GŁÓWNE PRZYWIĄZANIA JAKO ŹRÓDŁO CIERPIENIA
Przywiązanie występuje wtedy, kiedy czynimy coś przedłużeniem siebie. Czujemy więc przywiązanie do osób, miejsc, zawodu, hobby, zainteresowań, filozofii, do swego samochodu, pewnych rezultatów, osiągnięć, norm i do wszystkiego, od czego jesteśmy uzależnieni. Innymi słowy, przywiązujemy swoje szczęście do czegoś na zewnątrz siebie. Zaangażowani w pięć obszarów, często powiązanych ze sobą, tracimy swą świadomość i dajemy sobą sterować. Są to: porównywanie, osądzanie, stawianie oporu, utożsamianie się i analizowanie.
Porównywanie się, Rozmyślanie o innych, rywalizacja z innymi w głowie.
Jesteśmy przyzwyczajeni do konkurencji, rywalizacji. To czynniki, które zwiększają ,,prawdopodobieństwo pojawienia się uczucia zawiści, zazdrości, chęci rywalizacji, czy też potrzeby stawiania się wyżej lub niżej od kogoś. Zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie — porównywanie z innymi. Początkowo robią to nasi rodzice, pozostali członkowie rodziny, wychowawcy w przedszkolu, nauczyciele. Później sami zauważamy, że są dzieci przy których wypadamy kiepsko, bo mają lepsze ubrania, zabawki, jeżdżą na wakacje za granicę. W końcu, gdy już jesteśmy dorośli, porównujemy się z rówieśnikami i ich osiągnięciami. Porównujemy się, bo w ten sposób odnajdujemy swoje miejsce, pozycję w społeczeństwie czy danej grupie. Tworzymy tak swoisty ranking świadczący o naszej wartości, gdzie inni stanowią dla nas niejako punkt odniesienia. Konsekwencje porównywania się z innymi można porównać do działania toksyny. Przede wszystkim cierpi nasza psychika, obniża się samoocena i zanika radość z bycia sobą. Pojawia się zazdrość i złość na osoby, z którymi się porównujemy lub jesteśmy/byliśmy porównywani, zniechęcenie do działania, lęk przed niepowodzeniem i podjęciem aktywności. Zazdrość i złość gdy ją zauważamy mówi nam o tym czego sami chcemy, jacy sami chcemy być i o co mamy do samych siebie żal, pretensje. Czyli o naszych wewnętrznych frustracjach wynikających z niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych.
Nie jesteś ani gorszy ani lepszy. Każdy z nas jest wyjątkowy. Jesteś w swoim momencie rozwoju, jesteś tam gdzie powinieneś, doświadczasz tego czego potrzebujesz, by mieć możliwość, stać się osobą, jaką masz się stać.
Porównujemy się bo nie akceptujemy swojej własnej mocy i jesteśmy ukierunkowani na patrzenie na zewnątrz, na rywalizację z innymi. Dlatego porównywanie się jest zaprzeczeniem jednych z głównych prawd, że wszyscy jesteśmy równi wobec Wszechświata i że każdy zasługuje na miłość i że każdy jest jej godny, nie ważne jaki status ma lub jaki jest.
Napędem porównywania się jest nadmierne zajmowanie się życiem innych, tym jacy są, tym jacy mają być i tworzeniem wyobrażeń o nich. Zazwyczaj te wyobrażenia mijają się z prawdą jak jest. Schemat porównywań może nam dać dużo odpowiedzi o nas samych, tylko trzeba go sobie uświadomić. Brak świadomości, że każdy z nas jest na swój sposób wyjątkowy i jest przejawem energii życia powoduje że koncentrujemy się nadmiernie na innych, zamiast odnaleźć kontakt ze sobą i poczuć siebie. Zazwyczaj to co podziwiamy w innych jest naszym nierozwiniętym potencjałem, który czeka na jego uruchomienie w nas samych.
Porównywanie zanika kiedy zaczynamy coraz bardziej rozumieć siebie i akceptować siebie takimi jakimi jesteśmy. Wtedy też nabieramy szacunku i godności do siebie przez co wzrasta nasze poczucie wartości i nie potrzebujemy komuś umniejszać lub też kogoś wywyższać. Zaczynamy dostrzegać, czuć osoby takimi jakimi są bez idealizacji ich lub demonizacji. Im bardziej otwieramy się na kontakt z własnym źródłem, ze swoją kreatywnością, z naszym potencjałem i dajemy mu się przejawiać w naszym życiu, tym mniej odnosimy się do innych. Zaczynamy doceniać i uznawać samych siebie oraz radować się z tego jacy jesteśmy.
Porównywanie się zanika też gdy coraz bardziej rozumiemy iż każdy z nas jest na określonym poziomie kontaktu ze źródłem, czyli poziomie świadomości. Rozpoznając swoje schematy, emocje i reakcje zaczynamy czuć innych poprzez siebie zamiast się z nimi porównywać, co w konsekwencji prowadzi do widzenia siebie w innych i zrozumienia, że jesteśmy tacy sami, z tym że w danej chwili możemy mieć różny stan emocjonalny, różny poziom świadomości. Porównywanie zanika też, gdy przestajemy walczyć z określonymi częściami nas samych, które widzimy w innych i gdy się przyznajemy że te części są w nas. Odpuszczenie walki doprowadza do czucia i akceptacji.
Osądzanie.
Ocenianie, osądzanie tego co czujemy, co myślimy może prowadzić do tworzenia nienawiści, żalu, wstrętu do siebie. Osądzanie siebie jest początkiem potępiania siebie jeśli mamy w sobie negatywne schematy. Może się tak dziać, gdyż po osądzeniu siebie i zamknięciu siebie w ramy odpalamy w sobie konkretne programy relacji ze sobą. Zazwyczaj te programy dotyczą tego jak nas oceniali i traktowali nasi rodzice i w jaki sposób do nas mówili. Jeśli byliśmy dosyć mocno krytykowani w dzieciństwie, to głos naszego super ego w momentach ciężkich dla nas może nas jeszcze bardziej dobić. Ważne jest widzieć te odpalające się głosy jak już nastąpi osąd i wprowadzać w nie coraz więcej świadomości, zrozumienia, wyrozumiałości, czyli tego co kiedyś nam brakowało. Co innego jest zrozumienie siebie, a co innego ciągła ocena siebie i analizowanie siebie pod kątem określonego wyobrażenia jakie sobie narzuciliśmy. Do tego możemy mieć sporo programów, które odpalają się właśnie po osądzeniu siebie lub innych. Ocenianie innych ma często za zadanie podnieść siebie samego na duchu, poprawić swoją ocenę, poczuć się lepszym, mądrzejszym, bogatszym, sprawniejszym od innych. Przeważnie ocenianie innych jest przerzucaniem swojego bólu na innych, tym bardziej jak podszyte jest pogardą, wstrętem, nienawiścią. Przerzucamy wtedy swój ból jaki czuliśmy gdy sami byliśmy oceniani w dzieciństwie..
Osądzanie, krytykowanie, obmawianie, plotkowanie na temat innych może dawać nam na początku poczucie satysfakcji dlatego, że powoduje w nas wrażenie:
— bycia lepszym, wywyższania się,
— posiadania racji.
— poczucia, że wiemy lepiej, że widzimy i rozumiemy więcej.
— bycia bezpiecznym.
Krytykując innych, sprawiamy, że nasze myśli stają się mroczniejsze. Osłabiamy swojego ducha, obniżamy swoją życiową energię, co powoduje, że czujemy się bardziej samotni, oddzieleni od reszty życia, czując, jakbyśmy mieli go mniej w sobie. W konsekwencji osądzanie, krytykowanie prowadzi do izolacji od innych. Osądzając, odcinamy się też od naszej prawdziwej natury, od istoty, jaką głęboko w sercu jesteśmy. Wszyscy jesteśmy jednym Życiem, które przejawia się poprzez każdego z nas, im szybciej to poczujemy i zrozumiemy tym szybciej osądzanie zniknie, a pojawi się współczucie. Osądzanie nie pochodzi znikąd — bierze się z porównywania. Wyjście z roli arbitra nie jest łatwe, bo nasze ego uwielbia ustalać standardy dla innych, dla całego świata. Podczas osądzania często brakuje szerszego spojrzenia na daną sytuację, bo jak coś uznamy już za złe i negatywne, to emocje przesłaniają nam szersze spojrzenie.
Stawianie oporu.
Osądzanie rzeczywistości pociąga za sobą chęć jej zmieniania, walki z nią. Stawiamy zatem opór każdemu doświadczeniu, które nie odpowiada naszym wyobrażeniom i nie pasuje do naszego systemu przekonań. Stawiając opór zamykamy się na przepływ energii życiowej, blokujemy zmienność chwili. Ten brak akceptacji wynika z pragnienia naprawy, poprawy stanu rzeczy by coś było takie jak chcemy aby było. Wraz z oporem jest brak zgody i pojawia się zazwyczaj złość, a za nimi idzie niezadowolenie, brak wdzięczności, brak czucia tego co jest. Ludzie zawsze chcą coś ulepszać, zwykle nie rozumiejąc natury przedmiotu swych działań. Nie przyjdzie im do głowy, że rzeczy nie potrzebują naprawy, potrzebują akceptacji takimi jakimi są. Są doskonałe takie, jakie są. Rzeczywistość jest dobra taka, jaka jest. Przekonanie, że coś trzeba ulepszyć, poprawić pochodzi z błędnego osądu, że jest to złe. Nie potrzebujemy niczego zmieniać, lecz tylko rozumieć, poczuć to takim jakim jest. Gdy czujemy i rozumiemy, wszystko się zmienia bez wysiłku. Chęć naprawiania bierze się z chęci naprawienia dzieciństwa. Dobrze rozumiana zasada lustra opiera się właśnie na dostrzeżeniu oporu w nas, który stawiamy wobec braku akceptacji czegoś takim jakim jest bo irytuje nas to bo nie jest to takim jakim chcielibyśmy aby było. Gdy mamy określone sztywne przekonania, wyobrażenia o tym jak ma być, to jak ktoś podważa te nasze przekonania zaczynamy odczuwać rozdrażnienie. Stawiamy opór innemu poglądowi niż nasz własny, do tego jeśli dojdzie ocenianie, myślenie i projekcja rozdrażnienia na drugiego człowieka oddzielamy się od prawdziwego powodu naszego rozdrażnienia, czyli braku akceptacji tego jak jest. Osąd uruchamia różne reakcje emocjonalne.. Jednak mając tego świadomość i obserwując to jak reagujemy możemy się wiele o sobie nauczyć.
Tak samo jest z naszymi emocjami i myślami, jeśli nie lubimy naszych uczuć, zaczynamy stawiać im opór i źle je oceniać, zaczynamy wchodzić w wewnętrzne rozważania o tym jak powinno być i karcimy siebie za coś, zamiast dać przestrzeń emocjom, akceptację i zrozumienie po prostu. Stawianie oporu powoduje napięcie i stres w ciele, a to z kolei prowadzi do różnych chorób i dolegliwości. Oprócz tego trzymamy ciągle jedną emocje w sobie i ciągle z nią dyskutujemy, interpretujemy, analizujemy tworząc jeszcze większe zagubienie i wewnętrzny chaos w sobie.
Życie jest procesem ewolucyjnej zmiany. Życie jest jedną wielką zmianą i ten fakt trzeba zaakceptować i dać życiu płynąć, w tym również swoim emocjom i myślą.
Nie rozumiemy rzeczywistości i dlatego się jej przeciwstawiamy, poprzez nasze iluzje jakie stworzyliśmy sobie o życiu wchodzimy w schematy cierpienia i użalania się nad sobą odgrywając rolę ofiary. Nie widząc przy tym, że sami robimy z siebie ofiary naszych własnych iluzji o tym jakie ma być życie.
Niezadowolenie z naszej osobistej rzeczywistości takiej jaką jest, to niezadowolenie ze swojej własnej kreacji naszego życia. Bo to jakie mamy życie jest zależne od nas, więc złoszcząc się na coś, co sami stworzyliśmy potępiamy samych siebie i swoją kreację, zamiast dostrzec, iż w każdej chwili kreujemy swoje życie i cieszyć się tym że możemy to robić. Takie niezadowolenie jest podstawą poczucia braku i braku wdzięczności za swoje życie. Niewdzięcznik nie potrafi zrozumieć, że sam tworzy to za co jest niewdzięczny. Jednak by móc cokolwiek zrobić trzeba przyjąć fakt że sami decydujemy o tym jaką osobistą rzeczywistość tworzymy. Wtedy akceptując to takim jakim jest możemy zacząć kreować z poziomu radości, większej zgody, z poziomu wdzięczności za to co jest.
Utożsamianie się.
Utożsamianie się z własnymi myślami, emocjami, uwarunkowanymi schematami powoduje brak dystansu do samego siebie i zbyt dużą sztywność, kontrolę oraz brak elastyczności. Utożsamianie się powoduje, że nie dostrzegamy iż to w co wierzymy może być fałszem i jesteśmy wtedy przekonani o nieomylności tego w co wierzymy. Zamykamy się wtedy w swoich własnych przekonaniach i w swoich racjach, czyli w jednej stałej percepcji. Sztywność tej percepcji polega na tym że jest oparta o lęki zbudowane z naszej strefy komfortu. Gdy granice są naruszane odczuwamy ból i cofamy się. Nie rozumiemy dosyć często, że przekraczanie swoich ograniczeń jest związane z poczuciem bólu i żeby wzrastać trzeba wystawiać się na uczucie dyskomfortu pochodzącego z wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Tak bardzo nie chcemy czuć bólu i się go boimy że nie podchodzimy do przekraczania swoich granic, a później narzekamy, cierpimy że nic się nie zmiania. Jak ma się coś zmienić skoro ciągle trzymamy się starego, tego co było i nie chcemy puścić oporu przed poszerzeniem się naszej świadomości. Utożsamianie się, myślenie że życie jest stałe, że my jesteśmy stali w konsekwencji prowadzi do nie wpuszczania szerszej świadomości i poszerzenia perspektywy. Wszelkie ramy i filtry w jaki się zamykamy robią się wtedy dla nas, naszym własnym więzieniem w którym się sami zamykamy. Gdy zaczniemy wychodzić poza swoje utożsamienia zaczniemy zauważać, że jesteśmy czymś więcej niż tym z czym się utożsamia nasze ego w danym momencie i czego się ono trzyma.
Analizowanie, zamykanie się we własnej głowie.
Analizowanie jest intelektualnym przywiązaniem do szczegółów, które są pułapką dla świadomości. Jest pogrążaniem się w „jak”, „dlaczego”, „co”, „kiedy”, „ponieważ”; jest dążeniem do wiedzy o…, a nie prawdziwym poznawaniem i doświadczaniem danej rzeczy. Wiedza o… nie obejmuje doświadczenia. A tylko doświadczenie pozwala naprawdę coś poznać. Zrozumieć coś — znaczy przeżyć to czując doświadczenie. Analizowanie wymaga logicznych dowodów i jest sposobem ucieczki od doświadczenia. Gdy znamy coś z doświadczenia, nie potrzebujemy dowodów, bo poczuliśmy prawdę jak jest. Analizowanie opiera się na szczegółach z zapożyczonej wiedzy i idei, a jego punktem odniesienia jest zawsze przeszłość. Szczegóły są w nim ważniejsze niż ogólny wgląd w rzeczywistość. Widzi się drzewa, nie widząc lasu. Ograniczenia, jakie stawia analizowanie, dobrze ilustruje opowieść o ślepcach, którzy chcieli zbadać, czym jest słoń. Jeden z nich złapał za trąbę, drugi — za nogę, trzeci — za ogon, czwarty — za kieł. Potem zaczęli się kłócić, jaki jest słoń. Opowieść ta opisuje, co się dzieje, gdy za bardzo polegamy na intelekcie i analizie kosztem innych naszych zdolności, o których istnieniu może nawet nie wiemy.
Mistrz Zeń, doktor Suzuki, pisze:
,,Intelekt stawia pytania, ale nie udaje mu się dać zadowalających rozwiązań. Taka jest natura intelektu. Funkcją intelektu jest doprowadzenie umysłu na wyższe pole świadomości przez stawianie różnego rodzaju pytań, które wykraczają poza intelekt. Tajemnicę pojmujemy, gdy nią żyjemy, gdy widzimy, jak działa, gdy realnie doświadczamy znaczenia życia.,,
https://ridero.eu/pl/books/widget/droga_do_swojego_wnetrza_czesc_1/
Trwa ładowanie...