczność za życie nie jest łatwo jeśli się ma głęboko zakorzenione poczucie krzywdy, nie puszczony żal, jeśli odbieramy rzeczywistość, przez pryzmat krzywdy z przeszłości, to blokujemy uczucie wdzięczności w nas i jesteśmy w schemacie ofiary odbierając świat jako niesprawiedliwy i wrogi wobec nas. Rośnie w nas wtedy gorycz, zgorzknienie, silne niezadowolenie, które zatruwają nasze serca. Do tego podtrzymywanie uraz do innych jak również do samego siebie powoduje nawarstwianie się określonych emocji i karmienie się nimi. Więc nie ma tu miejsca na uczucie wdzięczności i radości ze swojego życia, a w zamian za to jest gorycz, żal, niezadowolenie, pretensje, złość. Poczucie krzywdy wiąże się z głębokim żalem jaki trzymamy w sobie i z nie puszczoną złością. Poczucia krzywdy zazwyczaj nie chcemy puścić, bo boimy się poczuć złość i nienawiść wobec osoby, która nas skrzywdziła. Docyć często jestesmy nauczeni iż nie można czuć określonych emocji, tym bardziej wobec ważnych osób w naszym życiu, przez co tak naprawdę się na nie blokujemy i zaczynamy je wypierać. Pamiętam jak sam siebie karałem za to że czuje złość wobec moich rodziców, za to że czuje też inne emocje, jednak gdy zrozumiałem, że to nic złego i że czasem tak jest bardziej zacząłem akceptować swoje słabości, a złość pojawia się coraz mniej. Kiedyś terapeuta mi uświadomił, że czasem mogę czuć jeszcze nienawiść wobec rodziców, bo pochodzi ona z mojego skrzywdzonego dziecka i nie uleczonego bólu. Jednak to nie znaczy iż nie mogę ich też kochać. Rzecz w tym by nie wykorzystywać swojego bólu do niszczenia swojego życia i do krzywdzenia innych. Świadomość danych ran emocjonalnych, tego co jeszcze nie jest uzdrowione daje mi szansę by całkowicie puścić urazy jakie jeszcze w sobie mam.
Więc blokując odczuwanie złości, blokujemy też puszczenie krzywdy. Do tego wchodzimy w różnego rodzaju mechanizmy obronne, aby nie poczuć zamrożonych emocji i udajemy, że na przykład krzywdy nie było. Czas nie leczy ran o ile nie poczuliśmy wszystkich emocji związanych z raną, wyparcie powoduje, że spychamy te rany głębiej do podświadomości. Dlatego najlepiej najpierw uświadomić sobie odczuwany wewnętrzny gniew wobec osoby, która nas skrzywdziła w przeszłości i zaakceptować to co się stało kiedyś. Wtedy możemy tak naprawdę wyjść dopiero ponad poczucie krzywdy akceptując przeszłość taką jaką była. Aby to zrobić trzeba dotrzeć do rany, którą w sobie nosimy i pozwolić jej się uzdrowić. Wtedy tak naprawdę pojawia się raz, że pozwolenie na złość i na naszego wewnętrznego wojownika, który będzie stawiał nasze granice osobiste i nas bronił kiedy będzie trzeba, a dwa pojawia się otwarcie na radość z życia i akceptacje tego jak jest tu i teraz. Dostrzeżenie swoich schematów opartych na ranacha emocjonalnych pozwala nam się do nich zdystansować i dokonywać innych wyborów w tu i teraz.
W ostateczności wybaczamy sobie i odpuszczamy schemat karania siebie i czucia poczucia winy, bo zaczynamy rozumieć, że to co się stało nie było naszą winą i nie musimy dalej przez to cierpieć i karać samych siebie czy też karać innych poprzez projekcje swoich emocji na nich. To co zadziałało u mnie to otwarcie się na mówienie o swoim bólu emocjonalnym, o tym co we mnie było, czyli wypowiedzenie tego czego nigdy wcześniej nie wypowiedziałem, dopiero to pozwoliło mi tak naprawdę puścić poczucie krzywdy. Ze schematu ofiary wychodzimy poprzez uznanie tej ofiary w nas i uznanie krzywdy, a nie poprzez wypieranie tej krzywdy i udawanie że jej nie było, czy też udawanie że nie ma określonych emocji. Jeśli udajemy to przyjmujemy rolę wiecznie miłego człowieka, którego wnętrze tak naprawdę krzyczy od nadmiaru emocji jakie są w nim. Udawanie prowadzi jeszcze do idealizacji i nie widzenia całości prawdy.
Sam nosiłem urazy wobec osób z mojej przeszłości, które mnie skrzywdziły i obwiniałam się sam siebie za tą krzywdę, karałem się poprzez poczucie winy i żal. Nie puszczona moja krzywda z przeszłości spowodowała, że sam stałem się krzywdzicielem. zazwyczaj tak jest, że jeśli nie przeżyjemy odpowiednio bólu emocjonalnego podczas silnych traum, to później stajemy się tym bólem i sami niesiemy ból innym raniąc ich. Często jest tak że ofiara jeśli nie przepracuje swoich emocji to staje się w konsekwencji katem. Lub na odwrót jeśli kat zacznie nad sobą pracować to uwolni ogromne złoża żalu i poczucia krzywdy w sobie, które jeśli odpowiednio nie przerobi to stanie się ponownie ofiarą. Brak zrozumienia swojego bólu emocjonalnego powoduje brak wrażliwości i współczucia wobec siebie oraz wobec innych, więc zanika empatia, a w jej miejsce pojawia się fałszywe poczucie winy i obojętność. Jednak można poprzez pracę, ze sobą otworzyć się powrotem na czucie i pozwolić sobie na prawdziwą bliskość ze sobą.
Rana narcystyczna, Pustka emocjonalna, głód relacji.
Inną z przeszkód do poczucia wdzięczności, jest skupianie się na tym czego nie mamy i wiecznym niezadowoleniu z siebie i ze swojego życia. Gorycz jaka się wtedy rodzi zatruwa nasze życie i powoduje że nie dostrzegamy piękna życia. Próby określania siebie przez innych, brak kontaktu ze sobą. Nie wiedza kim się jest tak naprawdę. Określanie siebie poprzez opinie innych, poprzez lęki powoduje że odcinamy się od prawdziwych nas. Zagubione Ja wewnętrzne, które nie ukształtowało się w pełni podczas okresu dojrzewania to główna przyczyna naszego zagubienia emocjonalnego. Gdy dostaniemy określoną ilość miłości, docenienia, wsparcia, troski w dzieciństwie możliwe jest rozbudzenie jej w nas, pomimo przejęcia pewnych wierzeń, przekonań od innych, od świata. Przechodzimy moment kiedy zaczynamy bardziej słuchać siebie i dojrzewać emocjonalnie. Jest to okres buntu i odnajdywania kontaktu ze swoim wnętrzem. Problem jest wtedy gdy nie wychodzimy z okresu buntu i nie możemy odnaleźć siebie, bo mieliśmy wpajane, że prawdziwi my nie jesteśmy okej, że jesteśmy wadliwi, że coś jest nie tak z nami. nie potrafimy wtedy określić siebie, prawdziwego i autentycznego siebie. Czujemy wtedy wewnętrzną pustkę, która próbujemy zapełnić rzeczami z zewnątrz. Ciągle jesteśmy ukierunkowani na szukanie, na potwierdzenia naszej wartości, naszej ważności w świecie zewnętrznym. Im bardziej szukamy na zewnątrz, tym bardziej myślimy że nasze pragnienia dadzą nam to szczęście, że realizacja kolejnego celu zaspokoi pustkę w nas. Jednak nigdy tak się nie dzieje, bo tą pustkę możemy zapełnić tylko bliskim kontaktem ze sobą i z wszechświatem.
Chęć aby świat nam dał to czego nie mieliśmy w dzieciństwie.
Im bardziej nasze potrzeby w dzieciństwie były nie zaspokajane tym bardziej je wypieramy i próbujemy zapełnić danymi substytutami, które myślimy że dadzą nas szczęście. Podchodzimy wtedy z pozycji, że mi się należy co prowadzi do wymuszanie na świecie konkretnych sytuacji, wręcz domaganie się określonego rezultatu i obrażanie się na życie gdy tego nie będzie. Czyli szukanie zaspokojenia naszych potrzeb emocjonalnych, których w dzieciństwie nikt nie zaspokoił. Cały narcyzm tak naprawdę się na tym opiera. Momentem kluczowym jest zaprzestanie chcenia, szukania i skoncentrowanie się do swojego wnętrza aby odnaleźć źródło w nas i rozpocząć dawanie od siebie. Narcystyczna rana prowadzi do stawiania się w roli Boga, egocentryzmu i egoizmu. Większość filozofii opartych na pragnieniach, na chceniu to filozofie pogłębiające chcenie czegoś z zewnątrz przy jednoczesnym braku dawania, czyli zachowania narcystyczne małego dziecka.
Ważny za wszelką cenę, pragnienie bycia ważnym, pragnienie bycia najlepszym.
Schemat ważny za wszelką cenę wynika z braku docenienia i czucia się nie zauważonym w dzieciństwie.
Potrzeba bycia ważnym powstaje na skutek niskiego poczucia własnej wartości biorącego się z braku własnego docenienia. Objawia się tym, że zaczynamy czuć niepohamowane pragnienie bycia w centrum uwagi, aby wypełnić towarzyszące nam uczucie pustki. To, co w rzeczywistości stanowi problem, to brak miłości do samego siebie. Kto czuje takie pragnienie, wpadnie w pułapkę chęci przypodobania się całemu światu, a jeśli będzie to potrzebne, skłamie bez wahania i zatraci samego siebie by tylko dostać to co kojarzy ze szczęściem. Pragnienie to może wynikać z momentów gdy jako dzieci nie radziliśmy sobie z danymi emocjami, z danym bólem emocjonalnym, zazwyczaj polegającym na braku docenienia, braku uwagi od rodziców i uciekaliśmy w świat fantazji tworzą wizje siebie jako osoby podziwianej, zauważalnej, będącej w centrum uwagi. W dorosłości tworzymy wtedy przekonanie, że dopóki nie osiągniemy wielkości, to dopóty nie będziemy zasługiwać na miłość. Stąd też u wielu ludzi jest pęd za sukcesem, maniakalne pragnienie osiągnięć, ciągła potrzeba działania i brak zatrzymania się w tu i teraz. Zamiast samemu się docenić, uznać swoją wartość szukamy jej ciągle na zewnątrz.
Taka osoba traci ogromną ilość energii próbując podobać się wszystkim w koło i udając miłego dla każdego kogo spotka, nawet gdy wewnętrznie się nie zgadza z czymś. Będzie zakładać kolejne maski aby podobać się innym przez co zacznie tracić prawdziwego, autentycznego siebie i będzie się gubić w swoich gierkach. Jej opowieści będą konsekwentnie ubarwione, aby doprowadzić do oczekiwanej minuty chwały. Pragnienie uznania wynika z braku zaspokojenia potrzeby docenienia i uznania swojej wartości względem siebie. Pragnienie czegoś z zewnątrz zawsze wynika z poczucia braku czegoś w środku nas. Czucie się ważnym wiąże się z podziwem, aprobatą i korzyścią z nimi związanymi.
Zawsze mieć rację, udowodnić coś innym. Przymus posiadania racji.
Schemat ten jest napędzany przez pragnienie by nasze zdanie zawsze okazywało się tym najważniejszym, które wszyscy będą brać pod uwagę, by nasze zawsze było na wierzchu. Może on wynikać z jednej z zasad rodzin dysfunkcyjnych opartych na wstydzie, a mianowicie z zasady:
Nie wolno ci się mylić — Kto się myli, ten ujawnia swe niedoskonałe, podatne na krzywdę Ja. Przyznanie się do błędu jest równoznaczne z narażeniem się na badawcze spojrzenia. Nie przyznawaj się więc do pomyłek, a gdy kto inny się pomyli — zawstydź go.
Osoby mające ten problem, kłócą się do upadłego, gdy tylko ktoś nie przyznaje im racji. Robią tak, ponieważ czują się wtedy nagie i bezbronne. Zawsze chcą aby ich było na wierzchu i nie widzą perspektywy, punktu widzenia drugiej osoby, w pewien sposób zamykają się na ten punkt. Kłótnie o rację też zużywają ogromną ilość energii, którą można prze kierunkować w wsłuchanie się w perspektywę drugiej osoby i otwarcie się na jej punkt widzenia. Gdy ktoś w dzieciństwie nie był wysłuchany i kogoś zdanie nie było akceptowane, brane pod uwagę, to będzie miał później tendencję do narzucania swojego zdania, swojej racji innym. Nie chodzi o to aby nie mówić swojego zdania, tylko o to aby nie tracić energii na jego udowadnianie i nie zamykać się na poglądy innych osób. Rozumiejąc dlaczego mamy tendencje do sporów, zaczniemy świadomie wybierać spokój. Tendencja do posiadania racji z jednej strony odsuwa innych od nas, a z drugiej trzyma nas w złudnym wyobrażeniu, że tylko nasz punkt widzenia jest słuszny, a każdy inny nie jest. W pewien sposób jest to mechanizm obronnych przed nawiązywaniem relacji z innymi i otwarciem się na poczucie drugiej strony. Jest to świetny mechanizm by nie czuć określonych emocji, które mogą się pojawić gdy przyjmiemy perspektywę kogoś innego. Ten mechanizm zamyka nas w naszym własnym umyśle i tak naprawdę oddziela nas od innych, w tym oddziela nas od poczucia współczucia, które dosyć często jest związane z przyjęciem kogoś perspektywy. Dlatego zazwyczaj ojciec i syn w rodzinie opartej na wstydzie ciągle kłócą się o racje, poglądy. Dzieje się to dopóki jedno z nich nie wyjdzie poza poziom umysłu, dumy i pychy, który oparty jest na ucieczce przed wstydem. Wyjście poza ten poziom powoduje, że przechodzimy z wyobrażenia, iluzji na własny temat do czucia siebie i czucia innych.
Przymus poczucia wyższości nad innymi.
Porównywanie się i brak akceptacji swojej wyjątkowości, a także brak akceptacji wyjątkowości innych prowadzi do braku szacunku i stawiania się ponad innymi lub poniżej innych. Brak uznania prawdziwego siebie i radości z tego jacy jesteśmy prowadzi do tego, że nie potrafimy cieszyć się z tego jacy inni są. Nie dostrzegamy ich autentyczności, bo nie czujemy swojej. Osoba z wypartym wstydem w momentach, gdy dojdzie do sytuacji gdzie jej wstyd może zostać ujawniony poprzez zapisany program w sobie dokonuje wyboru by uciec w poczucie wyższości nad innymi, co daje jej złudne poczucie bycia lepszym. Im więcej samoobserwacji samego siebie, tym przymus takiego zachowania zanika, to co nieświadome i automatyczne zaczyna być wyciągane na światło świadomości, przez co pragnienie, przymus zostaje zauważony i dana osoba może wybrać inaczej niż dotychczas pozwalając sobie na emocje przed którymi ucieka.
Unikanie odpowiedzialności.
Mówiąc o odpowiedzialności wyróżniamy dwie grupy osób. Członkowie tej pierwszej zawsze są aktywni, pracowici i odpowiedzialni. Druga grupa to ci, którzy stanowią przeciwieństwo pierwszej. Boją się odpowiedzialności. To z kolei sprawia, że wewnętrzne uczucie pustki się wzmaga, im większe wyparcie swojej własnej mocy tym mniejszy kontakt z samym sobą. Więc skoro nie czujemy się odpowiedzialni za swoje życie, nie ma w nas mocy sprawczej. Gdy oddalamy od siebie odpowiedzialność za swoje czyny, emocje, myśli oddajemy władzę nad sobą rzeczą na zewnątrz nas, oddajemy władzę sytuacją zewnętrznym. Brak chęci brania na siebie odpowiedzialności wynika często z lęku przed odsłonięciem się, przed tym, by otoczenie poznało kim dana osoba jest wewnątrz. Rozwiązaniem tego problemu okazuje się świadome przełamywanie lęków, podejmowanie coraz to większych wyzwań i ostatecznie nauczenie się brania na siebie odpowiedzialności.
Jeśli chcesz więcej poczytać o wdzięczności, zapraszam do kupna mojej książki, link poniżej:
https://ridero.eu/pl/books/widget/droga_do_swojego_wnetrza_czesc_1/
💚🔥
Trwa ładowanie...