Sezon ZERO miał być kilkuodcinkową serią pilotażowych odcinków, by pokazać Matronkom i Patronom, jak to ma/może wyglądać. Dla mnie ma być/jest okazją, by dokładnie zorientować się w potrzebach, wyzwaniach, wymaganiach. Ile to w ogóle pracy, czasu, środków potrzeba. Chciałem stworzyć sobie przestrzeń, do zweryfikowania, czy to uciągnę, czy to w ogóle ma sens i czy kogoś to w ogóle interesuje.
Opowiadałem trochę o tym w podcaście Anatomia Sukcesu (znajdziecie na YT i na Spoti), do którego nie wiem czemu zostałem zaproszony. Nie będę ściemniał, niby rozumiem, że wsparcie na Patronite to pewna umowa między ludźmi, zaufanie, wspieranie projektów i autorów, z którymi chce się obcować. Forma drobnego abonamentu zapewniającego treści, których próżno szukać w mediach. Albo jest ich mało. Nie mniej, bariera wstydu, który w sumie odczuwam non stop, była ogromna. Powiedziałbym, że większa niż potrzeby, przed którymi stanąłem. Dlatego pomyślałem, że uczciwie będzie wziąć na siebie jakąś część inwestycji, dlatego celem zbiórki jest 70% wartości sprzętu i usług, których potrzebuję na starcie. I tak, wciąż z dyskomfortem wstydu na karku, ruszył projekt na Patronite.
Dziś na YT, Spoti, Tidalu, Apple Podcasts, Google, AnchorFM itd., jest 12 odcinków. To jakieś 10h materiału. Na dysku czekają dwa kolejne odcinki na poskładanie, kolejne dwa zostaną nagrane jutro. Dogadanych jest ileś tam jeszcze... Powstałby szybciej, ale... ;)
Przyznam, że rozwój sytuacji nieco mnie zaskoczył. Również pozytywnie. Odbiór RR jest bardzo dobry, otrzymałem duuużo pozytywnych sygnałów. Artyści zgłaszają się do współpracy, wytwórnie odzywają się z propozycjami. Może jeszcze nieśmiało i niemrawo, ale przecież podcast właściwe to jeszcze nie ruszył!
Realizacja celu zbiórki na Patronite (40%!) też wskazuje, że raczej wszystko się uda, choć moje pierwotne założenia były chyba zbyt śmiałe i optymistyczne. Niemniej, powstała sympatyczna mikrospołeczność, grupa 40 Patronek i Patronów, która potężnie mnie mobilizuje. Działa grupa na FB, playlista dla Patronów będzie niebawem miała 2 tys. utworów. Pierwsze upominki - płyty i książki - od bohaterów moich rozmów trafią za chwilę pod właściwie adresy. Ale, podcast jeszcze nie ruszył. Dlatego wszystkiego zrealizować nie mogę. Nie mam jak, nie mam gdzie i za co, ale...
Ale mam super ludzi wokół siebie, którzy pomagają mi swoim talentem, czasem i zasobami. O Swiernalisie wspominałem wielokrotnie, to jemu spadam na głowę, zajmuję czas i studio. To on przygotował dżingle i pokazał mi co i jak z dźwiękiem. Nie mniej czasu i uwagi skradłem Mateuszowi, to dzięki jego talentowi i cierpliwości powstała oprawa wizualna projektu, a teraz jej odświeżona i bardziej praktyczna wersja. Na tym zdjęciu poniżej siedzimy i pracujemy właśnie nad tym...
Te 12 odcinków to na serio sporo pracy. Niby jeden odcinek, to jakoś poniżej godziny, ale w praktyce to dzień wyjęty w całości. Dojazd, nagranie, powrót. Wydzwanianie, umawianie, przygotowanie. Uzgodnienie terminu to konieczność znalezienia wolnego terminu w kalendarzu mojego realizatora i pogodzenia tego z kalendarzami pozostałych. Do tego edycja nagrania, przygotowanie plików na różne platformy. Wreszcie opisy, cala ta robota promocyjno-żebracza, sociale, profil na Patro i obsługa wszystkiego. Kombinowanie, wydzwanianie, namawianie. No i merytoryczne przygotowanie się na spotkanie z gościem. Serio, robię to ;). Paliwo, czas i energia. Rachunki. Nauka nowych aplikacji. W sumie etat. Normalna pełnowymiarowa praca, za którą nikt nie płaci. I pewnie długo jeszcze tak będzie. Bo...
Bo najpierw sprzęt. Absolutnie kluczowy, by się usamodzielnić, uniezależnić i w przyszłości myśleć o wyprawach na festiwale i inne wydarzenia. Najpierw muszę zebrać te 70% kwoty na rekorder, mikrofony i wszystkie inne graty i akcesoria niezbędne do funkcjonowania. Resztę gdzieś pożyczę ;) Potem dopiero najem małego pomieszczenia na studyjko. Przy takiej ilości produkcji, korzystanie z gotowych przestrzeni dla podcasterów po 250zł lub więcej za godzinę mija się z celem. Nie opłaca się. Racjonalniej jest mieć swój kącik, w Warszawie to jakieś 1,5k zł miesięcznie za najem. Wyjdzie taniej, bo będę mógł zawsze i każdego zaprosić, dostosować się i skorzystać z jego obecności w okolicy, zaprosić w gości słuchaczy-patronów, mieć miejsce i przestrzeń do pracy. Dopiero potem jest jakaś szansa na wynagrodzenie.
Dlatego kreślę te słowa (ze wstydem). Jeśli podoba Ci się to, co dostajesz ode mnie w Rozmowach Rawicza, bez reklam, ze swobodnym dostępem na każdej platformie, już w liczbie 6 odcinków miesięcznie, to może rozważysz, czy nie chcesz do mnie dołączyć na Patronite? Tu nie chodzi o wielkie, nieuzasadnione kwoty, a o drobne gesty. Drobne gesty wielu słuchaczy, którym staram się odwdzięczyć, jak umiem i jak tylko mogę. Jeśli możesz sobie na to pozwolić, to byłoby super miło. Każda subskrypcja, lajk czy komentarz na YT, ocena na Spoti, itd. to też wymierna forma wsparcia i krok do tego, by poszukać partnera, sponsora, który nie będzie się wpierdzielał w treść i dobór gości, a skorzysta na miłej atmosferze i wrażliwym słuchaczu.
Powyżej widzieliście zdjęcie, na którym asystuję Mateuszowi w pracach nad nowym herbem RR Poniżej efekty tej asysty.
Drugi raz w życiu zdarzyło mi się też wyjść z domu tylko po to, by stanąć przed czyimś obiektywem. Poprzednim razem była to sesja dla Radia 357, teraz Taras z CGM zrobił mi kilka aktualnych shotów to komunikacji podcastu. Niby nic wielkiego, ale to cholernie miłe, że ktoś znów poświęcił mi swój czas i talent.
Duża piona!
a.
Trwa ładowanie...