czerwiec 2017
Któregoś dnia dotarłam do Czombrowa.
Nie dojechałam tam autobusem ani taksówką z białoruskiego Nowogródka, choć za 14 kilometrów pewnie nie zapłaciłabym majątku.
Trafiłam na książkę. Gdzieś w sieci o niej przeczytałam, znalazłam w bibliotece.
Czombrów, czyli ten – albo prawie ten – dwór, w którym toczy się niespiesznie mickiewiczowska opowieść o Panu Tadeuszu. Bo dziadek Adama Em był tam ekonomem, matka zaś panną apteczkową, Adam bywał tam często i pewnie urzekł go był obszerny, o wiele większy od Zaosia dom, dlatego przechował w pamięci obraz tego co zobaczył nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju. https://www.radzima.net/pl/image_miejsce/czombrow.html?id_galley=2299
W Czombrowie z jego rozłożystym dachem, czterema kolumnami i trójkątnym tympanonem, z jego lekko wzniesionym podjazdem… w tym właśnie Czombrowie Litwo ojczyzno moja i Polsko ojczyzno moja splotły się w soplicowskie jedno. Niby pamiętane, bo chyba jeszcze i dziś dzieci w szkołach Pana Tadeusza programowo meczą. A jednak i nierozpoznane, bo zamienione tylko w historyczny oleodruk, formę, za którą wielu nie odczytuje już treści i funkcji – tego, co było solą polskiego istnienia.
W niespodziewanie wolnej chwilowo Rzeczpospolitej, w 1928 roku, nakręcono w Czombrowie filmową wersję mickiewiczowskiej opowieści. A ostatni właściciele zagrali nawet w filmie role. Niemłodzi już państwo Maria i Karol Karpowiczowie, których potem odnalazłam na zdjęciu, którego chyba nie umiem tu wkleić. Stoją w drzwiach domu – zadowoleni ale i chyba trochę zmęczeni pracą. Bo dwór to przede wszystkim folwark – z jego oborami i stajniami, z młynami, gorzelniami, z polami rzepaku czy buraków, o których uprawie tak porywająco umiał napisać - z książąt Pierejasławskich - Mieczysław Jałowiecki. „Taki PGR” – można by tłumaczyć szkolnym dzieciom, dla których oznaczać to może jeszcze jakiś konkret. Skala przecież ta sama, z ta niewielką niby różnicą, która Polskę dzisiejszą konstytuuje: ten folwark, czyli kilkaset hektarów ziemi było własnością tychże państwa, którzy na zdjęciu stoją, opierając się o uchylone drzwi ganku.
Z opowieści o czombrowskim domu, który próbował przetrwać bolszewików z ich metodycznym, zaplanowanym paleniem polskich dworów najbardziej chcę pamiętać jedną, podzieloną na dwie części. Nie jest to opowieść o przyrządzaniu tortu makowego, czy o ubieraniu choinki, ani o pięknych paniach w wytwornych sukniach popijających herbatę w trzcinowych fotelach.
To opowieść o Majowym, której pierwsza część jest taka:
Przed I wojna, w przedpokoju koło drzwi do jadalni stał ołtarzyk z figurką Matki Boskiej, przystrojony kwiatami. Wieczorami zbierali się przy nim domownicy i część służby. Przy zapalonych świecach Maria intonowała kolejne wezwania, a pozostali odpowiadali „Módl się za nami”. Po powrocie [po I wojnie] do pustego czombrowskiego dworu zwyczaj ten powrócił, z tym, ze teraz wszyscy klękali w ogołoconym z mebli salonie. I znów jak dawniej płynęły przy świetle świecy słowa Litanii Loretańskiej. Maj 1942 roku jeszcze udało się jakoś przeżyć w miarę spokojnie.
Druga część opowieści czeka tuż tuż:
Bardzo szybko zaczął się nowy koszmar, gdy w okolicy pojawiła się sowiecka partyzantka. W dzień zagrażali Niemcy, w nocy czerwoni partyzanci (…) Od września 1942 roku czerwone bandy rozpoczęły palenie stodół ze zbiorami i stogów zboża, aby w ten sposób zniszczyć zaplecze aprowizacyjne dla Niemców. (…) Czombrowska stodoła z całym użątkiem spłonęła w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1942 roku.
A potem przyszedł czas na dwory i ich mieszkańców. Dowódcy oddziałów partyzanckich dostali dyrektywy wraz z dołączonymi formularzami sprawozdawczymi. W punkcie 29. mieli wpisywać spalone dwory.(…)
16 maja 1943 roku, kiedy w Czombrowie szalały bzy i śpiewały słowiki czerwoni partyzanci przyjechali po południu. Podpalali od czterech narożników.
I tu Joanna Puchalska, autorka książki Dziedziczki Soplicowa, która mnie przez Czombrów prowadziła, cytuje Zosię z filmowego planu, wnuczkę ostatniej właścicielki:
Wynosiliśmy w pospiechu tłumoczki naprędce zgarniane, a partyzanci wnosili i rozsypywali na podłodze słomę. Zebraliśmy się na trawniku przed domem.
Babunia uklękła i rozpoczęła ostatnie w Czombrowie majowe. Królowo Męczenników, Królowo Wyznawców, Królowo Polski – módl się za nami.
A dom płonął jak wielka ofiarna świeca.
Kto zobaczy w tej scenie tylko pławienie się w roli dyżurnego męczennika Europy – niczego z Polski nie zrozumiał.
Bo dworu dziś nie ma. Są rodzinne groby kolejnych właścicieli majątku i szczątki kaplicy cmentarnej.
Nie ma dworu, a jest. Wciąż jest.
—
Na zdjęciu Czombrów w fotografii Jana Bułhaka z 1931r. - wiki via NAC
Czombrów można zobaczyc tu: https://www.radzima.net/pl/image_miejsce/czombrow.html?id_galley=2299
Poczytać warto tu: http://polesie.org/4848/rozmowa-z-joanna-puchalska-prawnuczka-ostatniego-wlasciciela-dworu-w-czombrowie/
Tu Karol Karpowicz jako Gość Sędziego w filmowej wersji Jana Ordyńskiego: http://www.nitrofilm.pl/strona/filmy/osoby_info/620/karol,karpowicz.html
No i komentarz u Coryllusa, dzięki któremu powstał tekst:
*https://coryllus.pl/o-kosmitach-w-szafce-raz-jeszcze/#comment-143502
Wszystkie odcinki cyklu POWRACANIE ZIEMIAN TU:
http://blog.wirtualnemedia.pl/anna-mieszczanek
Trwa ładowanie...