(...) Jeśli staniesz wędrowcze w mieście Cz. pod balkonem moim, wystarczy, że wykonasz kilka kroków, żeby przenieść się z ponurych zapleczy pawilonów handlowych do ich ściany frontowej. A tam czekają na ciebie sympatyczni, śniadzi obcokrajowcy, którzy zaproponują ci kebaba. Zdarza mi się w chwilach słabości wynieść stamtąd kebaba z falafelem i pożreć go "na pokojach" gapiąc się z pełnymi ustami w ekran monitora, ponieważ jedząc przed ekranem, na którym poruszają się aktorzy wypowiadając do siebie kwestie, które mnie w gruncie rzeczy nie obchodzą, mam wrażenie, że jem posiłek w towarzystwie Holoubka, Zapasiewicza, albo jeśli mam na to ochotę zawsze doskonałego Więckiewicza lub Marka Kondrata. (...)