"Fikcje. Dziennik"

Obrazek posta

Źle śpię. Męczą mnie idiotyczne sny. Pozostając jednak bez wpływu na to, co wyświetla się pod powiekami budzę się z przeświadczeniem, że oto przed momentem rozpędzonym samochodem uderzyłem w omszony dąb stojący na poboczu wiejskiej drogi (trzeci stopień odśnieżania) i z całą pewnością jestem martwy, co ostatecznie daje mi poczucie ulgi, która jednak ustępuje miejsca powracającej świadomości. Za oknem pulsuje sygnalizacja świetlna, a ściany pokoju, na zmianę, stają się pomarańczowe i sine od ciemności. "Czyż istnieje coś bardziej przerażającego niż zdać sobie sprawę, że mamy chwilę teraźniejszą" - pisze Virginia Woolf w powieści "Orlando", którą czytam jeszcze przed zaśnięciem i w zasadzie moje sny powinny być queerowe, zamiast tego oscylują pomiędzy koszmarem motoryzacyjnym, a etiudą o błyskawicznym zgodnie. Nie ma na to lekarstwa innego niż nocny spacer do lodówki. A więc: jogurt naturalny z granolą i smoothie. Głód czy kompulsywne zajadanie stresu?

Post dostępny tylko dla Patronów

Aby zobaczyć ten materiał musisz być zalogowany

Zostań Patronem Zaloguj się

Zobacz również

Życie po piciu - odc. 6
"Fikcje. Dziennik"
"Fikcje. Dziennik"