Czytanie trudniejsze od oglądania Netflixa

Obrazek posta

BarysŁuk


Łukasz Barys i Agnieszka Dauksza laureatami IX edycji Nagrody im. Adama Włodka! A dzisiaj:
ÓSEMKA HOLDENA gości Łukasza Barysa, pisarza młodego, ale z dorobkiem; nagradzanego i wywyższanego.


 

Przy jego pierwszej powieści („Kości, które nosisz w kieszeni”) plułem żółcią i kąsałem po łydkach. Nadal mam wątpliwości co do tej fabuły (jej „niezwykłości”), ale przyznaje, że drugą książkę prozatorską zlekceważyłem.
„Jeśli przecięto cię na pół” jest dojrzalsze, zaczyna się z przytupem i potem należy się wsłuchać w narratora, poczuć oddechy poszczególnych bohaterów. Ważny jest też pejzaż, on w tej epice gada. Warto drugi raz, a może nawet trzeci raz, przeczytać „Jeśli przecięto cię na pół”.


Bardzo podoba mi się, że Łukasz Barys nie zapomina o poezji, gdy mówi, gdy o coś dopytuje, to słychać w nim poetę! Jestem jego zwolennikiem, gdy prowadzi rozmowy o książkach, o literaturze!
Zaczynam Łukasz Barysa zwyczajnie lubić. Zyskuje przy bliższym poznaniu.

ÓSEMKA HOLDENA gości Łukasza Barysa, pisarza, którego cały czas się czepiam, ale ostatnio pisząc o książce z Czech, o „Kolekcjonerze śniegu” (Jan Štifter. Przełożyła: Anna Radwan-Żbikowska. Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław 2023) napisałem to: Najpierw miałem skojarzenie z pisarstwem Pawła Huelle. Przyznaję; dosyć proste to przełożenie. Różność miejsca, czasu i ci chłopcy. Dwaj, a jednak trzech ich było (?!). Wojna, powojnie, Cygan, Niemiec, Czech.
Czeskie Budziejowice.
A potem wpadłem na pomysł i trop, że podobnie pisze Łukasz Barys. I od dzisiaj ogłaszam, że zaczynam doceniać to pisarstwo, „a wszystko” to zasługa autora z Czech.

ÓSEMKA HOLDENA gości Łukasza Barysa, który ma wewnętrzny przymus tworzenia! Czytajcie rozmowę z pisarzem! Pabianice górą, bo może Polacy nie czytają wiele, ale w Pabianicach Barys rządzi! 

Piszę, czytam...
Bo po prostu muszę. Nie, że mama mi kazała, to taki wewnętrzny przymus. Ale gdyby kazali mi przestać, to nie mógłbym przestać. To trochę niebezpieczne, bo grozi popadnięciem w grafomanię, ale co zrobić…

Najlepsze polskie wydawnictwo/a?
Trudno powiedzieć. Lubię małe i duże wydawnictwa; małe to Filtry, Cyranka, ArtRage. A z dużych to WAB, Wydawnictwo Literackie, Znak. Nie lubię porównywania małych i dużych, bo małe mają możliwości, których duże nie mają (taką familiarność itd.), no ale duże to duże, są potrzebne, bo wydają grube książki i najważniejszych autorów i autorki. Do wielu bibliotek w mniejszych miejscowościach książki Cyranki, Filtrów nie docierają. A te wydawane przed duże wydawnictwa już tak. Małe są trochę warszawocentryczne, ale są modne, więc nie można narzekać.

Nazwisko tłumacza ma dla mnie znaczenie?!
Nie bardzo. Jeśli już, to przy wierszach. Bardzo lubię przekłady Stanisława Barańczaka oraz innych, żyjących poetów polskich, którzy przekładają poezję. Ostatnio kupiłem nowego Ulissesa, również ze względu na tłumaczenie, ale gdy mam ochotę na jakąś książkę, to i tak ją przeczytam, bez względu na to, kto spolszczał.

Papier czy e-book?
Myślę, że papier. Czasami nie mogę się skupić na e-booku. Ale gdy chcę przeczytać jakąś bardzo chwaloną rzecz, co do której mam przeczucie, że nie bardzo mi się spodoba, to sięgam po e-book. 😉

Nowości czy klasyka?
Staram się pół na pół – trochę nowości, trochę klasyki. Często wracam do lektur szkolnych, bo muszę być na bieżąco. Ale w sumie ostatnio częściej czytam klasykę, starsze rzeczy, bo szukam inspiracji, a nowe – cóż. Sięgam, gdy pojawia się coś, na co czekałem, ale uczę się też wyczekiwać i właściwie dawno już nie przeczytałem czegoś „bardzo nowego”. Z drugiej strony klasyka jest, mimo że dużo częściej sprawia mi wielką przyjemność, bardzo trudna. Dlatego, gdy czytanie nie idzie, sięgam po nowości. By odpocząć.

Moi władcy duszy?
Jest ich bardzo wielu. Tadeusz Nowak, Michał Witkowski, Marian Pilot, Patrick Modiano, trochę Virginia Woolf. Ale na pewno nie wymieniłem wszystkich. Jeszcze Sally Rooney i w nastolęctwie Haruki Murakami, ale to trochę wstyd się przyznawać… W ogóle uwielbiam japońską prozę. Jest taka klarowna, czysta… Jak mówię, na pewno nie wymieniłem wszystkich.

Poezja czy kryminał?
Lubię to i to. Wolę chyba wiersze, kryminały są dosyć nudne, ale gdybym miał wybrać między wybitnym kryminałem, a wybitną poezją, to chyba wziąłbym jednak kryminał, bo zbrodnia i morderstwo, i śledztwo, dają mi takie, antyczne wręcz poczucie obcowania z czymś wielkim i nienazwanym. Dla mnie ideałem kryminału jest Drwal Witkowskiego, a takiego kryminału na poważnie to może Król Edyp. 😉 Ale chyba wolę te peregrynacje Michaśki i luja

Polacy nadal czytają niewiele, bo...?
Sam nie wiem, czemu… Od razu powiem, że na tym ubolewam i uważam, że czytanie książek to rzecz poważniejsza niż granie w gry na PS4 albo oglądanie Netflixa. Teraz można się na mnie, elitarystę, obrazić… A czemu nie czytają? Nie chodzi tu chyba specjalnie o trudność tekstu, bo moje książki, dość trudne, czytają ludzie z Pabianic i to nie wyłącznie tak zwani inteligenci, bo oni są skupieni na trzepaniu kasy i nie mają czasu na głupoty, ale zwykli ludzie, tak zwani pracownicy, a najczęściej emerytowani pracownicy, a nawet emerytowani bądź byli rolnicy, którym moje książki się podobno podobają. Po pierwsze dziś wszyscy muszą trzepać hajs i się rozwijać, więc praktycznie nie ma sytuacji, by grupa prawników albo lekarzy, albo młodych&zdolnych pracowników korporacji rozmawiała o książkach, oni mają książki na ogół w dupie (chociaż są wyjątki), na książki nie chcą tracić czasu, skoro mogą trzepać więcej hajsu albo iść na siłkę. Pozostali, że tak powiem, pracownicy, którzy nie „trzepią hajsu” tylko po prostu zarabiają na godne życie, są często dość zmęczeni po powrocie do domu, zrobieniu obiadu itede, ale nie w tym moim zdaniem problem, bo jednak nie można też demonizować, większość ma trochę czasu wolnego. Może chodzi chyba o to, że taki mieszkaniec Pabianic, a to przecież miasto blisko Łodzi, nie ma wcale a wcale połączenia ze światem literatury – to nie jest jego świat. Wie może o mnie, ale to niespecjalnie pocieszające, bo mieszkaniec Łasku – 20 kilometrów dalej – już nic o mnie nie wie. On w ogóle nie wie, że mógłby kupić sobie książkę i ją przeczytać – że są jakieś książki, które mogłyby go zainteresować, że są spoko. Ludzie z Pabianic często pytali mnie: Gdzie można kupić Pana książkę? A ja mówiłem: wszędzie. A oni zdziwieni. Chodzi o to, że zwykły człowiek w ogóle nie czuje się związany z polskim pisarzem, bo ten polski pisarz wydaje się innym światem. Tak jest wszędzie poza metropoliami. Dlatego, moim zdaniem, ludzie nie czytają. Jest na to chyba prosta recepta – programy o książkach w telewizji, pisarze w telewizji śniadaniowej, pisarze w Faktach po Faktach, wywiady z pisarzami w primie time. Zapraszanie pisarzy do bibliotek, ale nie tylko do Warszawy, również do miejscowości na prowincji. Mnie, niestety, zapraszają głównie do dużych miast i tam mało kto przychodzi, bo wszyscy trzepią hajs albo są na siłowni. A w Kutnie sporo osób przyszło. No i powrót do książek dodawanych do gazet. Jak kiedyś w „Polityce” była biblioteka laureatów „Paszportu” to sprzedawało się po 100 tys. Michasiek. I komu to przeszkadzało?

Łukasz Barys – autor książki poetyckiej Wysokie słońce (Łódź/Kraków 2020), za którą otrzymał nagrodę na festiwalu „Złoty Środek Poezji”. Laureat m.in. Międzynarodowego Konkursu im. Siegfreda Lenza, konkursu Krajobrazy słowa (I nagroda w 2019 i nagroda główna w 2020) oraz konkursu im. Leopolda Tyrmanda Inspirowani Tyrmandem. Za swój debiut prozatorski "Kości, które nosisz w kieszeni", otrzymał Paszport Polityki.
https://wydawnictwocyranka.pl/pl/producer/Lukasz-Barys/21

 

Łukasz Barys ÓsemkaHoldena kwestionariusz rozmowa Wydawnictwo Cyranka nagrody literackie ludzie literatury

Zobacz również

Niedopisana choroba
Cyniczna symfonia
Próba przebudzenia

Komentarze (0)

Trwa ładowanie...