"(...) Czy nie daje nam jednak poczucia ulgi owo piętnowane przez Marka Aureliusza - wyobrażenie. Ileż to razy ulegaliśmy złudzeniu. Ileż razy dawaliśmy się pięknie samym sobie oszukać. Zdawałoby się - cóż w tym złego połudzić się odrobinkę, pożyć sobie przez chwilę w urojeniu. A przecież roić sobie można w głowie sukcesy, przyjaźnie, można planować podróże, na które nigdy nas stać nie będzie, albo w które nie wybierzemy się bo dzieci, bo praca, bo strzyka nas w dupie. Czy nie można sobie dla przykładu uroić miłości? Czy nie można w urojeniu kochać bezgranicznie? Znam takich co mogli, a nawet czuli się z tym wyśmienicie. Oczywiście dopóki im to urojenie nie wylazło spod powiek, co wiązało się naturalnie z bolesnym wstrząsem i dupą zbitą. (...)"